Rozdział 15

13.6K 309 210
                                    


- Vic, wszystko dobrze? - Brunetka zaczęła się rozglądać, szukając tego, co odwróciło moją uwagę.

- Załóżmy się o pięćdziesiąt funtów. - Rzuciłam, żeby odwieść ją od tematu.

- Nie wiesz, na co się piszesz! - Prychnęła, wyciągając dłoń w moją stronę.

- Zobaczymy kto, kogo będzie odprowadzać do domu. - Puściłam jej cwane i pewne spojrzenie, podając jej prawą dłoń. Brunetka nie odpuszczała i odwzajemniła mi tym samym grymasem.

Musiał tu przyjść. Zawsze musi przychodzić tam, gdzie nie trzeba.

Miej wyjebane, będzie ci dane-dopóki będę na imprezie, zamierzam się tego trzymać.

Chcę się dobrze bawić, on na pewno tego nie zepsuje.

Gdy z Jane doszłyśmy pod klub trochę przed czasem, ochrona już zaczęła wpuszczać pierwszych nastolatków do środka. Z brunetką ustawiłyśmy się w narastającej kolejce do wejścia.

Pod klub zaczęło podjeżdżać jeszcze więcej samochodów, dlatego jestem pewna, że będzie niezły tłok w środku.

W kolejne byłyśmy już drugie, dlatego zaczęłam grzebać w swojej małej torebce, z nadzieją znalezienia legitki.

To gówno jest takie małe, a i tak ciężko cokolwiek znaleźć!

- Jest legitymacja? - Usłyszałam chrypły głos mężczyzny.

Wywróciłam wszystko do góry nogami, ale ją znalazłam.

- Jest. - Odparłam i spojrzałam na dojrzałego faceta. Wyciągnęłam dowód tożsamości w jego stronę. Ochroniarz wziął go i zaczął oglądać wokół, jakby na przymus chciał się dopatrzyć podróbki.

Do tego klubu można wejść od 16 roku życia. Nie wyglądam na tyle, że ogląda ją, jak plakietkę ze złota?

- Możesz wejść.  - Mężczyzna oddał mi legitymacje. Weszłam i stanęłam przy wejściu, czekając, aż wpuści brunetkę.

Nawet stąd, już mogłam dosłyszeć przytłumioną muzykę za ścianami i mieszające się głosy ludzi. Przede mną był długi, rozświetlony, pomalowany na czarno z drobinkami brokatu, korytarz.

- Laska, idziemy. - Usłyszałam głos Jane, gdy wpatrywałam się w pomieszczenie. Spojrzałam na nią i obie pokierowałyśmy się wzdłuż korytarza. Muzyka zaczęła bić mnie po bębenkach coraz bardziej, a rytmiczny stukot naszych szpilek, powoli zaczął być zagłuszany.

Od razu, gdy weszłyśmy z brunetką na główną salę, ostre światła zaczęły drażnić moje oczy. Kolorowe, mrugające reflektory, które biją po całym parkiecie, rozświetlają całą salę, nawet w miejscu gdzie, są kanapy i bar. Ludzi w środku było już naprawdę sporo, a kolejka nie zamierzała się zmniejszyć, a wręcz odwrotnie.

Przy barze, mogłam dostrzec pierwszych, kilkunastu zwolenników picia i chyba zaraz do nich dołączę.

- Rozpoczynamy tę zabawę? - Jane spojrzała na mnie przenikliwie. Uśmiechała się do mnie i równie oglądała każdy kąt pomieszczenia.

- Nie zamierzam dłużej czekać. - Zerwałam się w stronę baru.

Już chciałam się napić.

Chciałam się najebać, mam na to cholerną ochotę.

Zasiadłam do blatu, a brunetka przyłączyła się do mnie.

- Dwie kolejki. - Położyłam banknot na blat i spojrzałam pewnie na barmana.

- Och kochana, żadnej rozgrzewki? - Dziewczyna spojrzała na mnie zadziornie.

- Boisz się, że odlecisz? - Puściłam jej prowokujące spojrzenie.

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz