9. Cowardly lion

26 4 14
                                    

🙈 

Powiedzieć, że prezentacja wypadła niezręcznie, to nic nie powiedzieć. Leo dusił się przez wszystkie niewypowiedziane słowa i napięcie, które wciąż unosiło się między nimi, nieważne, jak bardzo usilnie je ignorował. Próbował uniknąć spoglądania nazbyt często na Ninę, jako że wiedział, że w niczym to nie pomoże, lecz było to boleśnie trudne.

Nie rozmawiali zbyt wiele ostatnimi czasy; ich konwersacje ograniczały się do omawiania kwestii związanych z projektem i składały się z suchych słów i często wręcz niewypowiedzianych — prawie wypowiedzianych — zdań. Leo ciągle miał pytanie „dlaczego?" na końcu języka, nigdy jednak nie zadał go na głos, nawet gdy siedzieli w zwyczajowym miejscu w bibliotece i Nina prawie przysypiała. On również nie mógł ostatnimi czasy zasnąć, więc z nią sympatyzował — i to sprawiało, że napięcie między nimi stało się jeszcze bardziej nie do zniesienia. Błędy w komunikacji lub wręcz brak tejże czynił atmosferę przytłaczającą, lecz Leo nigdy nie czuł się jak dzielny lew, gdy chodziło o Ninę. Czuł się raczej jak tchórz.

Próbował się zamiast tego skupić na pracy. Przychodził do warsztatu codziennie, już podpisawszy pakt z diabłem, to jest z Noah. Przydzielono mu starszego mechanika jako mentora — człowieka, który doskonale znał się na tym, co robił, i który przekazywał całą swoją wiedzę Leo. Leo zresztą niezmiernie na tym skorzystał. Lubił swoją robotę, kochał pracować z samochodami, spotykać się z innymi pracownikami, chociaż o wiele starszymi od niego, cieszył się z każdego dobrze wykonanego zadania. Przywrócenie do życia lub dawnej sprawności tych pięknych maszyn i słuchanie wibracji silnika były niezwykle satysfakcjonujące, nawet jeżeli oznaczało to ubrudzenie sobie rąk. Nie przeszkadzało mu to; olej na palcach przypominał mu tylko o tym, że spędził dobrze dzień. Z drugiej jednak strony praca oraz studia zajmowały zdecydowaną większość jego czasu i nieuchronnie dopadło go zmęczenie. Na dokładkę wciąż ciążyła mu cała ta sytuacja rodzinna oraz emocje wciąż kłębiące się w jego umyśle i nie znajdujące ujścia. Zważywszy na ich ilość i intensywność, prawdopodobnie nie było to zdrowe — ale nie miał nawet z kim o tym porozmawiać.

Poza tym, brudzenie sobie rąk w warsztacie już samo w sobie było świetną terapią — prawie jak odwrócone katharsis czy coś w tym stylu, bo pozwalało oczyścić umysł i skupić się na teraźniejszości. Jedyny problem polegał na tym, że nawet praca nie pomagała na zbyt długo. Te ciemne, szare myśli powracały, gdy tylko Leo przekraczał próg swojego własnego apartamentu, który coraz mniej przypominał dom. I tak planował go sprzedać, więc w gruncie rzeczy nie był to wielki problem. Być może nawet zdołałby znaleźć jakieś współdzielone mieszkanie, co wyszłoby taniej i byłoby łatwiejsze w utrzymaniu, a do tego uniknąłby samotności, której szczególnie ostatnimi czasy nienawidził. Wracanie do tych cieni, które zamieszkiwały nieprzyjazną przestrzeń, było męczące i puste i w dodatku przypominało mu o rzeczach, które się sypały dokoła niego.

Jak jego rodzina.

W każdym razie cała ta prezentacja ssała. Zaprezentowali swój projekt bez większego skupienia, bez iskry, która by wzbudziła energię oraz zainteresowanie również ich słuchaczy, przez co wypadła nijako, jakby nauczyli się skryptu na pamięć i go odtwarzali jak roboty. Każde z nich miało swoją część do zaprezentowania oraz instrukcje dla każdego etapu ćwiczeń, lecz w sumie wyszło to dosyć chaotycznie i Leo nie mógł się doczekać końca zajęć bardziej niż kiedykolwiek. Nie pomagało też to, że palce jego i Niny spotykały się co jakiś czas, chociaż zupełnie przypadkowo, i za każdym razem czuł przeszywający go prąd, a Nina z kolei zwiększała dystans pomiędzy nimi — o mile, mile od niego. Jego serce zamierało za każdym razem, gdy to się działo, a mózg przestawał pracować, bo, cholera, jak miał w ten sposób funkcjonować? Prawdę mówiąc, byłby zadowolony nawet z najniższego stopnia koniecznego do zdania przedmiotu; już nie miał siły ani nerwów na sięgnięcie po A, chciał tylko, żeby to się wreszcie skończyło i żeby mógł się wyrwać z tej dusznej hali wykładowej, daleko od Niny, jego bogini, którą i tak mógł podziwiać tylko z daleka.

Świetliki | ✓Where stories live. Discover now