Obudziłam się na kanapie w pokoju dziennym. Nie miałam bladego pojęcia, jak się na niej znalazłam - zaczęłam się nad tym usilnie zastanawiać. Leżałam tyłem do pomieszczenia, widziałam tylko dwie duże, miękkie poduszki zaraz przede mną. Zmrużyłam oczy. Bardzo bolała mnie głowa.
Obróciłam się na drugi bok i prawie krzyknęłam ze strachu - Phecda siedziała na podłodze zaraz obok mojego łóżka i patrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem. Widząc ją w tak bliskiej odległości od siebie momentalnie cofnęłam się do tyłu i usiadłam na kanapie. Wlepiłam wzrok w dziewczynę, żeby to ona poczuła się niezręcznie, ale nic to nie dało.- Nie bój się, Klaro. Mam na imię Phecda...
- Wiem, wiem. - przerwałam jej. - Mówiłaś mi to wczoraj.
Mówiła mi coś jeszcze. Dwa słowa. Dwa słowa, przez które najprawdopodobniej zemdlałam i dlatego właśnie obudziłam się w takim miejscu.
- Jestem wróżką. To mówiłam. - powiedziała, jakby odczytując moje myśli. Wystraszyłam się. Co jeśli naprawdę to potrafiła? W końcu nigdy nie spotkałam żadnej wróżki. Nie wiedziałam, jakie zdolności mają takie istoty.
Nacisnęłam sobie opuszkami palców na skronie. Ta dziewczyna była wróżką. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na nią i zapytałam:
- Naprawdę jesteś wróżką?
- Tak.
Nie miałam pojęcia, jak na to zareagować. Co robić w tej sytuacji? Czy komuś o tym powiedzieć? Co będzie z Phecdą? Czego ona tutaj w ogóle szuka?
Postanowiłam dowiedzieć się prawdy. Mimo skrzydeł, które wczoraj widziałam na własne oczy na plecach dziewczyny, mój mózg znowu chciał wyrzucić z siebie myśl, że jest ona jakąś fantastyczną istotą.
- Czy te skrzydła, które masz na plecach, są prawdziwe?
To pytanie było głupie, bo wiedziałam doskonale, że Phecda nie zaprzeczy. Dziewczyna pokiwała głową. Nie wiedziałam, o co jej zapytać, jak formułować pytania, żeby się na mnie nie obraziła i żeby nie zabrzmiały agresywnie.
- Skąd pochodzisz?
To chyba ciekawiło mnie najbardziej. Skąd biorą się takie istoty? Przeszło mi przez myśl, że można je znaleźć jedynie w laboratoriach jakichś szalonych naukowców.
- Urodziłam się na Megrezie, ale prawie całe swoje życie spędziłam na Chalawanie.
Nigdy w życiu nie słyszałam o takich miastach. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, żeby sprawdzić, gdzie one leżą. Zapomniałam, że był rozładowany.
- W jakim to jest kraju? - zapytałam zaciekawiona. Nadal obserwowałam dziewczynę badawczo, ona również nie spuszczała ze mnie wzroku.
- Ursae Majoris.
Zaśmiałam się pod nosem. Phecda próbowała zrobić ze mnie idiotkę.
- Uczyłam się geografii przez trzy lata gimnazjum i rok w liceum. Wiem doskonale, że nie ma takiego kraju.
- Bo to nie jest kraj.
Popatrzyłam na dziewczynę ze zdziwieniem. Zapytałam ją przecież, w jakim kraju znajduje się Chalawan, a ona podała mi nazwę jakiegoś zmyślonego państwa. Zdenerwowałam się. Nie lubiłam, jak ktoś robił sobie ze mnie żarty, zwłaszcza nieznajomi.
- Nie złość się, Klaro - powiedziała Phecda. Nie wiedziałam, jak domyśliła się, że jestem zła. Myślałam, że umiem dość dobrze ukrywać swoje emocje.
CZYTASZ
Jesteś moją bajką 🧚 (lgbt)
Romance"- Nie... nie zabieraj ręki - usłyszałam. - Dotykaj mnie, Klaro. Mój oddech znacznie przyspieszył, podobnie jak bicie mojego tłukącego się z przejęcia serca. Słowa dziewczyny wywołały we mnie przyjemny dreszcz. Chciałam tego. Chciałam jej dotykać." ...