Rozdział 50

1.6K 43 1
                                    

Z perspektywy Natalie

Alexander odebrał telefon i wyszedł do salonu. Ciekawe co tak ważnego chciał mi powiedzieć ? Cóż zaraz się dowiem.

- Kurwa! – usłyszałam z salonu i aż podskoczyłam na krześle. Chwilę później wrócił wkurzony. Wziął kilka głębokich wdechów i zajął swoje poprzednie miejsce, naprzeciwko mnie.

- Natalie, słuchaj to co teraz powiem może cię przerazić, a nawet możesz mnie znienawidzić ale proszę wysłuchaj mnie do końca. Nie przerywaj mi. Wszystko ci wytłumaczę. Przynajmniej to co możesz wiedzieć – skinęłam głową zgadzając się – A więc tak jak zacząłem wcześniej jestem szefem mafii, odkąd mój ojciec zachorował na serce – miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Boże. Związałam się z mafiozem. Nie. On na pewno żartuje. Zaraz mi powie, że to żart. Czekałam i czekałam, ale nic takiego się nie stało, a on patrzył na mnie wyczekując jakiejkolwiek reakcji, mimo, że miałam mu nie przerywać. A ja skamieniałam. Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Ja pierdole! – wymsknęło mi się w końcu, a Alex odchrząknął i kontynuował.

- Uprzedzając twoje pytanie zajmuję się handlem narkotyków, alkoholu i broni. I nie, nie biorę narkotyków. Nigdy ich nie tknąłem.

- Zabijasz ludzi ? – zapytałam ledwo słyszalnie.

- Mam zasadę, nie krzywdę dzieci i kobiet.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – powiedziałam.

- Zdarza się, ale głównie zajmują się tym moi ludzie. Nie zabijamy niewinnych ludzi.

- Żartujesz prawda ? – zapytałam już trochę pewniej – Powiedz, że żartujesz i, że mnie wkręcasz. Że to wymyśliłeś – błagałam.

- Niestety nie – poczułam jakby mój świat runął. Łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu. Wstałam i chciałam wyjść z pomieszczenia, ale mężczyzna mi na to nie pozwolił, przyciągając mnie do siebie – Czemu uciekasz przede mną?

- Muszę to wszystko przemyśleć – wyszeptałam.

- Ale ja jeszcze nie skoczyłem. Usiądź. Proszę usiądź – wykonałam jego prośbę i zajęłam swoje poprzednie miejsce.

- Słucham. Czego mi jeszcze nie powiedziałeś ? - zapytałam.

- Pewnie zdajesz sobie sprawę z tego, że skoro jestem tym kim jestem, mogę mieć wrogów. Jeden z nich właśnie leci tu po ciebie.

- Słucham ?! – wybuchłam – Jak to po mnie ?! Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?!

- Posłuchaj, od lat Bruno nie mógł znaleźć na mnie nic. Dopóki nie pojawiłaś się ty. Zakochałem się, a on próbuję to wykorzystać. Dlatego proszę cię, spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i wyjedziesz do Mesyny razem z Johnem. Znasz go. Zaopiekuję się tobą, a ja za kilka dni, może kilkanaście do ciebie dołączę.

- I myślisz, że tak po prostu wyjadę ? Zostawiając pracę, rodzinę, przyjaciół ? Wszystko? Przypominam ci jeszcze, ze w niedziele miałam jechać do rodziców. Jak ty to sobie wyobrażasz ? Nie. Nie zgadzam się.

- Natalie, nie rozumiesz. On chce cię skrzywdzić.

- To podstaw ochronę pod moje mieszkanie. Ja się nigdzie nie wybieram.

- Skarbie, proszę. Ja chce cię tylko chronić. Będziesz mogła pracować, tylko będziesz musiała na razie odwołać wszystkie spotkania. Spakuj swoje rzeczy, oprócz ubrań. Kupiłem ci kilka, żebyś nie musiała ich targać. Proszę.

- Zgodzę się, ale tylko pod jednym warunkiem.

- Słucham.

- Nie będziesz na mnie naciskał. Ja muszę wszystko przemyśleć.

Po prostu mnie kochaj...Donde viven las historias. Descúbrelo ahora