Rozdział XXX

83 2 1
                                    

Siedzę zakuta w kajdanach spoglądając raz po raz na policjanta przesłuchującego mnie.
-Musieliście mnie z kimś kurwa pomylić- zaczynam ostrzejszym tonem- zepsuliście mi tym cyrkiem jebaną randkę rozumiesz?

Nastaje cisza.

-Czy byłbyś zadowolony, gdybyś po zajebistym seksie był zabrany przez policję w niewyjaśnionych okolicznościach?- mówię- Poproszę moje zarzuty.
-Niestety nie mamy żadnych- odpowiada marszcząc czoło.
-W takim razie dlaczego tu jestem?- pytam- Wraz z moim narzeczonym staraliśmy się właśnie o dziecko, chcieliśmy aby nasza rodzina się powiększyła, ale nieee- urywam sarkastycznie moją koloryzację sytuacji- przecież musieliście zorganizować cyrk w moją najlepszą noc życia- uderzam nogą w biurko- Dziękuję i proszę wybaczyć mój napad złości, jednak to było oczywiste, że każda kobieta byłaby wkurwiona na moim miejscu. Rozumie pan?
-Oczywiście- odpowiada raz po raz odchrząkując poddenerwowany.

Moja scena się udała.

-W takim razie? Wypuścicie mnie?- pytam- Chciałabym wrócić do narzeczonego i oświadczyć mu, że jestem w ciąży.
-Zobaczymy, co da się zrobić- kiwa głową i wychodzi zostawiając mnie samą.

Najgorszy jest fakt, że ja doskonale wiem, kto mnie wydał. Ta osoba na jebane 100% ogląda mnie teraz po drugiej stronie pokoju przez tą szybę. Ja nawet wiem, co zrobić, żeby się dowiedzieć.

-Ej kochasiu?- wołam pilnującego mnie policjanta- Słyszałam tam dziwne dźwięki, jakby ktoś się bił- mówię i czekam na jego reakcję.
-Sekunda, pójdę sprawdzić- odpowiada na co wychodzi zostawiając mnie samą w pokoju.

Wstaję z krzesła i szybko przebiegam przez pokój wyłączając wyłącznikiem światło. Doskonale wiem, że gdy to zrobię zobaczę wszystkich po drugiej stronie pokoju. Wcale się nie myliłam. Jednak to, co tam zobaczyłam zdziwiło mnie najbardziej na świecie. Po drugiej stronie szyby stał Elijah. Przyglądał się mi z ogromną nienawiścią.

On widział.

Jestem niemal pewna, że śledził mnie i Alexandra. Czyżbym sobie właśnie narobiła wroga? Wracam na krzesło jak gdyby nigdy nic i przyglądam się zdezorientowanemu agencikowi zastanawiającemu się czemu jest u mnie ciemno.
-No domyśl się- mówię głośno wiedząc, że mnie słyszy.

Przyglądam się jego powolnym ruchom.

-Jak mogłeś okazać się takim skurwielem?- dokładam po chwili.

Jednak jest tak zajęty dziwnym brakiem prądu w moim pokoju, że totalnie nie słyszy moich słów.

Chwilę później do pokoju przybiega mój kochaś.
-I jak kochany?- pytam trzepocząc rzęsami.
-Fałszywy alarm- mówi- coś musiało spaść i spowodować hałas- odpowiada i podchodzi do włącznika światła ponownie oświetlając całe pomieszczenie.
-A wiesz może, gdzie jest tamten policjant?- pytam posługując się moim urokiem osobistym.
-Będzie za kilka minut- odpowiada powracając do swojej kamiennej twarzy.

Kochaś wcale się nie mylił, gdyż zaledwie po kilku chwilach drzwi się otwierają a do pokoju wchodzi przesłuchujący mnie wcześniej glina.
-Mówiła pani, że chciałaś powiedzieć narzeczonemu, że jesteś w ciąży- mówi- Sprawdźmy to więc- podaje mi test ciążowy.

Krew podpływa mi do mózgu. Teraz to już na bank wpadnę.

Chwytam za test i zmierzam za policjantem do łazienki. Wchodzę do jednej z kabin, jednak dotyka mnie wielkie rozczarowanie, gdy nie dostrzegam żadnej możliwości ucieczki w postaci chociażby okna.

-Cholera- mówię siadając na muszli.

Wyciągam test i wykonuję go. Następnie szukam czegoś, aby dorysować drugą kreskę. Odkładam wykonany test na umywalce i szukam możliwych narzędzi do wykonania drugiej kreski.

-To się może nadać- unoszę w dłoni kawałek jakiegoś, czerwonego czegoś- Może to nie najlepszy pomysł na barwienie kresek na teście ciążowym, jednak nie widzę tu innej opcji.

Podchodzę do umywalki jednak to, co tam dostrzegam przysłowiowo łamie mi nogi. Na teście widnieją dwie kreski. Przyglądam się testu bacznie obserwując rysującą się drugą kreskę.

-Przecież to jest niemożliwe- przecieram oczy wpatrując się w kreskę.

Obracam się w lustrze odsłaniając brzuch. Przejeżdżam dłonią po podbrzuszu dotykając się delikatnie.

Z mojego zamyślenia wyrywa mnie głos policjanta pilnującego drzwi.
-Myślę, że czas już wychodzić- mówi otwierając drzwi.

Opuszczam podkoszulek i kieruję się ku wyjściu podając wykonany test ciążowy.
-A nie mówiłam?- uśmiecham się udając to, że byłam pewna, że tak będzie.
-Dla pewności zabierzemy Cię jeszcze do tutejszego ginekologa- mówi- jeśli się okażę, że jesteś faktycznie w ciąży jesteś wolna.

Kiwam głową kierując się za nim przez różne korytarze. W mojej głowie jest pełny mentlik myśli. Nie byłabym tak przerażona, gdyby nie fakt, że spałam w ostatnim czasie zarówno z Elijahem, jak i Alexandrem. W mojej głowie jest bieganina myśli. Nie dopuszczam do mojej głowy innego wyjścia, jak to, że ojcem mojego dziecka jest Alexander. Od tego wszystkiego kręci mi się w głowie. Chwytam się policjanta mówiąc, że zrobiło mi się słabo, po chwili urywa mi się film.

Budzę się dopiero na łóżku u ginekologa.
-Dzień dobry- zaczyna rozpromieniona kobieta- Jak się pani czuje?

Jest to kobieta średniego wieku, powiedziałabym, że około czterdziestki. Jej włosy gdzie nie gdzie pokryte są delikatną siwizną, która skutecznie przykrywana jest farbą. Wokół mnie widnieje mały gabinecik z dwoma łóżkami szpitalnymi. Biorąc pod uwagę fakt, że dopiero co odzyskałam świadomość wpadające do gabinetu światło niemal mnie oślepia. Rolety uniesione są do samej góry, co chętnie bym zmieniła. Czuję ogromny ból głowy, dodatkowo czuję się ociężała a każdy ruch sprawia mi trud.

-Dzień dobry- odpowiadam po chwili- gdzie ja jestem?
-Jesteś w moim gabinecie- odpowiada- Jestem więziennym ginekologiem. Trafiają do mnie ciężarne więźniarki, które odsiadują wyrok w więzieniu będąc w ciąży. Kazali mi wykonać USG twojego bobasa, więc pozwól, że zacznę, jeśli nie masz nic przeciwko.
-Oczywiście- odsłaniam podkoszulek dając jej możliwość nałożenia żelu.

Czuję przyjemny chłód, gdy główka aparatu jeździ po mojej skórze. Wpatruję się w sufit, gdyż nie chce się rozpłakać z mojej bezsilności. Nie chciałam mieć dzieciaka. Nie teraz. Nie w tym momencie.
-Nie chcesz zobaczyć dzieciaczka?- pyta po chwili kobieta przypatrując się mi z uśmiechem.

Niechętnie obracam się do ekranu i przyglądam się małej plamce.
-Już ma około dwa tygodnie- mówi ginekolog.
-Dwa tygodnie?- pytam ją, aby to potwierdziła.
-Tak- uśmiecha się- Gratuję.

***
Przyglądam się zdjęciom z USG, które wręczyła mi, jak się dowiedziałam później Karen.
-W takich okolicznościach dostaliśmy chyba fałszywy alarm- słyszę policjanta, który mnie wcześniej przesłuchiwał- Chciałbym panią niesamowicie przeprosić za zrujnowanie randki, dostaliśmy fałszywe informacje, że jest pani tzw. nieuchwytną. Tak wszyscy na nią u nas mówią, jest to złodziejka dosłownie niemożliwa do schwytania. Rozumiesz więc powagę sytuacji, biorąc pod uwagę fakt, że próbujemy ją schwytać już od kilku dobrych lat.
-Rozumiem- odgrywam grę aktorską- Liczę, że uda wam się ją złapać. Myślę, że gdybyście lepiej szukali to znaleźlibyście ją tuż pod samym nosem- uśmiecham się wychodząc z komisariatu.

Przyglądam się zdjęciom USG obserwując malutkiego robaczka w mojej macicy.

Rodzi się jedno pytanie.
Kto jest jego ojcem?

NIEuchwytnaWhere stories live. Discover now