Trzydziesty drugi

1.2K 118 309
                                    

Jejku, hej! Ależ ja się za wami stęskniłam!! 

Przepraszam za tak długą przerwę, tak długą, że czuję, jak ręce mi się pocą ze stresu, ale musiałam trochę zrobić sobie przerwę od uczelnianych i wattpada. Trochę skrobałam sobie rzeczy we własnym zakresie (yes uczelniane 2.0 w toku), ale już mam się dobrze, wracam i powrzucam wam kilka rozdziałów w najbliższych dniach! 

Mam nadzieję, że dobrze skończyliście rok szkolny, w pracy idzie nieźle, a wakacje dobrze wam mijają!

To kolejny raz, gdy pakuje swoje rzeczy — odrętwiałymi palcami okradając pokój z resztek wspomnień, wydzierając bezpowrotnie te kawałki, które niegdyś tworzyły nas.

Teraz jednak jest inaczej niż podczas dwóch pierwszych razów.

Pakuje je tak szybko, jakby materiał tkanin mógł wypalić mi skórę... nie, jakby n a p r a w d ę palił, a nie tylko mógł to zrobić. Wrzucam wszystko, co znalazło się w zasięgu moich dłoni, co kiedykolwiek należało do mnie, co mogło przypomnieć choćby przez jedno uderzenie serca, że kiedyś wszystko wyglądało inaczej.

Wiem, że spakowanie ubrań niczego nie załatwi, nie usunie tych trzech lat życia, które naznaczone były trwałym i nieodwracalnym pęknięciem, ale jestem jej to winny.

I jej, i sobie.

Chaos rośnie w moim ciele, w ruchach i w sercu. Mam wrażenie, że mnie pożera, wyszarpując pojedynczo każdy zgrabiały mięsień z ciała, a jednak jestem w stanie kilkukrotnie sprawdzić, czy wszystko zabrałem.

Bo tym razem jest inaczej.

Nie mogłem więcej tutaj wrócić... nie miałem p o c o tutaj wracać.

Nic nie było jak przedtem i nie miało już być nigdy więcej. Wiem, że obydwoje tego potrzebujemy — wymazania siebie nawzajem z pamięci, u d a w a n i a, że nigdy nas nie było. Bo ból, który tlił się za tymi wspólnymi latami, już teraz był zbyt rozdzierający... zbyt intensywny i zbyt niepochamowany i...

Nie chciałem wiedzieć co mogłoby przyjść później, skoro już teraz mam wrażenie, że w piersi zieje mi otwarta rana.

Wspomnienia ukryte pomiędzy ścianami i moje rzeczy pomieszane wraz z rzeczami Katheline przypominałyby tylko o wspólnych chwilach, które bezpowrotnie się rozsypały.

Więc mogę zrobić tylko tyle — wynieść się do ostatniej rzeczy, do ostatniego oddechu i udawać, że nigdy się nie wydarzyliśmy.

Rozpacz lawiruje na dnie mojego żołądka, bo żaden związek nie zasługuje na całkowite zapomnienie. Ż a d e n.

Wiem, że nasz na to na pewno nie zasługuje, bo pod warstwą zepsucia i kurzem bólu potrafię znaleźć dobre chwile, ale...

Ale prawda jest taka, że wspomnienia bywają zbyt bolesne; żyją głęboko w tobie, dziobią myśli i serce niczym drapieżne kruki o zakrzywionych, ostrych szponach, którymi wczepiają się aż po same nerwy. Po rozerwaną duszę. I niszczą ją jeszcze bardziej, choć masz wrażenie, że gorzej już być nie może.

A udawanie, choć jest grą pozorów, nakłada klatkę na każdą kruchą część ciebie — i żadne ptaszysko nie będzie w stanie pożywić się twoim bólem.

Tylko to jedno rozwiązanie dla nas widzę. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nie możemy dawać, że rozstajemy się będąc najlepszymi przyjaciółmi. Na tym etapie trudno jest być choć wspomnieniem.

Żal, ból, smutek... nie chcę ich więcej czuć.

Myślę, że już dość wycierpieliśmy. Oboje.

Uczelniane sprawy  || SASUNARUWhere stories live. Discover now