Karl:
Spałem na czymś co przypominało koce poskładane naprzemiennie. Y/n siedziała obok wysokiego bruneta, który nazwał Techno. Czułem z tąd napięcie między mną, a tym chłopakiem. Aż w końcu zasnąłem.
*
Obudziłam się wczesnym porankiem kiedy niebo było koloru brudnej pomarańczy wymieszanej z różem.
Słysząc jednak y/n rozmowę zamknąłem ponownie oczy chcąc się czegoś dowiedzieć.
Mówili o mnie ściszonymi głosami, bałem się i byłem głodny, i chciałem do domu, i, i... mój głos w głowie przerwała szatynka:
-Dave zrozum on jest wybrańcem, dostał tą księgę. Coś musi być na rzeczy -powiedziała twardo.
-On? -odpowiedział kpiącym głosem, a po tem czułem jego wzrok na sobie -On nic nie umie i ty twierdzisz, że jest on wybrańcem?! -wykrzyczał a ja się wzdrygnełem. Poprostu czułem jak pokazuje na mnie swoim palcem więc odwróciłem odwróciłem do nich plecami by nikt nie zauważył moich słonych łez
-Idę na świerze powietrze. -rzucił i zniknął.Poczułem jak ktoś powoli siada obok mnie.
-Karl wstawaj -powiedz kojącym głosem, że chciałem ponownie zasnąć. Odgarnęła moje włosy z czoła do góry i ponownie powiedziała -Musisz mieć teraz dużo siły. Zrobiłam śniadanie.
-Oh... okej -wstałem w tych samych brudnych ciuchach zewczoraj. -P-proszę pani... -Nie dokończyłem bo jej uśmiech mi przerwał.
-Wystarczy y/n
-Okej y-y/n czy masz może jakieś c-ciuchy na przebranie? -mówiłem ciągle że spuszczaną głową.
-Oh -wydusiłam z siebie i podeszła do jednego z wiklinowych koszyków, a ja zaten czas rozglądałem się po namiocie.
Był koloru jasnego beżu, miał też ciemną belkę na środku i dwa tego typu łóżka na których spałem. Zrobiło mi się głupio, że któreś z nich nie miało gdzie spać.
-Tu masz ciuchy, a tu śniadanie -powiedziała podając mi lekko okurzałe ciuchy. -Mam nadzieję, że nie masz alergi na gluten jak...
-Tommy -powiedziałem za nią, a jej wzrok skierował się na mnie.
-Tak jak Tommy -uśmiechneła się smutno. -Dobra jedz, jedz bo Techno bierze cię na "wycieczkę" -zrobiła cudzysłów w powietrzu.
Przełknęłem głośno ślinę.
-Może lepiej nie... -wyszeptałem.
-Oj tam, oj tam -machnęłam dłonią -Poprostu musisz go poznać lepiej...
-Chce do domu... -wyszeptałem bawiąc się jedzeniem. Jestem zwykłym dzieckiem! Mam czternaście lat, a dosłownie przed chwilą dowiedziałem się, że jestem pieprzonym wybrańcem! Chxe do domu, do Niki i biblioteki. Mieć codzienne treningi z Dream'em i zgadywać co ma jakiś kolor z Georgem.
Poczułem jak jej ręce mnie oplatają, jej oddech łaskotał moją szyję, a kiedy mnie puściła popatrzyła si na mnie ze zrozumieniem, czułością i smutkiem.
-Wiem Karl, ale musimy się razem przeleterportować do dnia kiedy uciekłam... Musisz pomóc mi naprawić przeszłość
-Okej młody choć -naszą rozmowę przerwał Dave ubrany w beżową koszulę I spodnie w odcieniu ciemnego brązu. Miał też pas z mieczemem przy swojej tali, który mnie przerażał.
-Ymm j-ja... no..
-Idź Karl później ci wytłumaczę. Weś te pieczywo i idźcie -powiedziała biorąc że stołu mały bochenek chleba.
