Rozdział 15

110 17 1
                                    

Charlie przybył na lotnisko w momencie, kiedy Bill wychodził z samolotu. Długowłosy uśmiechnął się szeroko na widok brata i jak tylko podszedł bliżej, objął go.

- Dobrze cię widzieć, Charlie - powiedział z uśmiechem Bill - Idziemy? Jestem okropnie głodny!

- Dobrze, że Syd pomyślała o kolacji dla ciebie. Gdybym ja to robił nic byś nie zjadł - powiedział, a Bill zaśmiał się.

- Tak gościsz swojego brata? - zapytał ironicznie Bill.

- Najlepiej jak potrafię. Chodźmy już.

Teleportowali się do mieszkania Charliego. Sydney siedziała na kanapie, a kiedy zobaczyła dwójkę rudowłosych wstała. Charlie uśmiechnął się do niej szeroko. Teraz zamiast burzy loków na głowie, miała zrobione drobne warkoczyki. Dla Charliego wyglądała tak samo cudownie jak wcześniej.

- Ty jesteś Sydney! Charlie tyle opowiadał o tobie. Bill, jego brat - powiedział Bill podchodząc do dziewczyny. Charlie spłonął rumieńcem.

- Miło mi cię poznać. O tobie też dużo opowiadał - powiedziała z uśmiechem.

- Tak? A mówił jak wybił mi zęba?

- Byłeś taki głodny, Bill - przypomniał mu Charlie wyciągając talerze z szafek.

- Popchnął mnie i uderzyłem w fotel. Nawet nie wiesz jak błagał, żebym nie mówił mamie - powiedział siadając. Sydney zaśmiała się.

- Koniec historii - powiedział Charlie - Jedź. Byłeś głodny.

- Nic jej nie opowiadasz? - zapytał Bill z kpiącym uśmiechem.

- Chętnie posłucham więcej - powiedziała z uśmiechem.

- Nie teraz. Bill jest zmęczony.

- Przed chwilą byłem głodny - przypomniał rudowłosy. Sydney zaśmiała się.

Po zjedzeniu kolacji przenieśli się na kanapę. Sydney została u Charliego dłużej niż zazwyczaj. W końcu Bill poszedł do łazienki i zostali w końcu na chwilę sami.

- Przepraszam za te głupoty co powiedział - powiedział Charlie.

- Nie przejmuje się. Macie cudowną relacje - powiedziała z uśmiechem - Będę musiała już iść. Mam parę prac do dokończenia.

- Już późno. Wyrobisz się? - zapytał odprowadzając ją.

- Postaram się - powiedziała - Przyjdę jutro. Do jutra, Charlie - Sydney stanęła na placach i pocałowała go w policzek. Znowu się zarumienił.

- Ona naprawdę ci się podoba - powiedział Bill, kiedy Sydney wyszła - Widzę jak na nią patrzysz, stary. Nie rób min. Podoba ci się.

- Znaczy, wiesz, jest przepiękna i ma cudowny charakter i uwielbiam spędzać z nią czas...

- Podoba ci się - dokończył za niego. Charlie wywrócił oczami - Otwórz oczy, bracie.

- Bill, to jest zupełnie coś innego niż było z Madeline - powiedział spokojnie.

- Może dlatego, że normalnie cię traktuje i nie rozazuje ci. Nie rzucą cię po kontach. Może dlatego, że jest normalna.  Na taką dziewczynę zasługujesz, Charlie. Zaufaj mi.

- Czasem dalej myślę o...

- Naprawdę nie była dla ciebie dobra - powiedział łagodnie Bill - Sydney cię naprawdę lubi. Idę się już położyć. Pogadamy jutro.

Bill spał w pokoju Chatliego, a on sam rozłożył kanapę w salonie. Przez długi czas nie potrafił się ułożyć i było mu strasznie niewygodnie. Nie przywyknął do spania na twardej kanapie. W końcu udało mu się zasnąć. Śniła mu się Sydney. Myślał o niej cały czas. Bill miał rację podobała mu się. I to nawet bardzo, ale sam nie widział czy jest gotowy rozpocząć nowy związek. Od  rozstania z Madeline minęło już trochę czasu, ale wciąż czasem myślał tym.

Obudził się już wcześnie rano. Ubrał się szybko w ubrania do biegania i wyszedł z mieszkania. Chciał oczyścić umysł. Poukładać sobie wszystko. Kiedy był już sporu kawałek od domu złapał go deszcz i był zmuszony wracać.

- Biegłeś w deszczu? - zapytał Bill, jak Charlie wszedł do mieszkania.

- Na początku nie padało - powiedział rzucając zaklęcie wysuszajce na siebie.

Bill już zrobił śniadanie, więc Charlie tylko usiadła do stołu i zaczęli jeść. Brakowało mu Billa. Z nim mógł porozmawiać o wszystkim, a on go zawsze wysłuchał. Czasem żałował, że oboje się wyprowadzili. Tęsknił za momentami z dzieciństwa, kiedy wszyscy byli razem.

- Nie wiem jak mam zaprosić Sydney na randkę - powiedział w końcu Charlie. Bill uśmiechnął się szeroko.

- Jesteś pomysłowy. Na pewno coś wymyślisz - powiedział Bill.

- Czemu to jest o wiele trudniejsze niż Madeline? - zapytał sfrustrowany.

- Na niej ci naprawdę zależy - oparł po krótkiej przerwie Bill.

- Już łatwiej byłoby mi smoka zabrać na randkę - powiedział Charlie, a Bill się roześmiał.

- Poradzisz sobie.

Bill został na kilka dni i zdążył już poznać dobrze Sydney. Uważał, że ta dwójka naprawdę do siebie pasuje. Cieszył się, że jego brat znalazł sobie kogoś komu naprawdę na Charliem zależy.

- Zadzwonię jak dolecę - powiedział Bill przytulając Charliego.

- Naprawdę miło było cię poznać - powiedziała Sydney.

- Ciebie też - powiedział przytulając brunetka - Troszcz się o niego.

Bill zniknął im z oczu, a Sydney i Charlie od razu udali się na kolację.

Smocza Tęsknota | Charlie Weasley Where stories live. Discover now