Rozdział 29: Poszukiwania

419 45 1
                                    

Spędzanie czasu samotnie stało się dla mnie naprawdę wielką udręką. Nawet znajomi ze szkoły nie mogli mi w żaden sposób pomóc, mimo że niejednokrotnie próbowali. Brakowało mi Phecdy chyba jeszcze bardziej niż wtedy, gdy zniknęła za pierwszym razem.

Nie odzywałam się w ogóle do swoich rodziców.  Nie wiem, czy byli z tego powodu smutni; pewnie tak, skoro nigdy wcześniej nie znaleźli się w takim fatalnym położeniu. Postanowiłam, że zacznę z nimi rozmawiać dopiero wtedy, gdy przestaną mnie tak mocno kontrolować.

Ojciec każdego dnia jeździł ze mną do szkoły i odbierał mnie stamtąd zaraz po zakończeniu lekcji. Dom całymi dniami pozostawał zamknięty, żebym czasem nie opuściła go przy nieuwadze matki. Jedynym miejscem, gdzie byłam chociaż częściowo wolna, stało się moje okno. Wypatrywałam przez nie Phecdy każdego dnia. Otwierałam je na oścież w nocy i oglądałam gwiazdy, wylewając całe potoki łez. Moje oczy cały czas były czerwone i spuchnięte od płakania. Dni mijały wolno jak jeszcze nigdy wcześniej. Całkowicie przestałam się uczyć i znowu ograniczyłam jedzenie, wpędzając się powoli w depresję. Nie mogłam sobie wyobrazić dalszego życia bez Phecdy. Bardzo za nią tęskniłam. Pragnęłam, żeby przyleciała, wzięła mnie na ręce i zabrała ze sobą, nieważne gdzie, byle jak najdalej stąd.

Rano chodziłam więc do szkoły, a popołudniami jadłam, spałam i nawet pisałam na Messengerze pod czujnym, wiecznie obserwującym okiem rodziców. Śledzili bacznie każdy mój krok i nie zwracali uwagi na to, jak źle się czułam. Udawałam grzeczną, uległą córkę, która chce się zmienić, a tak naprawdę czekałam tylko na pierwszą możliwą okazję, żeby uciec z domu i poszukać Phecdy. 

Po około tygodniu mogło mi się w końcu udać. Postanowiłam nie mówić mamie ani tacie, że z powodu nieobecności nauczyciela odwołali nam ostatnią lekcję. Będę miała godzinę, żeby odnaleźć Phecdę. Później wrócę do szkoły, stanę przed nią i poczekam na ojca. Ten odwiezie mnie do domu i nawet się nie zorientuje, że coś jest nie tak. 

Plan był bardzo dobry. Wreszcie miałam okazję, by skontaktować się ze swoją ukochaną. 

Byłam tego dnia trochę zestresowana, bo wiedziałam, że jeśli rodzice dowiedzą się o moim przekręcie, to całkowicie zabronią mi wychodzić z domu, a wtedy nie będę już miała szans na spotkanie z Phecdą. Mało się odzywałam, nie mogłam się skoncentrować na lekcjach, bo myślałam tylko o dziewczynie. Gdzie mogła pójść? Jak miałam ją znaleźć? 

Cały dzień byłam rozkojarzona, z nerwów obgryzałam paznokcie i oddychałam nerwowo, próbując powstrzymać stres. Nie uszło to uwadze Emilki, Oliwii i Ani. Może nie znały mnie tak długo, jak Adam, ale spędziły ze mną wystarczająco dużo czasu, żeby zorientować się, że nie zachowywałam się normalnie. 

- Ej!  Żyjesz? - zapytała Oliwia, pstrykając mi przed oczyma palcami. Nie miałam pojęcia, że coś do mnie wcześniej mówiła. Analizowałam w głowie wszystkie miejsca, w które mogła udać się Phecda. Rysowałam sobie w myślach mapę miasta, żeby w jak najkrótszym czasie przeszukać jak największy teren. Chciałam mieć, jak zwykle, wszystko dobrze zaplanowane. 

- Żyję - odpowiedziałam Oliwii, i wróciłam do obgryzania paznokci. Robiłam to nieświadomie, całkowicie pochłonięta męczącym myśleniem. 

- Myślisz o niej? - zapytała Emilka. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Skąd to wiedziała? 

- Tak - odpowiedziałam szczerze. 

- Czy to jest... twoja dziewczyna? - spytała Ania. 

- Co to za głupie pytanie? - rzuciła Emilka. - Nie widziałaś ich na półmetku? Czy tak całują się najlepsze przyjaciółki? 

Uśmiechnęłam się lekko i schyliłam głowę nieznacznie w dół. Byłam pewna, że w tamtym momencie się zarumieniłam. Nie chciałam, by dziewczyny to zauważyły.

- Tak, my... chyba ze sobą chodzimy. Czy wy... czy wam to przeszkadza? - zapytałam niepewnie, bardzo cicho. Po tym, jak zareagowali moi rodzice, nie chciałam doświadczyć kolejnego ataku ze strony swoich koleżanek. 

- Chyba oszalałaś, kochana! - niemal krzyknęła Emilka, po czym wyciągnęła ręce do przodu, by mnie przytulić. Przyjęłam to z wielką radością. To był mój pierwszy coming out, który zakończył się pozytywną reakcją. Poczułam wielką ulgę i odwzajemniłam uścisk dziewczyny. Tak powinni zachowywać się prawdziwi przyjaciele. 

- Ja po prostu się zastanawiałam, jak tak można... bez chłopaka. Ale jeśli tobie to pasuje, to mi też - powiedziała Oliwia. Ania tylko lekko się uśmiechnęła i pokiwała głową. 

- To co z tą twoją dziewczyną? Jak ona w ogóle ma na imię? - spytała Emilka. - Widziałam was na półmetku, ale nie miałyśmy okazji się poznać. 

- Phecda. Ona... nie wiem, co się z nią dzieje. Nie mam z nią kontaktu. 

- Biedna... co się stało? 

- Nie damy rady się ze sobą spotykać przez moich rodziców - odparłam wymijająco. Nie mogłam przecież powiedzieć dziewczynom, że Phecda musiała uciec z domu mojej babci, żeby uniknąć niebezpieczeństwa. - Widzieli filmik z półmetku. Wiedzą, że jestem lesbą. I chcą mnie teraz nawracać. 

Dziewczyny zaśmiały się. Jednak widząc mój zatroskany wyraz twarzy szybko przestały. 

- Chcę jej poszukać po lekcjach. Jest gdzieś w mieście, czuję to, tyle że nie wiem gdzie. 

- Pomożemy ci! - zawołała Ania. Spojrzałam na całą trójkę z niedowierzaniem. 

- Naprawdę dacie radę? 

Dziewczyny bez problemu się zgodziły. Pozostawało więc poczekać na koniec lekcji. 

Kiedy wreszcie wyszłyśmy ze szkoły, z mojego serca nieco spadło całe skumulowane tam napięcie. Nie wiedziałam, czy znajdziemy Phecdę, czy nie, ale we trójkę miałyśmy na to znacznie większe szanse. Stojąc jeszcze na schodach przed budynkiem rozdzieliłyśmy między sobą poszczególne części miasta. Miałam nadzieję, że plan się powiedzie. Nie mogłam się doczekać spotkania z moją ukochaną. 

Cały mój zapał skończył się jednak momentalnie, gdy po opuszczeniu terenu szkoły dostrzegłam zaparkowany po drugiej stronie ulicy srebrny samochód mojego ojca. Kiedy tata mnie zobaczył, natychmiast odpalił silnik i spojrzał w moją stronę ze zmarszczonymi brwiami. Wiedział, że wcześniej skończyliśmy lekcje. Od kogo? Kto mu to zdradził?

- Cześć Klaro - usłyszałam za plecami znajomy głos. Ze łzami w oczach obróciłam się do tyłu. Stał za mną Adam. To z całą pewnością on powiedział moim rodzicom, że odwołali nam ostatnią lekcję. 

Nie chciałam, by chłopak zobaczył, jak płaczę, więc bez słowa poszłam do auta i dopiero tam pozwoliłam łzom popłynąć. Spojrzałam porozumiewawczo na dziewczyny. Musiały same szukać Phecdy, bo ja niestety nie mogłam do nich dołączyć. Miałam nadzieję, że naprawdę to zrobią. Ufałam im, bo były dobrymi koleżankami, ale nie rozumiały, jak bardzo pragnę odnaleźć moją ukochaną. Nie zależało im na odnalezieniu jej tak samo jak mnie. 

Wróciłam do domu, zjadłam obiad pod czujnym okiem matki, położyłam się w łóżku i nie odzywałam się do rodziców ani słowem. Przepłakałam całą resztę dnia. Myślałam tylko o zagubionej gdzieś w mieście Phecdzie. Tęskniłam za nią. Bardzo, bardzo chciałam ją zobaczyć. 


Jesteś moją bajką 🧚 (lgbt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz