Rozdział 1

323 25 0
                                    

Sydney Devis, piękna czarnoskóra dziewczyna o pięknie ciemnobrązowych kręconych włosach, które właśnie spieła błękitną frotką, zamknęła się w swoim pokoju i zaczęła malować obraz, na który ostatnio dostała zamówienie. Sydney często zamykała się w swoim pokoju i malowała. Nieważne czy to była jej wena twórcza czy obraz dla klienta, kochała to. To była jedna z rzeczy, która ją uspokajała. Zapominała wtedy o wszystkich złych rzeczach. O rodzicach, którzy byli źli na dziewczynę, że wyjechała do Rumuni w poszukiwaniu siebie.

Sydney była czarownicą czystek krwi, a jej rodzice byli bardzo stanowczy. Jej ojciec był z pochodzenia Afrykaninem i to po nim odziedziczyła kolor skóry i kręcone włosy, a jej mama była Amerykanką. Urodziła się w stanie Floryda. Poznała męża kiedy była w Ministerstwie Magii w Nowym Jorku i po ślubie właśnie tam się wyprowadzili.

Decyzja Sydney o przeprowadzce nastąpiła praktycznie z dnia na dzień.  Nie mieszkała w Rumunii zbyt długo, ale jej się bardzo podobało. Dzieliła mieszkanie z Musą Allan, którą poznała w szkole magii i czarodziejstwa Ilvermorny. Musa była o rok starsza od Sydney, a po ukończeniu szkóły wyprowadziła się do Rumuni, żeby zajmować się smokami. Sydney miała stały kontakt z Musa i to dzięki niej wyprowadziła się do Rumunii.

Mimo, że Musa i Syney to dwie zupełnie różne osoby, to mimo wszystko zawsze potrafiły się ze sobą dogadać. Syney jest spokojną, opanowaną i bardzo cierpliwą dziewczyną z zamiłowaniem do malarstwa. Wszystko co robiła brała na spokojnie. Musa za to była jej zupełnym przeciwieństwem. Musa uwielbiają kontakt z ludźmi i często wychodziła na imprezy. Często pytała Sydney czy pójdzie z nią, ale odmawiała. Nie za bardzo lubiła takie klimaty. Wolała skupić się na malowaniu niż imprezowaniu. Musa była z rodziny mugoli i dzięki niej Sydney poznała mnóstwo mugolskich rzeczy. Takich jak telefon komórkowy czy telewizor, który stał już długo w ich mieszkaniu, a rzadko kiedy z niego korzystały.

Musa zapukała do pokoju Sydney. Pokój Sydney był duży w kolorach bieli i zieleni. Na środku pokoju stało duże łóżku z zieloną pościelą i poduszkami. Obok okna stało duże biurko, a obok sztaluga, farby i płótna. Po drugiej stronie pokoju stała duża szafa, w której Sydney nie trzymała tylko ubrań, a i rzeczy potrzebne jej do malowania. W jej pokoju stało również dużo przeróżnych kwiatów.

- Sydney! Otworzysz drzwi? - usłyszą krzyk przyjaciółki za drzwiami. Sydney otworzyła drzwi, a Musa weszła do pokoju i od razu wskoczyła na idealnie pościelone łóżko Sydney.

Musa była brunetką z bardzo jasną karnacją i mocno zielonymi oczami, którymi zawsze zachwycała się Sydney, mówiąc, że widzi w nich wiosnę. Miała dwa naturalne rumieńce twarzy i delikatne piegi na lekko zgarbionym nosie.

- Zgadnij kto zaprosił nas na swoje urodziny - zaczęła Musa, a Sydney powtrzymała westchnięcie - Ethan, robi w sobotę urodziny, ale nic się nie martw, skromne. Dobrze wie, że nie lubisz imprez i cię nie zmusza, ale przekazuje, że byłoby mu miło.

- Zastanowię się - powiedziała brunetka odkładając pędzel.

- No nie daj się prosić, Syd. Dawno się nigdzie nie wyrwałaś. Nie licząc pracy. To naprawdę będzie skromne przyjęcie - powiedziała Musa.

- Dobrze. Pójdę - uległa - Ale tylko dlatego, że dawno go nie widziałam i się trochę stęskniłam.

- Super! - krzyknęła Musa - Zbieraj się, Syd. Musimy jechać do sklepu, kupić mu jakiś prezent.

Sydney szybko przebrała się w inne ubrania, bo poprzednie były ubrudzone z farby. Nałożyła do siebie bezowy sweter o luźnym splocie i rozszerzane czarne spodnie. Jak na koniec września pogoda była okropna. Cały dzień było zachmurzone i wiał zimny wiatr. Sydney narzuciła na siebie kurtkę i razem z Masą wyszły z mieszkania. Sydney zamknęła drzwi i wyszły z bloku. Teleportowały się do najbliższej galerii i rozpoczęły misję szukania idealnego prezenty dla przyjaciela.

Zajęło im to sporo czasu więc na kolację zjadły coś na mieście. Kiedy Teleportowały się do mieszkania, Sydney była całkowicie wykończona. Od razu wzięła szybki prysznic i wróciła do pokoju. Zasunęła rolety i położyła się na łóżku prawie od razu zasypiając.

Rano wstała i tej samej godzinie co zawsze. Pierwszą rzeczą którą robiła po przebudzeniu było rozsunięcie rolet i pościelenie łóżka. Poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie i kawę. Kiedy zjadła poszła do łazienki i umyła zęby i twarz. Ubrała się w różową sukienke z motywem kwiatów i nałożyła biały kardigan. Włosy spieła różową frotką. Spakowała wszystkie obrazu dla klientów i wyszła do pracy.

Sydney pracowała w własnym studiu malarskim, a klientów miała dość sporo. Był to mały budynek. W głównej salii stało biurko, a wokół były wywieszone jej obrazy, żeby klienci mogli zobaczyć jakie prace maluje. W następnym pomieszczeniu, miała miejsce do malowania. Korzystała z niego kiedy nie miała klientów w sklepie, a miała dużo zamówień. Sydney kochała swoją pracę. Robiła to co naprawdę chciała robić. To to sprawiało jej dużo radości. Jednak jej rodzice nie podzielali jej szczęścia. Woleli, żeby pracowała w Ministerstwie Magii i mieszkała z nimi, ale to nigdy nie odpowiadał Sydney. Była szczęśliwa robiąc to co robi.

Smocza Tęsknota | Charlie Weasley Where stories live. Discover now