Epilog 3

105 3 0
                                    

— Dzięki Bogu — wzdycha Ginny, zatrzymując się przed stoiskiem z prasą.

— Hmm? — Hermiona podnosi wzrok znad książki, którą trzyma w dłoni, i zerka na przyjaciółkę.

— Astoria Greengrass jednak nie wychodzi za Malfoya — tłumaczy Ginny i podtyka Hermionie pod sam nos najnowsze wydanie Czarownicy.

Hermiona odchyla głowę, by przyjrzeć się okładce. Uwieczniona na zdjęciu Astoria rzuca jej co chwilę nieśmiały uśmiech.

— I? Od kiedy obchodzi cię Astoria Greengrass? — W nonszalancki ton głosu Hermiony wkrada się pod koniec pytania irytacja.

Ginny odsuwa sprzed jej twarzy gazetę i zaczyna przewracać strony.

— Przez rok siedziałyśmy na eliksirach w jednej ławce. Wyglądała na straszną sukę.

Hermiona krzywi się na dźwięk wypowiedzianego przez przyjaciółkę słowa.

— Ginny... — zaczyna.

— No spójrz — przerywa jej Ginny i wskazuje palcem na jeden z portretów Astorii umieszczony poniżej artykułu. — Nie powiesz mi chyba, że nie pomyślałabyś, że dziewczyna z tak nieziemską twarzą po prostu musi być sukowata? Że nie może być inaczej? — Hermiona milczy, bo jeśli teoria Ginny rzeczywiście miałaby się sprawdzać, to Ginny – śliczną, może i piękniejszą od Astorii – również musiałaby uznać za sukę. — A ona okazała się najmilszą dziewczyną w całym Hogwarcie. Miła, bystra, mądra i piękna. Byłoby jej szkoda dla kogoś takiego jak Malfoy. — Ginny zjeżdża palcem w dół strony, po czym stuka paznokciem w zdjęcie przedstawiające Dracona i Astorię opuszczających razem restaurację. — Ani to to mądre, ani to to przyjemne. — Ginny przechyla głowę. — Żeby chociaż był przystojny i było na co popatrzeć. A to takie wysokie, chude i wiecznie ma minę, jakby ktoś mu podetknął pod nos smocze łajno.

Hermiona posyła mordercze spojrzenie wpatrzonej w gazetę Ginny. W dziecinnym odwecie ma ochotę powiedzieć, że Harry też wcale nie jest ani zbyt inteligentny, ani zbyt ładny, jeszcze do niedawna był wychudzony i możliwe, że Ginny nawet nie zwróciłaby na niego uwagi, gdyby nie okrzyknięto go Wybrańcem.

— Malfoy nie jest taki zły — mówi w końcu. Kiedy tylko zamyka usta, dopadają ją wyrzuty sumienia. Powinna bronić swojego chłopaka, nawet jeśli nikt nie wie, że on nim jest. Tym bardziej, że kiedyś, o ile się nie rozstaną, jej przyjaciele dowiedzą się o ich związku, więc najwyższy czas zacząć oswajać ich z myślą, że Draco nie jest taki, jakim go pamiętają ze szkoły. — Tak w zasadzie to Malfoy jest w porządku. Więcej niż w porządku. — Ginny odrywa wzrok od artykułu i marszcząc czoło, spogląda na Hermionę. — Jest inteligentny. Mądry. Potrafi być miły. I szarmancki. Jeśli tylko mu zależy. Nie znam Astorii, ale wydaje mi się, że miałaby z Malfoyem dobrze. Może nawet lepiej niż on z nią. — Brwi Ginny niemal łączą się ze zdziwienia nad jej nosem, jednak Hermiona wytrzymuje jej oburzone spojrzenie. — Poza tym... — Znowu patrzy na zdjęcie Astorii i Dracona i jej serce przyspiesza na widok uśmiechu mężczyzny. — Uważam, że jest całkiem przystojny — wyrzuca z siebie z prędkością karabinu.

Ginny otwiera buzię, ale nim wydaje z siebie jakikolwiek dźwięk, za ich plecami rozlega się niespodziewanie marzycielski, spokojny głos:

— Też uważam, że Draco jest przystojny.

— Luna! — syczą jednocześnie Hermiona i Ginny, podskakując w miejscu, i odwracają się w stronę przyjaciółki.

— Czy ty zawsze musisz się tak skradać? — pyta Ginny i odruchowo łapie się za serce. — Normalnie jak jakiś... jak jakiś wampir! Byłaś na dziale ze zwierzętami dosłownie przed sekundą. Zobaczysz — mrużąc oczy, Ginny oskarżycielsko celuje palcem w Lunę — kiedyś będę miała zawał i to będzie twoja wina.

Luna patrzy na nie ze zdumioną miną, po czym wzrusza ramionami i założywszy włosy za ucho, odzywa się:

— Draco jest przystojny. Choć może w nie najbardziej oczywisty sposób — zabiera Ginny czasopismo i omiata oczami dołączone do artykułu zdjęcia — i potrzeba czasu, żeby to zauważyć. Wspominałam, że przynosił mi jedzenie, kiedy mieszkałam u niego w piwnicy? — Uśmiecha się w ten niewinny, naiwny sposób, w jaki potrafi uśmiechać się tylko ona. — Spotkaliśmy się nawet raz, kiedy wypuścili go z Azkabanu. Przeprosił mnie. — Jej spojrzenie staje się nieobecne. — Nie jestem tylko pewna, czy chciałby, żebyście o tym wiedziały.

Ukryte pragnienia | DramioneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang