6. Chcę, żebyś miał rację.

140 0 0
                                    

— Powiesz mi ino na co Ci to jest? — Mechanik nie ustępował, przebierając pęk kluczy.

— Do kanałów. — Szczur wyjaśnił, niecierpliwiąc się. — Nie mam zamiaru znowu zlecieć tak jak wczoraj.

— I jak to ma Ci w tym pomóc, hę? Nie, że uważam to za kiepski pomysł, ale nie widzę tego.

Klucz delikatnie szczęknął w zamku, a drzwi ustąpiły. Przed dwójką otworzyło się pomieszczenie, w którym skąpe światło padające z zajezdni ukazywało stertę metalowych rupieci, odpadków, pogiętych elementów, która piętrzyła się ponad wysokość Szczura.

— Zobaczysz! — Chłopak machnął ręką, wpadając do pokoju i od razu wertując złom wzrokiem, w poszukiwaniu odpowiedniego kawałka. — To będzie taka, no... Taki uchwyt. 

— Uchwyt? — Mechanik dopytał, wciąż bez przekonania w głosie, wpuszczając ręce w kieszenie.

— No tak... Jakby. — Szuczur odparł, porównując trzymane w dłoniach rurki. — Będzie zakrzywiony, żeby mógł się zaczepić o krawędzie. Do tego będzie lina, po której będę...

— Hak! Chłopcze , tobie chodzi o hak! — Mężczyzna pacnął się w czoło. — Hak, tak?

— Chyba tak? Będę mógł się opuszczać w dół bez problemu albo wspinać do góry... Mam! — Tryumfalnie wyciągnął w górę gruby, solidny pręt. — Ten się nada.

— No... Taki to by choby utrzymał pięciu takich jak ty. Kumam, o co Ci chodzi, ale chyba nie będziesz tarabanił z sobą takiego żelastwa, co?

Szczur spojrzał jeszcze raz na trzymany w rękach metal. Faktycznie, dla niego samego byłby bardziej niż wystarczający, ale brał pod uwagę, że może przyjść do sytuacji, w której hak będzie musiał unieść o wiele większy ciężar niż jego własny... 

— Nie, ten będzie dobry. Na pewno. — Kiwnął głową, podchodząc z znaleziskiem do mężczyzny.

— Jak tam chcesz. — Mechanik wzruszył ramionami i dobył z powrotem kluczy, by zamknąć skład. — I pamiętaj, jakby co, to Cię tutaj nie było i nic nie wiesz! — Zaśmiał się.

— Raczej, że tak. — Chłopak zgodnie kiwnął głową.

***

— Dzięki. — Szczur kiwnął głową na pożegnanie, chowając skonstruowany z pomocą mechanika hak do swojego plecaka. 

Brzdęknął, wpadając do środka, a chłopak zdecydowanie poczuł jego ciężar, gdy ponowni zarzucił plecak na ramiona.

— To nic takiego, chłopcze. — Mechanik machnął dłonią rubasznie. — Oby Ci się przydał.

Z części warsztatowej zajezdni Szczur ruszył ku jej drugiemu końcowi, u którego otwierał się tunel w kierunku Zugartowa. Na Rynek, bo tam miał nadzieję znaleźć pozostałe, potrzebne mu rzeczy. Przynajmniej część z nich, to znaczy.

Zajezdnia nie była nadzwyczajnie ruchliwa o tej porze dnia. Większość mieszkańców pracowała przy maszynach, obrabiając metal na potrzeby Junty, wyrabiając broń, części, amunicję. Stalkerzy teraz albo odpoczywali w swoich kwaterach albo właśnie penetrowali powierzchnię, na wypadach.

,,Powierzchnia..." Pomyślał Szczur, przechodząc ostrożnie nad łysym mężczyzną, który ewidentnie dzisiaj nie stawi się w pracy na czas, patrząc na to, że leżał na posadzce zamroczony alkoholowym snem.

Chłopaka zastanawiało jak dzisiaj jest tam na górze. Z swojej jednorazowej wizyty na powierzchnię pamiętał śnieg, lód, chłodny wiatr... i chmury, wysoko ponad jego głową. Przeszedł go dreszcz, gdy przypomniał sobie ten obraz. Czy dużo zmieniło się od czasu, gdy stał przy wyjściu, sparaliżowany własną niemocą? W końcu było to już dawno. Trudno było mu jednak sobie wyobrazić jak inaczej mogłaby wyglądać powierzchnia. Niby widział obrazki z czasów przed Ogniem, z zieloną podłogą i niebieskim, bezchmurnym niebem, ale trudno było mu uwierzyć w to, że były prawdziwe. Wydawały się na tyle nierealne, że musiały być w jakimś stopniu przerysowane. Nie potrafił ich przenieść na krajobraz, który widział na górze. Przede wszystkim jednak wątpił, że cokolwiek może zmienić to, czego bał się najbardziej... Przestrzeń. Okropna ilość przestrzeni, wszędzie, w każdym kierunku. Dreszcz przeszedł go ponownie, gdy przypomniał sobie przerażające poczucie patrzenia w dal i świadomość, że jego wzrok nie jest w stanie zatrzymać się na niczym. Po prostu pustka, wyznaczona ścianą śnieżnej zamieci i sufitem kłębiastych chmur. A co było za nią? Choć nie mógł tego wiedzieć, bał się tego. A najgorsze w tym wszystkim było to, że wkrótce będzie musiał stanąć przeciwko temu, co go przerażało. Przynajmniej, jeżeli jego plan się powiedzie...

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : Jan 27, 2023 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

Bóstwo Podziemi (BBW/SSBBW/FA/Feede/Post-Apokalipsa/Uniwersum Metro 2033)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant