charles leclerc [pol]

846 25 4
                                    

๑ ˚ ͙۪۪̥◌ ⌨ mój własny pomysł ꒱

charles leclerc x reader

tw. none

miłego czytania!

ps. nie trzymam się po filmiku daniela



— Charles! — krzyczę w ślad za chłopakiem, ale ten nawet nie trudzi się odwrócić, by zobaczyć, kto za nim idzie. — Charles, zaczekaj!

— Odczep się! — syczy przez zaciśnięte zęby, kiedy zatrzymuje się przy drzwiach naszego motorhome. — Nie chcę o tym rozmawiać.

     Ignoruję jego słowa i kładę dłoń na jego nadgarstku w chwili, kiedy naciska klamkę. Nie obchodzi mnie to, że jesteśmy w otoczeniu kamer i dziennikarzy, którzy najpewniej tego samego dnia zaczną rozpisywać się na temat skrywanego uczucia łączącego parę kierowców Ferrari.

— To był wypadek — mówię już przyciszonym tonem, nadal przytrzymując Charlesa. Mimowolnie zaczynam kreślić kciukiem koliste wzory na jego rozgrzanej dłoni. — Lance wjechał w mój tył, obrócił mnie, a że akurat ty jechałeś najbliżej-

— Trzeba było zareagować szybciej! — w oczach chłopaka widzę gniew mieszający się z żalem. — To mogło być podium, gdybyś choć trochę uważała i nie wpierdalała się w mój bolid jak ostatnia kretynka!

     Gdy tylko słowa wybrzmiewają, czuję falę gorąca przechodzącą przez całe moje ciało. Mimowolnie wypuszczam jego dłoń z uścisku. Nie chcę pokazać, jak bardzo jego słowa mnie ranią, więc spuszczam wzrok, by nie widział łez gromadzących się w moich oczach.

— Okej — mówię powoli. — Pogadamy później, kiedy już się uspokoisz.

     Odwracam się na pięcie i zaczynam iść przed siebie, ignorując nawoływanie Charlesa. Narzucam na głowę kaptur czerwonej bluzy. W chwilę później znajduję w kieszeni parę okularów przeciwsłonecznych, które bez namysłu zakładam, mimo że na niebie są same chmury.

     Tak oto spaceruję padokiem, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Wyścig potrwa pewnie jeszcze z godzinę, chociaż w tym momencie ściganie obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg.

     Oboje z Charlesem widzieliśmy, że relacja między kierowcami nie będzie niczym prostym, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jeździmy w tym samym zespole. Ukrywanie się przed wścibskimi dziennikarzami, unikanie zasięgu kamer, całowanie się ukradkiem w przejściu między garażem, a motorhome, wędrówki między jednym, a drugim pokojem hotelowym — to wszystko szybko stało się naszą codziennością.

     Codziennością niestety stały się też kłótnie o incydenty na torze. z początku niewinne sprzeczki, z czasem przeradzające się w nagłe wybuchy, po których oboje dystansujemy się od siebie, na tyle ile pozwalają nam nasi PR-owcy, których ostatnim pragnieniem jest konflikt między nami i artykuły o napiętej relacji między kierowcami Ferrari.

     Upływa jakiś kwadrans od wymiany zdań pod motorhome, kiedy z szarych chmur zaczynają padać pierwsze krople deszczu. Zanim znajduję jakieś schronienie, mżawka przeradza się w prawdziwą ulewę.

     Ubrania przemakają w oka mgnieniu i nieprzyjemnie lepią się do ciała, gdy w końcu zrezygnowana sięgam po telefon, gotowa napisać do mojej menedżerki, żeby przyniosła mi kurtkę. Krople deszczu przez moment odbijają się od coraz bardziej mokrego ekranu, na którym staram się wybrać odpowiedni numer, kiedy ktoś rozkłada nade mną parasol.

— Nie chcę, żebyś się przeziębiła — Charles uśmiecha się i niepewnie sięga do mojej twarzy, by odgarnąć poskręcane od wilgoci kosmyki włosów, jednak jego dłoń zamiera w połowie drogi, jakby się rozmyślił.

     Przez chwilę stoimy, wpatrując się w siebie nawzajem przy akompaniamencie szumu lejącej się z nieba wody.

Mi despacie, amore — zaczyna Charles, a na dźwięk włoskiego mimowolnie się uśmiecham. — Wiem, że nic nie usprawiedliwia tego, w jaki sposób się zachowałem. ostatnio panowanie nad emocjami przychodzi mi coraz trudniej, nie wiem, co się ze mną dzieje.

— Już w porządku — podobnie jak podczas kłótni chwytam dłoń chłopaka, ale tym razem unoszę ją i składam na niej czuły pocałunek. — Wiem, jak walka o mistrzostwo jest dla ciebie ważna, ale nie chcę, żeby stała się czymś, co nas poróżni.

— Tak bardzo cię przepraszam — oczy Charlesa stają się wilgotne i nie jestem w stanie odróżnić łzy od kropel deszczu. — Myślisz, że możemy wrócić do normalności?

— Wydaje mi się, że na to już za późno — odpowiadam z udawaną powagą, ale widząc przerażenie w oczach chłopaka, szybko dodaję. — W ciągu ostatnich trzydziestu minut zwróciliśmy na siebie uwagę co najmniej pięciu dziennikarzy.


———

wiem, że powinnam pisać tendresse albo three last kisses, ale jakoś nie mogę, natrafiam cały czas na niewidzialną ścianę 

formula 1 | one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz