Rozdział 7

193 26 2
                                    

Charlie westchnął sfrustrowany. Charlie i Madeline byli w środku swojej kolejnej kuchni. Chłopak miał już dość, a ona nie chciała odpuścić. Czuł się zmęczony i bezradny. Głowa pulsowała mu bolem. Naprawdę chciał zrozumieć Madeline, ale nie potrafił.

- Zacząłeś być taki dla mnie kiedy poznałeś tą Sydney - powiedziała przez zęby.

- Ja ją widziałem kilka razy w życiu - powiedział - Poznałem ją przez ciebie.

- Teraz się przyczepiła do ciebie! - powiedziała.

- Nie rozmawiałem z nią od ponad dwóch tygodni. Madeline proszę cię. Jestem zmęczony. Miałem okropny dzień w pracy. Boli mnie głowa. Nie chcę wysłuchiwać tych jęków - powiedział.

- Wiesz co, Charlie? Myślę, że to nie ma sensu - powiedziała spokojniej, a Charlie już wiedział co usłyszy - Nie pasujemy do siebie, Charlie. Powinniśmy zerwać.

- Masz rację - powiedział.

- Do zobaczenia, Charlie - powiedziała biorąc torebkę i wychodząc z mieszkania chłopaka.

Charlie opadł na kanapę i westchnął przecierając twarz dłońmi. Sam nie wiedział czemu poczuł się tak podle. Od dłuższego czasu ich zawiązek się sypał, był tego świadom. Ale coś w nim pękło, kiedy to powiedziała. Poczuł się źle, mimo, że widział, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Dużo myślał nad ich związkiem i często dochodził do wniosku, że oni nie pasują do siebie, więc dlaczego czuł się tak źle?

Niewiele myśląc Charlie wybrał numer do Billa. Tylko on mógł powiedzieć Charliemu coś co go podniesie na duchu. Pech był taki, że Bill mie odbierał. Charlie odłożył słuchawkę, ale po chwili znowu ja podniósł i sam nie wiedział dlaczego zadzwonił do Sydney.

- Halo? - usłyszał delikatny głos Sydney, przy uchu.

- Cześć, tu Charlie. Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale musiałem do kogoś zadzwonić - powiedział.

- Co się stało, Charlie? - zapytała.

- To głupie, że dzwonię do ciebie z takimi błahostkami - powiedział żałując, że w ogóle zadzwonił.

- Charlie..

- Rozstałem się z Madeline - powiedział szybko.

- Jak to? Co się stało? - zapytała.

- Pokłóciliśmy się i tak jakoś... - głos mu się załamał.

- Charlie, mogę przyjść do ciebie? - zapytała, rudowłosy się zgodził. Podobał dziewczynie adres, a już po chwili była pod jego mieszkaniem.

- Dziękuję, że przyjechałaś - powiedział stukając w czajnik, żeby zrobić herbatę.

- Dobrze się czujesz? - zapytała.

- Jest w porządku. Niby wiedziałem, że nas związek się kończy, ale jakoś dziwnie mi z tym - wyznał wyciągając z szafki dwa kubki.

- Byliście ze sobą dwa lata - powiedziała, a Charlie westchnął cicho.

Zamknął oczy, nie wiedząc czemu czuje napływające łzy. Czuł się słaby. Poczuł jak Sydney obejmuje jego szyję. Objął ją w pasie i położył głowę na jej ramieniu. Czajnik, który zaczął gwizdać oderwał ich od siebie.

Charlie i Sydney przenieśli się do salonu. Charlie postawił kubki z herbatą na stoliku. Pociągnął cicho nosem.

- Charlie, jeśli mogę spytać. Czemu akurat zadzwoniłeś do mnie? - zapytała.

- Nie wiem. Pomyślałem o tobie. Ty jesteś taka miła i nie wiem, pomyślałem, że mnie zrozumiesz - powiedział, a dziewczyna prawie niezauważalnie się zarumieniła. Poprawiła się na kanapie i odgarnęła loka, który spadł jej na oczy - Dziękuję, że przyszłaś. Nie musiałaś. Nie znamy się zbyt długo.

- Nie zostawiłam by cię samego, Charlie - powiedziała - Ty zawsze byłeś dla mnie miły. Nie mogłam cię zostawić samego.

- Jesteś najkochańszą osobą jaką poznałem - wyznał, w dziewczyna się jeszcze bardziej zarumieniła.

Sydney przesiedziała z Charliem cały wieczór i nawet udało jej się poprawić mu humor. Wydawała mu się taka urocza. Jednak kiedy wyszła Charlie znowu poczuł się okropnie, ale nie myślał o tym za długo, bo wyrwał go z tego telefon od Billa.

- Co się stało, Charlie? Widziałem, że dzwoniłeś - zapytał od razu.

- Nic takiego... Ja i Madeline zerwaliśmy i przeżywałem jakiś kryzys i...

- Chwila! Zerwaliście? Poważnie? - zapytał.

- Tak. Posprzeczaliśmy się i zerwała ze mną - powiedział znowu czując się podle.

- Jak się czujesz? - zapytał.

- No wiesz. Zerwania nie są najprzyjemniejsze - powiedział - Pod wpływem impulsu zadzwoniłem do Sydney i ona... Ona przyszła od razu. To było dziwne. Madeline nie przychodziła. Ale Sydney przyszła. Dopiero przed chwilą wyszła.

- Już lepiej? - zapytała - Wiesz, że gdybym mógł to wziąłbym wolne i przyleciał do ciebie?

- Nie musisz, Bill. Jest w porządku. Naprawdę - powiedział Charlie.

- Jakby coś było nie tak to powiedź. Przylecę od razu - powiedział, a Charlie uśmiechnął się lekko.

- Dziękuję, Bill - powiedział - Ale naprawdę. Nie jest ze mną źle. Sydney poprawiła mi humor.

- Naprawdę? Wiesz, nigdy nie usłyszałem, żeby Madeline poprawiła ci humor - powiedział Bill.

- Co sugerujesz, Bill?

- Nic. Po prostu to miłe z jej strony - powiedział.

- Sydney jest po prostu miła. Ona jest dla wszystkich miła - powiedział Charlie - Naprawdę nie wiem czemu Madeline jej tak nie lubiła. To jest najmilsza osoba jaką poznałem.

- Juz dość o Madeline - powiedział Charlie.

- Masz rację, Bill - przyznał Charlie - Muszę jutro wstać szybko. Będę kończyć.

Charlie rozłączył się i odłożył słuchawkę. Poszedł do pokoju i położył się w łóżku.

Smocza Tęsknota | Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz