Thirteenth - DOMINIC

29 11 16
                                    

Przekrzykujące się nawzajem rozmowy tłumiły nieco jazzową muzykę puszczoną w pubie. Urządzony w stylu loftowym z drobnymi akcentami białych neonów dawał poczucie domowego komfortu zarówno dla stałych, jak i nowo przybyłych klientów. Tutaj kończyły się plusy. Zaduch wymieszany z odorem alkoholu przypominał Dominicowi wszystkie upojne noce, które kończyły się koszmarnym kacem w łóżku. To i pijane kobiety w rozstrzale wiekowym plus czterdzieści zagadujące, a nawet sięgające do niego zza lady przyprawiało go o mdłości. Gdyby nie to, że nie gustował w dużo starszych, często mocno wyretuszowanych kobietach pewnie by skorzystał. Podotykał, zaliczył, ośmieszył. Zobaczył ich zawstydzenie na twarzy lub zawód odbijający się w przygaszonych oczach. Teraz jednak czuł tylko obrzydzenie, które maskował firmowym uśmiechem. Gdyby nie wysoka stawka, która znacznie podnosiła jego skromne dochody, zapewne nigdy nawet by nie pomyślał o wycieraniu kieliszków o drugiej nad ranem, ryzykując nie tylko swój dobry cykl snu, ale i perfekcyjną kondycję na treningach. Nawet praca w magazynie cały weekend nie dawała mu takich rezultatów jak te wieczory łamane na noce w pubie u Edisona – rosłego mężczyzny o latynowskiej urodzie, który zatrudnił nieletniego Dominica z uwagi na "ładną buźkę" przyciągającą damską część klienteli. Te z kolei zachęcały gromkie grono mężczyzn do częstszych odwiedzin, co automatycznie dawało większe zyski. Dominic zwykle nie narzekał na pracę, ale późna godzina w nieustannym hałasie i obrzydliwej mieszance zapachów, sprawiała, że wzrokiem niemal błagał zegarek, aby przyspieszył koniec jego zmiany, która miała nadejść za kilkanaście bolesnych minut.

– Dobra robota, chłopaku. Masz wolne. – Właściciel poklepał go w ramię, co było jak solidne uderzenia, które delikatnie rozbudziły Dominica z opadającą ze zmęczenia głową. O tyle było to godne podziwu, o ile sam chłopak należał do nastolatków z dość rozbudowaną posturą, którą nie łatwo było poruszyć. Edison jednak przedstawiał się jako twardy zawodnik, którego barczysta sylwetka nie jednego przerażała. Dlatego pub nie potrzebował ochroniarzy, dopóki sam właściciel był na warcie.

Dominic uniósł głowę i nawet nie wysilił się na uśmiech w stronę pracodawcy. Podziękował tylko skinieniem głowy i powlókł nogami do kantorka, aby przebrać się ze swoich ciuchów roboczych. Gdy wyszedł na zewnątrz miał wrażenie, że chłodne powietrze ożywia na nowo jego rozgrzane ciało, wykończone minionym dniem. On sam – choć zmęczony – zamiast w stronę swojego domu, wiedziony rutyną powędrował w przeciwnym kierunku. Przeszedł nieprędkim krokiem w kierunku znajomej ulicy, którą za dzieciaka przemierzał wzdłuż i wszerz setki, jak nie tysiące razy. Aleja usłana klonami w Golden Town przez miejscowych uważana za najbogatszą, charakteryzowała się wielkimi willami pokroju zamków, z minimum dwoma garażami i trzema piętrami. Dominic podreptał blisko jednej z nich i przyzwyczajony do jej monumentalności, nawet nie spojrzał na nią dłużej niż sekundę. Z nawyku od razu podszedł do jednego z ogromnych klonów, wspiął się na niego bez większego wysiłku i wskoczył na framugę okna, za którym siedział pochylony i mocno skupiony Albert – jego najlepszy przyjaciel od kołyski.

– Dalej się uczysz? – Wszedł do środka, jak do siebie, opadając na wielki wygodny materac w rogu. Uwielbiał go i gdyby nie to, że ani mu się śniło spać z przyjacielem w jednym łóżku, zapewne nocowałby tu codziennie, zupełnie zapominając o swojej twardej, nieprzyjemnej sofie w domu.

– Mówisz tak jakby cię to dziwiło. – Odwrócił się do niego niewzruszony, odchylając się na krześle. Przyzwyczajony jego odwiedzinami, nawet nie mrugnął. Wyglądał tylko na nieludzko wykończonego, z podkrążonymi oczami, których niebieski kolor zbladł ze zmęczenia. Choć w tej kategorii Dominic nie wyglądał lepiej. Obaj prezentowali się jak wrak człowieka lub dusze błąkające się po ziemi.

– Przepracowujesz się – powiedział rzecz, która dotyczyła ich obydwóch.

– Mówi to człowiek, który wraca z nocnej zmiany w pracy.

Sins of Youth [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now