-Okej... -wyszeptałem wychodząc za Dave'em z namiotu.
Szliśmy w ciszy, a co jakiś czas może tylko ja coś piszczałem kiedy coś w krzakach się ruszało.
-Więc jesteś daltonistą? -zapytał wyższy odemnie brunet. Popatrzyłem się na niego z niedowierzaniem, jak on mógł to wiedzieć.
-Skąd...
-Y/n mi powiedziała
-A ty jesteś jej przyjacielem czy chło...
-Przyjacielem -odrazu mnie wyprzedził w odpowiedzi.
-Powiedz mi Dave jaka ona jest. Nie znam jej prawie w cale, a ty byłeś przy niej zawsze. —Poczułem jaki wziął głęboki wdech I wydech.
-Codziennie rano zakłada coś na zasadzie otoczki, której nikt nigdy nie rozbiję, pęknie czy zwał jak zwał. Jest cierpliwa, spokojna i umie zachować zimną krew kiedy inni wariują.
-Jest kompletnym przeciwieństwem Tomm'ego -zaśmiałam się, a potem ugryzłem się za język.
Fuck
-Przep..
-Nic nie szkodzi ja sam o nim wiem tyle co o emigracji łabędzi.
-Ale one nie emigrują -powiedziałem zdziwiony.
-Widzisz oto mi chodzi, że y/n nigdy mi nie chciała powiedzieć jaki on był. A moja wiedza o jej rodzinie porównuje się do nieistniejącej emigracji łabędzi.
-Nie wiem czy wiesz, ale y/n jest najstarsza...
-To akurat wiedziałem
-Potem jest Will, George, Dream, Sapnap, Ranboo, Tubbo, Tommy, Niki I ja
-Nie wiedziałem, że macie tak liczną rodzinę a ty jesteś najmłodszy?
-Tak jakoś wyszło -wzruszyłem ramionami.
-Opowiesz mi coś o nich? -zapytał trochę nie śmiało, a ja tylko przytaknąłem
-Will jest bardzo utalentowanym muzykiem, umie grać dosłownie na wszystkim. George jest daltonista jak ja, czasem jak ma czas bawimy się w odgadywanie kolorów, których nie widzimy
-Jak? -zaśmiał się
-No nie wiem załóżmy -zamyśliłem się na chwilę -O załóżmy, że ta trawa jest zielona
-Karl ta trawa jest zielona
-Ooo to ja widzę żółty więc na tym to polega -zaśmialiśmy się -Powracając Dream uczy mnie sztuk walki, a w zasadzie jeszcze nie nauczył bo zawsze mu uciekałem. Jest typem sportowca i jest generałem naszej armi. Sapnap opowiada nam co wieczór historię o zaginionej siostrze.
-Zaginionej siostrze?
-O y/n -sprostowałem -Tommy jest prawdziwym wulkanem emocji. Co sekunde zmienia mu się nastrój. Raz jest zły, potem się śmieje, a za chwilę ma focha. Jest wysokim blondynem o niebieskich oczach i ma zawsze, ale to zawszę czerwono-białą koszulę.
-Wulkanem emocji powiadasz? —Kiwnołem energicznie głową.
-Z opowieści Sapnap'a y/n i Tom byli jak puzzle, które idealnie wypełniały układankę —Usmiechnął się.
-Jednakże uważam, że do siebie pasujecie.
-Karl
Odwróciłem głowę w jego stronę
-Tak?
-Możesz uciekać
A/N Jestem w szpitalu więc nie sprawdzałam błędów, trzymajcie się
YOU ARE READING
NIE TAKA ZIMNA JAK MÓWIĄ ||Ninachuzm||
Short Story-Dzieci w naszej rodzinie nie wiedzą co to strach, rozumiesz? Tym bardziej najstarsze... Strach i emocje nie są dla ciebie! -do sali tronowej nagle wbiegł Will to był jego pierwszy i ostatni raz kiedy zobaczył jak y/n płacze. Y/n, która chciała urat...