๑ ˚ ͙۪۪̥◌ ⌨ mój własny pomysł ꒱
daniel ricciardo x reader
tw. none
miłego czytania!
— Puk, puk?
Podnoszę głowę znad rozłożonych przede mną papierów z danymi, które Cyril przyniósł zaraz po drugim treningu. Chciał, żebym je przejrzała, wyłuskała odpowiednie parametry i jak zwykle wykonała ich analizę.
— Tak, Daniel? — pytam, widząc stojącego w drzwiach pomieszczenia mężczyznę. Ma na sobie okrągłe okulary przeciwsłoneczne, które choć lekko zsuwają mu się z nosa, to i tak wyglądają zabójczo dobrze.
— Potrzebujesz w czymś pomocy? — pytam po raz drugi, gdy Daniel nadal nie raczy się odezwać, tylko bez słowa podchodzi do biurka, przy którym miotam się wśród dokumentów.
Co mnie podkusiło, żeby zostawać inżynierem wyścigowym?
— Chciałem tylko zerknąć, co słychać u mojej ulubionej osoby z zespołu — Ricciardo zdejmuje okulary i zaczepia je o żółto-czarną koszulkę polo Renault.
— Jest dosyć zajęta — mruczę pod nosem, powstrzymując się od rzucenia wszystkiego na podłogę. — Sugerowałabym przyjść kiedy indziej.
Daniel chyba dostrzega, że nie jestem w najlepszym humorze, więc taktycznie wycofuje się w kierunku drzwi. W duchu dziękuję mu za to, że postanowił darować sobie swoje żarty i ten cholerny optymizm, na który nie mam dziś siły.
— Skoczę do strefy gastro. Masz ochotę na coś do picia? — pyta na odchodnym.
— Cokolwiek, byle z lodem — odpowiadam, odgarniając z czoła kosmyki włosów, które mimo włączonej w pomieszczeniu klimatyzacji, kleją mi się do skóry.
— Jestem z powrotem!
Po upływie dwudziestu minut Daniel wpada do motorhome, niosąc w dłoniach pojemnik z kruszonym lodem, w którym leżą dwie puszki z napojem energetyzującym.
— Jesteś najlepszy — biorę energetyka i całuję mężczyznę w policzek.
— Wiadomo — Ricciardo uśmiecha się szeroko i również otwiera swoją puszkę Red-Bulla. — Dużo ci jeszcze zostało?
— Już kończę — upijam łyka i zerkam na jedną z kartek. — Akurat dzisiaj zaszalałeś z liczbą kółek i mam nieco więcej roboty niż zwykle.
— Wybacz, skarbie — Daniel staje za moimi plecami i obejmuje mnie w talii, nadal trzymając w lewej dłoni puszkę. — Jutro powiem Cyrilowi tak: "Słuchaj, moja dziewczyna jest już zmęczona czytaniem tylu cyferek i patrzeniem na wykresy, więc zjeżdżam do boxu."
Żartobliwie dźgam długopisem w żebro Daniela.
— A tylko spróbuj.