Rozdział 2: Phecda

931 61 12
                                    


Obudziłam się na kanapie w pokoju dziennym. Nie miałam bladego pojęcia, jak się na niej znalazłam - zaczęłam się nad tym usilnie zastanawiać. Leżałam tyłem do pomieszczenia, widziałam tylko dwie duże, miękkie poduszki zaraz przede mną. Zmrużyłam oczy. Bardzo bolała mnie głowa.

Obróciłam się na drugi bok i prawie krzyknęłam ze strachu - Phecda siedziała na podłodze zaraz obok mojego łóżka i patrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem. Widząc ją w tak bliskiej odległości od siebie momentalnie cofnęłam się do tyłu i usiadłam na kanapie. Wlepiłam wzrok w dziewczynę, żeby to ona poczuła się niezręcznie, ale nic to nie dało. 

- Nie bój się, Klaro. Mam na imię Phecda...

- Wiem, wiem. - przerwałam jej. - Mówiłaś mi to wczoraj.

Mówiła mi coś jeszcze. Dwa słowa. Dwa słowa, przez które najprawdopodobniej zemdlałam i dlatego właśnie obudziłam się w takim miejscu.

- Jestem wróżką. To mówiłam. - powiedziała, jakby odczytując moje myśli. Wystraszyłam się. Co jeśli naprawdę to potrafiła? W końcu nigdy nie spotkałam żadnej wróżki. Nie wiedziałam, jakie zdolności mają takie istoty.

Nacisnęłam sobie opuszkami palców na skronie. Ta dziewczyna była wróżką. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na nią i zapytałam:

- Naprawdę jesteś wróżką?

- Tak.

Nie miałam pojęcia, jak na to zareagować. Co robić w tej sytuacji? Czy komuś o tym powiedzieć? Co będzie z Phecdą? Czego ona tutaj w ogóle szuka?

Postanowiłam dowiedzieć się prawdy. Mimo skrzydeł, które wczoraj widziałam na własne oczy na plecach dziewczyny, mój mózg znowu chciał wyrzucić z siebie myśl, że jest ona jakąś fantastyczną istotą.

- Czy te skrzydła, które masz na plecach, są prawdziwe?

To pytanie było głupie, bo wiedziałam doskonale,  że Phecda nie zaprzeczy. Dziewczyna pokiwała głową. Nie wiedziałam, o co jej zapytać, jak formułować pytania, żeby się na mnie nie obraziła i żeby nie zabrzmiały agresywnie. 

- Skąd pochodzisz?

To chyba ciekawiło mnie najbardziej. Skąd biorą się takie istoty? Przeszło mi przez myśl, że można je znaleźć jedynie w laboratoriach jakichś szalonych naukowców.

- Urodziłam się na Megrezie, ale prawie całe swoje życie spędziłam na Chalawanie.

Nigdy w życiu nie słyszałam o takich miastach. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, żeby sprawdzić, gdzie one leżą. Zapomniałam, że był rozładowany.

- W jakim to jest kraju? - zapytałam zaciekawiona. Nadal obserwowałam dziewczynę badawczo, ona również nie spuszczała ze mnie wzroku.

- Ursae Majoris.

Zaśmiałam się pod nosem. Phecda próbowała zrobić ze mnie idiotkę.

- Uczyłam się geografii przez trzy lata gimnazjum i rok w liceum. Wiem doskonale, że nie ma takiego kraju.

- Bo to nie jest kraj.

Popatrzyłam na dziewczynę ze zdziwieniem. Zapytałam ją przecież, w jakim kraju znajduje się Chalawan, a ona podała mi nazwę jakiegoś zmyślonego państwa. Zdenerwowałam się. Nie lubiłam, jak ktoś robił sobie ze mnie żarty, zwłaszcza nieznajomi.

- Nie złość się, Klaro - powiedziała Phecda. Nie wiedziałam, jak domyśliła się, że jestem zła. Myślałam, że umiem dość dobrze ukrywać swoje emocje.

Jesteś moją bajką 🧚 (lgbt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz