Memory - Ten years earlier

108 62 30
                                    

Słońce silnie grzało, susząc zwilgotniałą ziemię po krótkiej, sierpniowej burzy. Para unosiła się kłębami nad asfaltem, a promienie przebijały się przez obłoki, tworząc mistyczny obraz wyjęty prosto z bajkowych powieści. W powietrzu unosiła się wilgoć, która dawała świeży zapach zroszonej natury po deszczu. W towarzystwie letniego poranka nie brakowało śmiechu i mokrych klapnięć butów biegających po ulicy dzieci w akompaniamencie cykania owadów i ćwierkania ptaków. Wiatr delikatnie smagał ich włosy i liście drzew gęsto porastających zielenią okolicę.

– Kiki, nie myśl sobie, że jesteś ode mnie szybsza!! To ja najlepiej biegam w CAŁEJ szkole.

Dziewczyna błysnęła niebieskimi oczami i parsknęła kpiąco w odpowiedzi. Spojrzała z wyższością na chłopca, który wbiegł za nią na posesję.

– Ha! Udowodnij! – Zatrzymała się przed drzwiami frontowymi domu z rękami założonymi na biodrach i wysoko zadartą głową. – Ścigamy się na górę. Kto pierwszy będzie przy moim pokoju, wygrywa!

I bez żadnego ostrzeżenia, zaczęła wyścig. W progu uderzył ją zapach pieczonego mięsa, który pobudził żołądek do cichych pomruków.
Ale je zignorowała, bo teraz liczyła się wygrana.
Chłopiec, z wdzięcznym przezwiskiem Fox, skrzyczał ją ze spóźnionym zapłonem i ile sił w nogach, ruszył za nią. Dziewczynka śmiała się w najlepsze, przebierając nóżkami w stronę schodów, gdy jej towarzyszowi, którego ciemne włosy kleiły się do czoła, dość szybko udało się ją dogonić.

– A co tu się dzieje? – padło pytanie, które zatrzymało ich gwałtownie w pół kroku.

Kobieta o krótkich, kręconych włosach wychyliła się zza ściany i zmierzyła ich czujnym, oliwkowym spojrzeniem. Niemal natychmiast zrzedła jej mina.

– Mój boże drogi! Czemu jesteście tacy brudni?! Marsz do łazienki! Aniu, zaraz obiad. Chłopcy, chcecie trochę?

Zerknęła to na Foxa stojącego na środku korytarza, to na drugiego chłopca, wchodzącego luźnym krokiem przez próg drzwi, nie zainteresowanego wyścigami i innymi formami rywalizacji.

– A co jest? – zapytał niewzruszony Fox. Wyższy chłopiec o blond włosach podszedł do niego szybkim krokiem, uderzając go w ramię w geście upomnienia. – Au! A to za co?

– Ja chętnie zjem, proszę pani.

Uśmiechnął się promiennie, co kobieta szybko odwzajemniła. Posłał karcący wzrok w stronę kolegi, na co ten tylko żachnął, że nic nie zrobił.

Małej Annie chłopcy zawsze przypominali braci, pomimo braku podobieństwa i łączących więzów krwi. I chociaż nigdy by tego nie przyznali na forum, zawsze wobec siebie okazywali pełne wsparcie i troskę, które może pozazdrościć nie jedno rodzeństwo.

Tuż po powierzchownym przemyciu twarzy, rąk i nóg, usiedli wspólnie przy stole z towarzystwem własnym, śmiechu i żartobliwych rozmów.

– Bardzo pani dziękujemy za obiad – rzekł uprzejmie blondynek do kobiety, odnosząc swój pusty talerz do zlewu.

– Jesteś tak dobrze wychowany i kulturalny... – westchnęła mama, z rozmarzeniem przykładając rękę do policzka. – Nie to, co moja córka.

– HEJ! – krzyknęła dziewczynka z oburzeniem.

Wszyscy, nie licząc jej, wybuchnęli gromkim śmiechem. Wydęła wargi w odpowiedzi, udając obrażoną, jednak nie na długo. Bowiem na jej twarzyczce zakwitł szeroki, świeży uśmiech, rozbudzony przez pomysł, który zrodził się w dziecięcym umyśle. Był on na tyle nie cierpiący zwłoki, że nie potrafiła dłużej usiedzieć przy stole.

Sins of Youth [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz