Anna jest najbrzydszą panną w całej wiosce, jest tak brzydka, że ludzie nie chcą z nią rozmawiać i z obrzydzeniem odwracają oczy, gdy dziewczyna przechodzi obok. Plotkuje się nawet, że jest ona w rzeczywistości podrzuconą córką miejscowej czarownicy...
Kayah i Bregovic ,,Nie ma, nie ma ciebie" (cover by Małgosia Kozłowska)
— Nareszcie mam moje dzieci w domu — powiedziała przy stole pani Ewa. Synowie siedzieli po obu jej stronach, więc uścisnęła ich ręce i dodała z wdzięcznością. — Nigdy nie przestanę za to dziękować Bogu.
Konrad skrzywił się, ale jego matka tego nie zauważyła.
— Nie chcę was zamęczać, ale może wyjaśnicie mi, gdzie zniknęliście? — zapytała. — Martwiłam się wiele dni.
— Kiedy wracałem do domu, w lesie zaatakowały mnie zwierzęta i ledwo uszedłem z życiem. Jakiś okoliczny mężczyzna udzielił mi gościny, ale byłem zbyt osłabiony, żeby przekazać ci wiadomość, mamo — odpowiedział bez zająknięcia Eryk. — Po jakimś czasie Konrad mnie znalazł i tak wyglądała historia.
Wcześniej ustalili z bratem taką wersję wydarzeń, która co prawda nie była całkowicie zgodna z prawdą, ale miała w sobie jakieś jej ziarno.
— To naprawdę cud. — Pani Reszke aż klasnęła w dłonie. — Przecież niełatwo było znaleźć Eryka w obcej wsi, u obcego człowieka. Bóg naprawdę nad nami czuwa.
— I inne osoby — dodał tajemniczo Konrad. Eryk posłał mu oburzone spojrzenie.
— Bardzo chciałabym podziękować waszemu dobroczyńcy — kontynuowała matka. — Może udałoby się go tu zaprosić?
— Wątpię, mamo — zaprzeczył Eryk. — On jest samotnikiem i nie lubi wychodzić do ludzi.
— W takim razie będę się za niego modlić — stwierdziła pani Ewa poważnym tonem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Gdy zapadła noc, Konrad wszedł do pokoju brata. Eryk siedział na łóżku w starych spodniach, w których miał zwyczaj sypiać. Księżyc i gwiazdy oplatały jego sylwetkę bladym blaskiem.
— Nie odwiedziłeś swojej ukochanej? — zapytał kpiąco Konrad.
— Nie wiem, czy mam prawo — odpowiedział ze smutkiem Eryk. — Nie znalazłem muszli.
— Najwidoczniej zawsze musi być jakiś haczyk — mruknął Konrad. — Tamta dziwna kobieta i szalony król wcale nie są tacy miłosierni, jak myślałeś.
Eryk nagle wstał z łóżka i podszedł do brata.
— A tobie się to chyba podoba, prawda? Nie chcesz, żebym w spokoju mógł być z Anną?