rozdział 10

2.7K 57 0
                                    

W pierwszej chwili oddałam pocałunek, ale natychmiast się otrząsnęłam i odepchnęłam Lucka, korzystając z chwili, że przeniósł swoje ręce na moje biodra.

- Co ty do cholery wyprawiasz ?!! – zapytałam wściekła na niego, że mnie pocałował i na siebie, że go oddałam.

- Nie mów, że ci się nie podobam. Oddałaś pocałunek, po za tym widziałem jak na mnie patrzyłaś w biurze.

- Niby jak na ciebie patrzyłam ?

- Jakbyś mnie pragnęła, a na twoich ustach widziałem radość.

- Byłam szczęśliwa, bo spotkałam na swojej drodze wspaniałą osobę!! I tą osobą nie jesteś ty!! – krzyknęłam ze złością.

- A niby kto ?

- To już moja sprawa. A teraz pozwól, że wyjdę, a ty poszukasz sobie innego architekta –obróciłam się do wyjścia, gdy on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

- Nigdzie nie pójdziesz, bo nie skończyłem z tobą rozmawiać.

- Ale ja skończyłam. Puść mnie !!!

- Nie puszczę. Podobam ci się? – spytał z nadzieją w głosie.

- Nie obraź się, ale nie – wzmocnił uścisk na moim nadgarstku.

- To dlaczego oddałaś pocałunek ?

- Nie chciałam tego robić, po prostu przed oczami miałam inną osobę. Przepraszam, że dałam ci nadzieję, a teraz wybacz, wracam do domu – lekko poluźnił uścisk, a ja wyrwałam mu się i wybiegłam z mieszkania.

- Jeszcze będziesz moja – słyszałam jak mówił do siebie. Wyszłam z bloku, a łzy zaczęły mi lecieć po policzku. Wybrałam numer Lily. Od razu odebrała.

- Cześć, skarbie. Gdzie jesteś ? Wróciłam do domu, a ciebie nie było.

- Przyjedź po mnie. Pod blok Lucka, mówiłam ci ostatnio gdzie to jest – mówiłam zapłakana.

- Już jadę, ale co się stało ? Czemu płaczesz ? – pytała zmartwiona.

- Przyjedź jak najszybciej, proszę. Wszystko ci opowiem w mieszkaniu.

- Jasne będę za pięć minut – rozłączyła się, a ja stałam pod blokiem i rozglądałam się czy Luck nie idzie. Chyba tutaj mi nic nie zrobi, tu jest pełno ludzi. Zwłaszcza, że jest przed 19 i niektórzy wracają z pracy. Chwilę później zobaczyłam samochód mojej przyjaciółki i pobiegłam w jego kierunku. Wsiadłam i spotkałam się ze zmartwionym spojrzeniem Lily.

- Nic nie mów. Weź chusteczkę – podała mi paczkę chusteczek – porozmawiamy w mieszkaniu – przez całą drogę łzy leciały mi mimowolnie. Nie chciałam płakać, bo wtedy Lily się jeszcze bardziej martwiła, ale nie potrafiłam przestać. Ta myśl, że mógł mi coś zrobić, była silniejsza. I co ja powiem mamie, gdy spyta się czemu odrzuciłam zlecenie od Lucka.

- Skarbie, jesteśmy – usłyszałam głos moje przyjaciółki i wysiadłam z samochodu. Weszłyśmy po schodach, a ona otworzyła mieszkanie. Ruszyłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łózko, płacząc. Chwilę później usłyszałam kroki Lily, usiadła na łóżku i podała mi karton z chusteczkami

- A teraz opowiadaj, co się stało ?

- Luck przyszedł na spotkanie i omówiliśmy wystrój mieszkania itp. Potem zaproponował, że możemy od razu pojechać i je obejrzeć i, się zgodziłam. Weszliśmy, a on... - przerwałam, zanosząc się płaczem-... przyszpilił mnie do ściany i pocałował. Nie wiem dlaczego, ale na początku oddałam pocałunek. A może dlatego, że wyobraziłam sobie Alexandra na jego miejscu. Ale natychmiast się otrząsnęłam i go odepchnęłam, i spytałam co on do cholery wyprawia. Powiedział, że patrzyłam na niego jakby go pragnęła a na ustach widział radość. To mu powiedziałam, że to dlatego, że spotkałam na swojej drodze wyjątkową osobę i nie jest to on. Kłóciliśmy się, a gdy chciałam wyjść złapał mnie mocno na nadgarstki – pokazałam jej czerwone ślady po uścisku mężczyzny – i znowu się kłóciliśmy, ja krzyczałam, żeby mnie puścił, a gdy poluźnił uścisk wyrwałam się i uciekłam. A przed wyjściem słyszałam jak mówił, że i tak będę jego.

- Co za skurwiel. Musisz powiedzieć o tym Alexandrowi – stwierdziła.

- Po co ? On pewnie ma dość swoich problemów, a po za tym nie jesteśmy razem. Ja nie wiem nawet kim dla siebie jesteśmy. Niby umówiliśmy się w piątek na lunch, ale to zwykłe koleżeńskie spotkanie. Chyba.

- To musicie sobie to wyjaśnić. A jak mu powiesz o tym co się wydarzyło to na pewno tego nie zlekceważy i wyjaśni – tu zrobiła cudzysłów w powietrzu – Luckowi jak się traktuje kobiety.

- Nie chce, żeby przeze mnie miał problemy.

- Dobra. Zrobisz jak chcesz. Ale jak mu wyjaśnisz ślady na nadgarstkach ? Wiesz, że on lubi przychodzić niezapowiedzianie. Co jak przyjdzie jutro rano, albo pojutrze ? Będziesz miała prawdopodobnie siniaki, więc jak chcesz to ukryć. Podkład tego nie załatwi.

- Nie wiem. Może będę chodzić w swetrze albo w bluzkach na długi rękaw.

- Laska jest lato. Ugotujesz się – złapała się za głowę jakby myślała.

- Masz rację.

- Wiem! – krzyknęła.

- Co wiesz? – spytałam zdezorientowana.

- Mam znajomą lekarkę, mogę do niej zadzwonić i spytać się czy zobaczy twoje nadgarstki. Może da ci jakąś maść. I w piątek nie będziesz musiała nic mówić Alexandrowi, bo nie będzie śladu po dniu dzisiejszym.

- A co powiesz tej lekarce ?

- Prawdę. Ufam jej, nikomu nie powie, jeśli nie będziesz chciała.

- No dobra.

- To zadzwonię do niej.

- Jest przed 20. Nie za późno ?

- Ona zawsze pracuję na nocce.

- Jak chcesz – Lily poszła do swojego pokoju zadzwonić, a ja poszłam zaparzyć melisę dla siebie. Usiadłam na krześle w kuchni i czekałam, aż woda się zagotuję. Czy powinnam powiedzieć Alexandrowi? Co by to zmieniło? Zapewne pobił by się z Luckiem. A tego bym nie chciała. Ale jak mu nie powiem i dowie się od Lily to będzie jeszcze gorzej, bo pomyśli, że mu nie ufam. Nadal nie wiem kim dla siebie jesteśmy, najpierw się tego dowiem, a potem zdecyduje czy mu powiedzieć.

- Natalie, woda się gotuje. Nie słyszałaś ? – moja przyjaciółka weszła do kuchni i zalała mi melisę.

- Nie słyszałam. Przepraszam. Zamyśliłam się. Co mówiła ta lekarka ?

- Przyjedzie za jakieś pół godziny.

- Ok – Siedziałyśmy w kuchni, ja piłam melisę, a Lily opowiadała mi o jej dzisiejszym dniu. Miała kilka spotkań z klientami, a jeden przyszedł córką, tłumacząc, że nie miał jej gdzie zostawić. Podobno wyglądała słodko w różowej sukience z misiem na piersi i była bardzo grzeczna. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi i Lily poszła otworzyć. Ja poszłam do salonu i chwilę później dołączyły do mnie dziewczyny.

- Cześć. Jestem Sarah – przytuliła mnie na powitanie rudowłosa dziewczyna.

- Cześć. Natalie – wymusiłam uśmiech.

- Pokaż te nadgarstki – przeszła do sedna. Lily musiała powiedzieć jej wszystko przez telefon. Podałam jej ręce – Będą siniaki. Przykro mi. Ale zaraz przepisze ci maść i zejdzie ci to szybciej.

- Za ile dni to zniknie ?- spytałam

- Jak będziesz smarować codziennie, rano i wieczorem to po 5-6 dniach nie będzie śladu. A jak nie to nie prędzej niż za 10 dni.

- Rozumiem - Sarah podała mi receptę, pożegnała się i wyszła, tłumacząc, że za pół godziny ma zmianę. Po jej wyjściu poszłam pod prysznic, a następnie położyłam się do łóżka. Szybko zasnęłam, zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami.

.............................................................................................................................................

Miłego czytania kochani :)

Po prostu mnie kochaj...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz