|6| Karl zniknął

190 13 9
                                    

Następnego dnia obudziły mnie krzyki.

—Kurwa y/n próbuje cię chronić, jeste- —Nie dokończył, a szatynka już mu przerwała.

—JA jestem królową L'mambergu i nie potrzebuję ochrony od nikogo —jej głos lodowaty jak ocean atlantycki, a czysty niczym kropla wody wydobyta ze strumyka. —Nie przed nimi! —uniosła swój głos —Czy kimkolwiek innym.

Dave patrzył się na nią z lekko otwartą buzią, a ja przyglądałem się im zza koca, którym byłem opatulonym.

—Nazywam się y/n y/l/n Watson i nie oddam pokłonu mężczyźnie, który 'chcę mnie chronić'. A teraz grzecznie się obrucisz i wyjdziesz z tego namiotu.

—Naprawdę zależało mi na tobie... —wyszeptał podnosząc materiał —Jakbyś mnie jeszcze kiedyś potrzebowała to wiedz, że ja zawsze ci pomogę bo cię kocham... —takimi słowami Dave opuścił namiot.

Y/n upadła na kolana, zaczęła płakać.

—To jest jak uniwersum —oznajmnił zakapturzony mężczyzna. —Król August miał rodziców, Księżna Daisy miała ciocię —zapadła cisza —Ty masz Tomm'ego, prawda? —y/n przełknęła głośno ślinę.

—Co mam zrobić, błagam musisz mi pomóc —klękła na kolana.

—Wysadź L'mamberg —powiedział, j miała otwierać usta kiedy on jej przerwał —Y/n ja nie żartuję, jeśli tego nie zrobisz twoja cała rodziną niedługo umrze. Tak było w przepowiedni. Sama widziałaś, widziałaś to samo co ja!

Zrobię wszystko w mojej mocy, obiecujęwstała oczepując swoje spodnie pod szatą. Wychodząc kiedy trzasnęła drzwiami wyszeptała do siebie: "Będziesz bezpieczny Tom... Zawsze"

Zerwałem się odrazu z łóżka podbiegając do niej. Przytuliłem ją, a zoztałem odrzucony. Odepchnęła mnie, wstała szybko i rzuciła:

—Zjedz śniadanie ja zaraz przyjdę —jej głos unormawał się do zwyczajnego w mniej niż sekundę.

Woah robi wrażenie

Wyszła, a ja zasiadłem do drewnianego stołu powolnie jedząc bochenek chleba. Było mi jej szkoda, Dave mówił o jej zachowaniu. Wiedziałem, że coś jest nie tak.

Kolejne wspomnienie przeleciało jej przez głowę. To był dzień, w którym pokłóciła się pierwszy raz i ostatni z Phill'em.

—Jesteś najstarsza dajesz przykład tym młodszym...

—Ale ojcz... —przerwała mu, a po chwili rozległ się trzask. Tak Phill chcąc nie chcąc uderzył y/n w polik. Łzy leciały jej po policzkach niczym strumyk, ciurkiem. Miała ślad dużej dłoni. Położyła swoją rękę na obolałym miejscu.

—Dzieci w naszej rodzinie nie wiedzą co to strach, rozumiesz? Tym bardziej najstarsze... Strach i emocje nie są dla ciebie! —do sali tronowej nagle wbiegł Will to był jego pierwszy i ostatni raz kiedy zobaczył jak y/n płacze. Phill odszedł wymijając Will'a, a on zaś podbiegł do y/n, która tak samo odrzuciła go jak Karl'a...

Wychyliłem głowę znad namiotu, szatynka stała i głęboko oddychała. Chyba się domyśliła, że na nią patrzę bo się odwróciła.

—Chodź Karl, obiecuję, że wszystko naprawie —i wyciągneła dłoń w moją stronę.

Pov: Niki

—WILL! GEORGE! —wykrzyczałam łkając się łzami. Nagledwójka brunetów wbiegła do mojej i Karl'a komnaty. Właśnie... mojej i Karl'a.

—Jezu co się dzieję?!

—Karl! Nie ma go! —krzyczałam

—Spokojnie może jest w łazience —uspakajał mnie Will.

—NIE! ON.. TA- KSIĄŻKA ZNIKNĘŁA!

—Niki? Jaka książka? —zapytał podejrzanie George.

—K-karl tydzień temu znalazł książkę —wyłam jak nienormalny. Nie mogłam wziąść oddechu, dusiłam się własnymi łzami. —Ta książka przenosiła w czasie

—Fuck.

—Widzieliśmy y/n... Mówiłam mu żeby tego nigdy już nie robił —płakałam —To nie y/n wina, że L'mamburg wybuchnął tylko Karl'a!

Zapadła cisza

—Jak Karl'a?

—To Karl stracił dyski, widziałam na własne oczy. To dlatego tak Tom nienawidzi y/n? To nie jej wina! Ona jest bezbronna gdzieś w czasoprzestrzeni razem z Karl'em!

—George zwołaj zebranie w sali tron-

—BŁAGAM POMÓŻCIE MU!

—Cii Niki spokojnie...

Pov: Karl

—Odejdź od tego —zacząłem przerywając tym niezręczną ciszę pomiędzy nami, która ciągnęła się do późnego popołudnia.

Y/n milczała, jedyne co było słychać to ściszony śpiew ptaków jak i ściółkę, którą szliśmy.

—Okej? To... to jest coś co każdy przechodzi w swoim życiu —mówiłem dalej, mimo, że mnie nie słuchała to i tak chciałem to powiedzieć.

Y/n się na mnie spojrzała.

—To doświadczenie, a ty sama się polepszysz...

—Karl...

—Możesz być lepszą wersją siebie i się poprawić, i, i to wszystko co się liczy... Chcemy naprawić przeszłość, tak?

—Tak. —wyszeptała tak jakby cała jej odwaga wyparowała razem z tym zdaniem.

—Musimy działać razem

—Musimy.

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : Apr 20, 2022 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

NIE TAKA ZIMNA JAK MÓWIĄ ||Ninachuzm||Où les histoires vivent. Découvrez maintenant