- Vic, wszystko dobrze? - Brunetka zaczęła się rozglądać, szukając tego, co odwróciło moją uwagę.- Załóżmy się o pięćdziesiąt funtów. - Rzuciłam, żeby odwieść ją od tematu.
- Nie wiesz, na co się piszesz! - Prychnęła, wyciągając dłoń w moją stronę.
- Zobaczymy kto, kogo będzie odprowadzać do domu. - Puściłam jej cwane i pewne spojrzenie, podając jej prawą dłoń. Brunetka nie odpuszczała i odwzajemniła mi tym samym grymasem.
Musiał tu przyjść. Zawsze musi przychodzić tam, gdzie nie trzeba.
Miej wyjebane, będzie ci dane-dopóki będę na imprezie, zamierzam się tego trzymać.
Chcę się dobrze bawić, on na pewno tego nie zepsuje.
Gdy z Jane doszłyśmy pod klub trochę przed czasem, ochrona już zaczęła wpuszczać pierwszych nastolatków do środka. Z brunetką ustawiłyśmy się w narastającej kolejce do wejścia.
Pod klub zaczęło podjeżdżać jeszcze więcej samochodów, dlatego jestem pewna, że będzie niezły tłok w środku.
W kolejne byłyśmy już drugie, dlatego zaczęłam grzebać w swojej małej torebce, z nadzieją znalezienia legitki.
To gówno jest takie małe, a i tak ciężko cokolwiek znaleźć!
- Jest legitymacja? - Usłyszałam chrypły głos mężczyzny.
Wywróciłam wszystko do góry nogami, ale ją znalazłam.
- Jest. - Odparłam i spojrzałam na dojrzałego faceta. Wyciągnęłam dowód tożsamości w jego stronę. Ochroniarz wziął go i zaczął oglądać wokół, jakby na przymus chciał się dopatrzyć podróbki.
Do tego klubu można wejść od 16 roku życia. Nie wyglądam na tyle, że ogląda ją, jak plakietkę ze złota?
- Możesz wejść. - Mężczyzna oddał mi legitymacje. Weszłam i stanęłam przy wejściu, czekając, aż wpuści brunetkę.
Nawet stąd, już mogłam dosłyszeć przytłumioną muzykę za ścianami i mieszające się głosy ludzi. Przede mną był długi, rozświetlony, pomalowany na czarno z drobinkami brokatu, korytarz.
- Laska, idziemy. - Usłyszałam głos Jane, gdy wpatrywałam się w pomieszczenie. Spojrzałam na nią i obie pokierowałyśmy się wzdłuż korytarza. Muzyka zaczęła bić mnie po bębenkach coraz bardziej, a rytmiczny stukot naszych szpilek, powoli zaczął być zagłuszany.
Od razu, gdy weszłyśmy z brunetką na główną salę, ostre światła zaczęły drażnić moje oczy. Kolorowe, mrugające reflektory, które biją po całym parkiecie, rozświetlają całą salę, nawet w miejscu gdzie, są kanapy i bar. Ludzi w środku było już naprawdę sporo, a kolejka nie zamierzała się zmniejszyć, a wręcz odwrotnie.
Przy barze, mogłam dostrzec pierwszych, kilkunastu zwolenników picia i chyba zaraz do nich dołączę.
- Rozpoczynamy tę zabawę? - Jane spojrzała na mnie przenikliwie. Uśmiechała się do mnie i równie oglądała każdy kąt pomieszczenia.
- Nie zamierzam dłużej czekać. - Zerwałam się w stronę baru.
Już chciałam się napić.
Chciałam się najebać, mam na to cholerną ochotę.
Zasiadłam do blatu, a brunetka przyłączyła się do mnie.
- Dwie kolejki. - Położyłam banknot na blat i spojrzałam pewnie na barmana.
- Och kochana, żadnej rozgrzewki? - Dziewczyna spojrzała na mnie zadziornie.
- Boisz się, że odlecisz? - Puściłam jej prowokujące spojrzenie.
CZYTASZ
Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]
Teen Fiction*Z góry serdecznie przepraszam za swoje niedoświadczenie, które idealnie ukazuję się w tej książce. Wprawy nabiera się miesiącami, a nawet latami. W tym momencie SAMA nie jestem w stanie przeczytać niektórych rozdziałów z „Two Countenance In One Bod...