Rozdział 40

2.5K 126 17
                                    

OSTRZEŻENIE: Domniemany grooming, domniemany związek niepełnoletnich bez wzajemnego przyzwolenia, przemoc domowa.

_____

W niedzielę Łzawka odebrała dla Hermiony zamówienie z nowo otwartego salonu Madame Malkin. Pomimo garderoby pełnej ubrań od Pansy, nic nie pasowało do jej nowej roli. Tak więc w piątek Narcyza pomogła jej złożyć zamówienie przez sowę, dołączając wycinek artykułu z porannego Proroka.

Nagłówek brzmiał: Od niewolnicy do najmłodszej członkini Magicznej Europejskiej Rady Doradczej: Poznajmy Hermionę Granger!

W poniedziałek Hermiona stała ubrana w swoje nowe granatowe szaty już na półtorej godziny przed spotkaniem. Popatrzyła na siebie krytycznie w lustrze w pokoju Dracona, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem do swojej starej sypialni.

Kremy, pudry i pędzle leżały dokładnie tam, gdzie je zostawiła. Zdecydowała się na lekki makijaż i ignorując dokuczliwy głos Pansy w swojej głowie, zdecydowała się nie ujarzmiać swoich włosów.

Po pożegnaniu z Łzawką i Narcyzą, Hermiona ruszyła do bram posiadłości, przygotowując się do opuszczenia jej po raz pierwszy od trzech tygodni. Wrota otworzyły się dla niej i poczuła, jak magia barier drży na jej skórze, gdy przez nie przechodziła.

Strach gwałtownie wypełnił jej żołądek, gdy rozejrzała się dookoła, przygotowując się na coś – może klątwę albo nadciągającą armię. Ale nie otaczało jej nic poza letnim wiatrem szeleszczącym między źdźbłami traw.

Bramy zamknęły się z kliknięciem, a Hermiona szybko się opamiętała, wyrywając z zamyślenia i idąc szybkim krokiem na skraj bariery antyaportacyjnej, przenosząc się z trzaskiem do miejsca, które podała jej Hestia.

Pojawiła się na brukowanej uliczce, zwykle wypełnionej tłumami turystów i otwartych sklepów, jednak dziś nikogo tam nie było. W powietrzu unosiła się ciężka warstwa popiołu, zakrywając ulicę niczym mgła. Wzrok Hermiony powędrował ku górze, gdzie majaczył zarys pozostałości zamku w Edynburgu, wciąż lekko dymiąc. Odetchnęła głęboko, zwróciła się na południe i zaczęła iść.

Magiczna Europejska Rada Doradcza spotka się w Edynburgu, podobnie jak Międzynarodowy Magiczny Trybunał Wojskowy. „Właściwe tempo śmierci Wielkiego Zakonu" – głosił Prorok.

Hermiona szła pustą uliczką, która wyglądała wręcz upiornie w porannym świetle. Im dalej podążała, tym bardziej nienaruszone wydawały się być wszelkie budynki. Przyglądała się uważnie pustym sklepom i restauracjom, aż znalazła mugolskie biuro podróży i aptekę, o których mówiła jej Hestia. Podeszła do dwóch witryn sklepowych i obserwowała, jak między nimi materializuje się stary budynek, zupełnie jak Dziurawy Kocioł w mugolskim Londynie. Drewniana tabliczka powyżej głosiła: Oset i Róża.

Prostując ramiona, Hermiona otworzyła drzwi i weszła do środka. Pub był pusty, z wyjątkiem dwóch osób – Hestii Jones, półsiedzącej na stołku barowym i jasnowłosego, starszego mężczyzny za ladą. Hestia przerwała rozmowę, kiedy drzwi się zamknęły, posyłając Hermionie szybkie skinienie głową.

— Panno Granger. — Kobieta zsunęła się ze stołka i podeszła, by uścisnąć dłoń Hermiony.

— Generale — powiedziała Hermiona, odwzajemniając gest.

Hestia wskazała na wąski korytarz za nią.

— Czy możemy?

— Och. — Hermiona zmarszczyła brwi, patrząc na zegar nad barem. Było dopiero wpół do siódmej. — Czy nie czekamy na pozostałych?

[T] Aukcja | The Auction | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz