To jest to!

80 3 1
                                    

Leżałem tuż obok niego, czułem się teraz tak bezpiecznie, będąc przy nim. Nie mogłem pozwolić sobie na sen, ponieważ musiałem pilnować Chrisa I być czujny na wszystko.

W pewnym momencie usłyszałem pukanie do drzwi, to był Carlos.

Carlos: Jesteś tam młody?- zapytał pukając jeszcze raz.

Leon: T-tak jestem!- odpowiedziałem patrząc się na drzwi wejściowe.

Carlos wszedł do środka, stanął i wpatrywał się we mnie i Chrisa swoimi wielkimi, zielonymi oczami.

Carlos: Aww jak uroczo... A może to nie twój przyjaciel...tylko twój chłopak!hę?
Po tych słowach zerwałem się na równe nogi.
Leon : C-CO?! ŻE JA Z NIM?! DOBRY ŻART, BARDZO ŚMIESZNE HAHA
Carlos: Taa na pewno Ci uwierzę.
Leon: NO NIE!! D-DAJ MI SPOKÓJ!
Carlos: Tylko się z tobą droczę, uspokój się młody.- zaśmiał się i popatrzył podejrzliwym wzrokiem- Masz! Przyda Ci się się!- po tych słowach rzucił czymś we mnie.
Przyjrzałem się danej rzeczy, okazało się że to była apteczka.

Carlos: Zajmij się tym swoim ''przyjacielem", ja poszukam czegoś, dzięki czemu uciekniemy stąd.
Leon: D-dzięki Carlos- uśmiechnąłem się i od razy zabrałem się za opatrywanie rannej głowy Chrisa.

Rana na szczęście nie była głęboka. Chwilę mi zajęło zabandażowanie jego głowy, robiłem to dokładnie i najdelikatniej jak tylko umiałem. Gdy już skończyłem, położyłem jego głowę na poduszce i się nad nim pochyliłem. Całkiem uroczo wyglądał od góry... Chciałem się do niego nieco przybliżyć więc rozłożyłem lekko nogi i usiadłem mu na kolanach. W pewnej chwili coś chwyciło mnie za biodra i przewróciło na bok, teraz ja byłem na dole, przygnieciony ciężarem napastnika. Ktoś był nade mną, ograniczając moje ruchy. Otworzyłem oczy i przyjrzałem się postaci, po chwili zorientowałem się kogo tak na prawdę widze. Przecież to... CHRIS?!
Byłem w ogromnym szoku i radości widząc go że jest w pewien sposób sprawny. Mało myśląc przytuliłem się do niego bardzo czule.

Leon: Chris!! Ty żyjesz!
Chris: Oczywiście że żyje! Czemu miałbym nie żyć?- cicho się zaśmiał wpatrując się we mnie.
Leon: A-ale jak?...
Chris: Musiałem się tylko chwilę zregenerować i odpocząć. Myślałeś że zostawię cię tak samego?

Przez chwilę nie wiedziałem co mu odpowiedzieć ale zdołałem coś z siebie wykrztusić.

Leon: To takie miłe...d-dziękuje.. Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem Chris...
Chris: Hm?! N-na prawdę?...
Leon: Yhm...

Poczułem jak Chris delikatnie odwzajemnił mój uścisk, przybliżając się do mnie i chwytając mój dłoń. Moje policzki znowu zapłonęły, starając się zasłonić położyłem mu głowę na ramieniu. Chris lekko przechylił głowę w moją stronę i powiedział:

Chris: Pierwszy raz widzę cię z takiego bliska Leon...
Leon: J-ja ciebie też Chris...

W końcu nasze spojrzenia się spotkały, miał takie piękne piwne oczy... Byłem od jego twarzy dosłownie kilka centymetrów, nie wiedziałem co się zaraz wydarzy. Chris patrzył na mnie z taką czułością w końcu jego dłoń zlondowała na moim policzku. Zacząłem się czerwienić coraz bardziej i zamknąłem oczy, długo nie musiałem czekać żeby dowiedzieć się rozwinięcia tego bliższego spotkania. Poczułem jak coś dotyka moich ust. Czy to... Czy to na prawdę się dzieje? Otworzyłem delikatnie oko i zobaczyłem. On mnie na prawdę pocałował! Czy to się dzieje naprawdę?! Na pewno to jest sen! A może jednak?... Gdy poczułem jego dotyk na swoim ciele wiedziałem że to nie jest sen. Błagam niech ta chwila trwa wiecznie! Chris nagle przestał i się lekko odsunął.

Chris: P-przepraszam L-leon...To było silniejsze ode mnie-
Leon: Nie masz mnie za co przepraszać. Podobało mi się to...
Chris: Doprawdy?- znowu się przybliżył i teraz stykaliśmy się czubkami nosa- Na prawdę tego chcesz Leon?
Leon: Jak nigdy dotąd~

Po tych słowach złapałem go za szyje i zaczęliśmy się namiętnie całować. To było niesamowite! To było tak nieziemskie że starciliśmy całkowite poczucie co się dzieje wokół nas. Czułem że to właśnie to.

First meeting in Racoon CityWhere stories live. Discover now