|5|

196 20 8
                                    

Karl:

Spałem na czymś co przypominało koce poskładane naprzemiennie. Y/n siedziała obok wysokiego bruneta, który nazwał Techno. Czułem z tąd napięcie między mną, a tym chłopakiem. Aż w końcu zasnąłem.

*

Obudziłam się wczesnym porankiem kiedy niebo było koloru brudnej pomarańczy wymieszanej z różem.

Słysząc jednak y/n rozmowę zamknąłem ponownie oczy chcąc się czegoś dowiedzieć.

Mówili o mnie ściszonymi głosami, bałem się i byłem głodny, i chciałem do domu, i, i... mój głos w głowie przerwała szatynka:

-Dave zrozum on jest wybrańcem, dostał tą księgę. Coś musi być na rzeczy -powiedziała twardo.

-On? -odpowiedział kpiącym głosem, a po tem czułem jego wzrok na sobie -On nic nie umie i ty twierdzisz, że jest on wybrańcem?! -wykrzyczał a ja się wzdrygnełem. Poprostu czułem jak pokazuje na mnie swoim palcem więc odwróciłem odwróciłem do nich plecami by nikt nie zauważył moich słonych łez
-Idę na świerze powietrze. -rzucił i zniknął.

Poczułem jak ktoś powoli siada obok mnie.

-Karl wstawaj -powiedz kojącym głosem, że chciałem ponownie zasnąć. Odgarnęła moje włosy z czoła do góry i ponownie powiedziała -Musisz mieć teraz dużo siły. Zrobiłam śniadanie.

-Oh... okej -wstałem w tych samych brudnych ciuchach zewczoraj. -P-proszę pani... -Nie dokończyłem bo jej uśmiech mi przerwał.

-Wystarczy y/n

-Okej y-y/n czy masz może jakieś c-ciuchy na przebranie? -mówiłem ciągle że spuszczaną głową.

-Oh -wydusiłam z siebie i podeszła do jednego z wiklinowych koszyków, a ja zaten czas rozglądałem się po namiocie.

Był koloru jasnego beżu, miał też ciemną belkę na środku i dwa tego typu łóżka na których spałem. Zrobiło mi się głupio, że któreś z nich nie miało gdzie spać.

-Tu masz ciuchy, a tu śniadanie -powiedziała podając mi lekko okurzałe ciuchy. -Mam nadzieję, że nie masz alergi na gluten jak...

-Tommy -powiedziałem za nią, a jej wzrok skierował się na mnie.

-Tak jak Tommy -uśmiechneła się smutno. -Dobra jedz, jedz bo Techno bierze cię na "wycieczkę" -zrobiła cudzysłów w powietrzu.

Przełknęłem głośno ślinę.

-Może lepiej nie... -wyszeptałem.

-Oj tam, oj tam -machnęłam dłonią -Poprostu musisz go poznać lepiej...

-Chce do domu... -wyszeptałem bawiąc się jedzeniem. Jestem zwykłym dzieckiem! Mam czternaście lat, a dosłownie przed chwilą dowiedziałem się, że jestem pieprzonym wybrańcem! Chxe do domu, do Niki i biblioteki. Mieć codzienne treningi z Dream'em i zgadywać co ma jakiś kolor z Georgem.

Poczułem jak jej ręce mnie oplatają, jej oddech łaskotał moją szyję, a kiedy mnie puściła popatrzyła si na mnie ze zrozumieniem, czułością i smutkiem.

-Wiem Karl, ale musimy się razem przeleterportować do dnia kiedy uciekłam... Musisz pomóc mi naprawić przeszłość

-Okej młody choć -naszą rozmowę przerwał Dave ubrany w beżową koszulę I spodnie w odcieniu ciemnego brązu. Miał też pas z mieczemem przy swojej tali, który mnie przerażał.

-Ymm j-ja... no..

-Idź Karl później ci wytłumaczę. Weś te pieczywo i idźcie -powiedziała biorąc że stołu mały bochenek chleba.

-Okej... -wyszeptałem wychodząc za Dave'em z namiotu.

Szliśmy w ciszy, a co jakiś czas może tylko ja coś piszczałem kiedy coś w krzakach się ruszało.

-Więc jesteś daltonistą? -zapytał wyższy odemnie brunet. Popatrzyłem się na niego z niedowierzaniem, jak on mógł to wiedzieć.

-Skąd...

-Y/n mi powiedziała

-A ty jesteś jej przyjacielem czy chło...

-Przyjacielem -odrazu mnie wyprzedził w odpowiedzi.

-Powiedz mi Dave jaka ona jest. Nie znam jej prawie w cale, a ty byłeś przy niej zawsze. —Poczułem jaki wziął głęboki wdech I wydech.

-Codziennie rano zakłada coś na zasadzie otoczki, której nikt nigdy nie rozbiję, pęknie czy zwał jak zwał. Jest cierpliwa, spokojna i umie zachować zimną krew kiedy inni wariują.

-Jest kompletnym przeciwieństwem Tomm'ego -zaśmiałam się, a potem ugryzłem się za język.

Fuck

-Przep..

-Nic nie szkodzi ja sam o nim wiem tyle co o emigracji łabędzi.

-Ale one nie emigrują -powiedziałem zdziwiony.

-Widzisz oto mi chodzi, że y/n nigdy mi nie chciała powiedzieć jaki on był. A moja wiedza o jej rodzinie porównuje się do nieistniejącej emigracji łabędzi.

-Nie wiem czy wiesz, ale y/n jest najstarsza...

-To akurat wiedziałem

-Potem jest Will, George, Dream, Sapnap, Ranboo, Tubbo, Tommy, Niki I ja

-Nie wiedziałem, że macie tak liczną rodzinę a ty jesteś najmłodszy?

-Tak jakoś wyszło -wzruszyłem ramionami.

-Opowiesz mi coś o nich? -zapytał trochę nie śmiało, a ja tylko przytaknąłem

-Will jest bardzo utalentowanym muzykiem, umie grać dosłownie na wszystkim. George jest daltonista jak ja, czasem jak ma czas bawimy się w odgadywanie kolorów, których nie widzimy

-Jak? -zaśmiał się

-No nie wiem załóżmy -zamyśliłem się na chwilę -O załóżmy, że ta trawa jest zielona

-Karl ta trawa jest zielona

-Ooo to ja widzę żółty więc na tym to polega -zaśmialiśmy się -Powracając Dream uczy mnie sztuk walki, a w zasadzie jeszcze nie nauczył bo zawsze mu uciekałem. Jest typem sportowca i jest generałem naszej armi. Sapnap opowiada nam co wieczór historię o zaginionej siostrze.

-Zaginionej siostrze?

-O y/n -sprostowałem -Tommy jest prawdziwym wulkanem emocji. Co sekunde zmienia mu się nastrój. Raz jest zły, potem się śmieje, a za chwilę ma focha. Jest wysokim blondynem o niebieskich oczach i ma zawsze, ale to zawszę czerwono-białą koszulę.

-Wulkanem emocji powiadasz? —Kiwnołem energicznie głową.

-Z opowieści Sapnap'a y/n i Tom byli jak puzzle, które idealnie wypełniały układankę —Usmiechnął się.

-Jednakże uważam, że do siebie pasujecie.

-Karl

Odwróciłem głowę w jego stronę

-Tak?

-Możesz uciekać

A/N Jestem w szpitalu więc nie sprawdzałam błędów, trzymajcie się

NIE TAKA ZIMNA JAK MÓWIĄ ||Ninachuzm||Where stories live. Discover now