Rozdział 16

119 18 1
                                    

Charlie rzadko miewał złe dni. Należał do osób wiecznie uśmiechniętych i zadowolonych. Charlie starał się cieszyć z małych rzeczy. Jednak był tylko człowiekiem i miewał też gorsze dni, których nienawidził. Kiedy był w związku z Madeline, ona nigdy nie brała go na poważnie. Nawet nie starała się poprawić mu humoru. Tak naprawdę miała gdzieś jego uczucia. To ona miała czuć się dobrze w tym związku.

Wrócił z pracy późno. Nie było nawet powodu, dlaczego czuł się taki przybity. Jak wstał było wszystko w porządku, dopiero później czuł się coraz gorzej. Powrót do pustego mieszkania do jeszcze bardziej dobił. Zatęsknił za czaaakj w Norze, gdzie jego bracia i siostra nieświadomie poprawiali mu humor. Zdarzało się nawet, że Percy potrafił mu poprawic nastrój, bylo to rzadkie, ale się zdarzało. Najpierw pomyślał czy nie zadzwonić do domu, albo do Billa, ale zrezygnował.

Zrobił sobie kolację, ale ledwo ją zjadł. Nie był nawet głodny. W końcu usiadł na kanapie i wziął słuchawkę telefonu do ręki. Wykręcił numer do Sydney. Nieodbierała. Nawet nie chciał próbować ponownie. Po prostu włączył telewizor i tak siedział przez pół wieczora.

Jak już miał iść kłaść się spać usłyszał telefon. Zobaczył numer Sydney i od razu odebrał.

- Przepraszam, że wcześniej nie odebrałam - powiedziała lekko zachrypnięty głosem. Charlie usiadł na kanapie.

- Nic się nie stało, Syd. Wszystko dobrze?

- Tak, znaczy chyba się rozchorowałam, ale nie jest źle.

- Co się dzieje? - zapytał czując ukłucie troski.

- To nic takiego, naprawdę - odparła - Daje sobie radę.

- Musy nie ma?

- Poszła na randkę. Najprawdopodobniej wróci jutro - powiedziała. Charlie usłyszał jak kaszle.

- Idę do ciebie. Zaraz będę, Syd.

- Nie musisz. Dam sobie radę...

Nie dała mu dokończyć, bo Charlie się już rozłączył. Teleportował się pod blok Sydney i wszedł na piętro. Sydney otwarła mu dopiero po krótkiej chwili. Była blada na twarzy i musiała trzymać się szafki, by nie upaść.

- Właśnie widzę jak sobie radzisz - powiedział Charlie przyglądając dłoń do jej czoła - Czemu nie dzwoniłaś szybciej. Przyszedłbym.

- Masz swoje zajęcia.

- Idź do łóżka. Zaraz przyjdę - powiedział idąc do kuchni.

Zrobił jej coś na gorączkę co zawsze robiła jego mama i herbatę. Wszedł do pokoju Sydney. Nigdy nie widział u niej takiego bałaganu. Wyglądało jakby przez ten pokój przeszło tornado. Nie przeszkadzało mu to, ale zaskoczyło. Zawsze jak tylko wchodził do jej pokoju panował w nim niezwykły porządek. Wszystko miało swoje miejsce. Charlie usiadł obok Sydney i podał jej lekarstwo.

- Możesz jechać do domu - powiedziała siadając i biorąc od niego kubek.

- Wolę zostać z tobą - powiedział. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.

Charlie został na noc u Sydney, co było dobrym posunięciem. Co chwilę wstała z łóżka, biegła do toalety i wymiotowała, więc Charlie też co chwilę wstawał.

- Przepraszam, Charlie - wymamrotała opierając się o ścianę. Chłopak bez słowa objął dziewczynę przyciągając do siebie.

Po kilku minutach rudowłosy pomógł Sydney z ziemi i wrócili do pokoju. Położyła się obok niej i Sydeny kocem i kołdra. Nawet nie widział kiedy zasnął. Kiedy się obudził Sydney jeszcze spała zakopana w kocach. Odwrócił się na drugi bok starając się jeszcze zasnąć, ale poczuł jak brunetka zaczyna się wiercić.

- Jak się czujesz? - zapytał przykładając dlon do jej czoła - Nie masz już gorączki.

- Na pewno lepiej niż wczoraj - wymamrotała - Dziękuję, że przyszedłeś. Nie musiałeś tego robić.

- Martwiłem się - wyznał - I nie miałem najlepszego humoru, a nie chciałem być sam.

- Chyba za bardzo ci nie poprawiłam humoru.

- Pójdę ci zrobić śniadanie. Ty zostać w łóżku - powiedział widząc, że wstaje. Jęknęła, a Charlie się zaśmiał - Tak będzie lepiej, Syd.

Pocałował ją w głowę i wstał. Wrócił do pokoju z kanapkami i dwoma kubkami herbaty. Sydney mało co zjadła. Wzięła dwie małe kromki męczyła się przez kilka minut.

- Charlie naprawdę możesz iść do domu. Nie musisz tu ze mną siedzieć.

- Nie zostawię cię samej - powiedział.

Spędził u niej cały poranek. Zaczął się zbierać do domu, dopiero kiedy Musa wróciła.

- Dzięki, że przyszedłeś, Charlie - powiedziała Musa.

- Nie ma sprawy - powiedział biorąc torbę - Jak było na randce?

- Cudownie. Florence jest wspaniała!

- Byłaś na randce z Flo? - zapytał głodno Charlie.

- No tak jakoś wyszło, ale było cudownie. Jest przekochana - powiedziała Musa z szerokim uśmiechem na twarzy - Jutro idziemy na kolejną randkę.

Charlie uśmiechnął się. Jeszcze chwilę rozmawiał z Musą i wrócił do pustego mieszkania. Od razu poszedł wziąć szybki prysznic i usiadł na kanapie, gdzie samotnie spędził resztę wieczora.

Smocza Tęsknota | Charlie Weasley Where stories live. Discover now