Rozdział 28

3.7K 149 38
                                    

OSTRZEŻENIE: graficzność, gore.

_____

Ktoś trącał ją w łokieć. Próbował wyrwać ją z szoku, pomagając unieść kieliszek. Szampan zwilżył jej wargi.

Dziewczyna w białej sukni przełknęła ślinę, jej gardło poruszało się delikatnie, gdy szampan wpływał do jej ust.

Fajerwerki trzaskały i huczały, a skóra dziewczyny mieniła się na niebiesko, czerwono i zielono – niczym czyste, białe płótno.

Ciepły oddech wyszeptał jej do ucha:

— Granger, zamknij usta, bo mucha ci tam wleci.

Rozciągnięta sprężystość jej umysłu pękła, a wizja wydawała się drżeć.

Ginny Weasley stała w odległości dwudziestu stóp od niej.

Hermiona odwróciła się do Blaise'a, a serce wręcz waliło jej w gardle. Nie odrywała wzroku od Ginny na wypadek, gdyby ta miała zniknąć.

— Blaise, proszę. Musisz mnie zabrać do Avery'ego. Muszę... Gdybym tylko mogła się do niej zbliżyć...

— Chyba mylisz mnie z innym Ślizgonem. Obawiam się, że będę musiał pozostać nieugięty, Granger...

— Proszę. — Spojrzała na niego, a on upił łyk szampana, unikając jej wzroku. — Nie widziałam jej od maja.

Blaise spojrzał na salę balową i szepnął:

— Z Averym nie łączą mnie żadne interesy. Nie mogę po prostu do niego podejść...

Avery przycisnął dłoń do pleców Ginny i poprowadził ją w stronę drzwi. Oddech uwiązł Hermionie w płucach – miała stracić ją tak szybko, ledwo po odzyskaniu...

— Po prostu poprowadź mnie w tamtą stronę — błagała. — Tylko w kierunku drzwi, a potem coś wymyślę...

— Co ci mówiłem o rozmowie z osobami wyższymi od ciebie statusem społecznym? — syknął za nią Lucjusz. Ciepłą dłonią chwycił ją za łokieć. — Zachowuj się.

Odwróciła się do jego zimnego, szarego spojrzenia, a jej usta drżały, jakby próbując błagać go bez użycia słów.

— Najwyraźniej masz dość przeżyć jak na jedną noc. — Jego spojrzenie było jak lód, gdy odwrócił się do Blaise'a, mówiąc wystarczająco głośno, by ewentualne gapie mogli go usłyszeć. — Przepraszam za jej zachowanie. Zapewniam cię, że zostanie surowo ukarana. Proszę, wybacz nam.

I nie czekając na odpowiedź, Lucjusz poprowadził ją przez tłum, siniacząc jej ramię swoim uściskiem.

— Panie Malfoy...

Jeszcze mocniej zacisnął palce.

— Kontroluj się — mruknął kącikiem ust. — Pamiętaj, gdzie jesteś.

Potknęła się, ale potem szybko wyprostowała swoje ciało. Logiczna część jej mózgu wiedziała, że Lucjusz ​​ma rację, ale reszta krzyczała, żeby spróbowała odwrócić tor ich kroków. Musiała dostać się do Ginny.

Lucjusz skinął głową kilku przechodzącym osobom, szybkim krokiem przemierzając salę balową, podczas gdy umysł Hermiony wirował. Ale z każdym krokiem jej serce coraz bardziej tonęło. Lucjusz miał rację. Nie mogła dziś wieczorem porozmawiać z Ginny, chyba że wydarzył by się jakiś kosmiczny cud.

Ból zapulsował jej w skroni, gdy Lucjusz przeprowadził ją przez próg salonu, a potem skierował się w stronę marmurowych schodów. Drzwi zatrzasnęły się za nimi, zamykając Ginny z dala od niej niczym w trumnie. Hermiona przełknęła, starając się być silna...

[T] Aukcja | The Auction | DramioneWo Geschichten leben. Entdecke jetzt