Rozdział dwudziesty szósty. Wiele rozstań.

140 26 353
                                    


Jo ci jus godała mój Janicku
Ze bedem cekała na wiersycku
Dwa roki cię ni ma jo truchleję
Co z moim Janickiem haj się dzieje

Basia Gąsienica-Giewont ,,Nie bede"



Nene skorzystała z pierwszej okazji, żeby wyjść do lasu. Piotrek pojechał zawieźć Annę do miasteczka, skąd miała pojechać pociągiem do Olsztyna, więc Helena miała sporo czasu na przemyślenie ostatnich wydarzeń. Przede wszystkim musiała podjąć decyzję, jak wyjaśni mężowi przemianę siostry i czy należy powiedzieć mu prawdę. Domyślała się, że opowiadanie wszystkim o magii i pogańskich stworzeniach nie jest mile widziane. Przecież właśnie z tego powodu Eryk i Konrad prawie zostali na dnie jeziora. Ale nie potrafiła nic poradzić na coraz mocniejsze obciążenie tajemnicą. Od siedmiu lat okłamywała swojego męża i chociaż wiedziała, że każdy ma prawo do sekretów, uważała, że to, co ukryła przed Piotrem, jest trudne do wybaczenia.

— Witaj, Heleno. — Usłyszała za sobą dźwięczny, czysty głos. Odwróciła się i spojrzała na znajdującą się naprzeciwko kobietę o jasnej cerze i rudych, kręconych włosach.

— Dzień dobry... Dziewanno — przywitała się nieśmiało. — Ja... Przyszłam na grzyby. I chyba chciałam się zobaczyć z kimś z was.

— Wiem. — Dziewanna kiwnęła głową. — Możemy wyczuwać swoje nastroje. Ty też byś mogła.

— To nie dla mnie — odparła Helena. — Ale... Anna pojechała do Olsztyna. Może jeśli spędzi tam trochę czasu, ludzie łatwiej przyjmą jej nowy wygląd.

— Mam nadzieję. Chciałabym, żeby Anna w końcu pokochała siebie.

— Ja też bym chciała. — W głosie Nene brzmiała pełna szczerość.

Porzuciła już plany zbierania grzybów i po prostu wydeptywała ścieżkę przy boku boginki. W końcu odezwała się:

— Niestety, nie przed wszystkimi ukryliśmy przemianę Anny. Moja bliźniaczka, Irena, sama domyśliła się, że to kwestia magii... Nie powiedziałyśmy jej zbyt wiele, ale o samym fakcie wie.

— Jeśli nikomu nie rozpowie, nie masz czego się obawiać. W naszym świecie bardzo szanujemy więzi między bliźniętami — wyjaśniła Dziewanna. — Czy ktoś jeszcze wie?

Nene zaczerwieniła się, jakby była panną młodą, a nie kilkuletnią mężatką, i przyznała:

— Moje dzieci widziały Annę, ale są za małe, by zwracać na to uwagę. Ale mój mąż, Piotr... był bardzo zaskoczony. Obiecałam mu, że gdy wróci, wyjaśnię mu to.

— Rozumiem — odpowiedziała cicho Dziewanna. — I masz zamiar powiedzieć prawdę?

— Chyba... chciałabym. Za długo go okłamuję — przyznała Helena, zdziwiona, że tak łatwo zwierza się tej praktycznie obcej, dziwnej istocie. — Ale nie wiem, czy mam prawo. Wiem, co spotkało Eryka i Konrada Reszke...

— Wtedy ich los leżał w rękach poddanych Króla Bełdan. Twój Piotr nie jest zdany na nikogo innego. Uważamy, że... małżeństwo jest bardzo ważną i świętą rzeczą, niezależnie od tego, w jaki sposób zostało zawarte — mówiła poważnym tonem Dziewanna. — Wielu z naszych, którzy biorą śluby ze zwykłymi ludźmi, nie wyznaje im tego w obawie przed prześladowaniem, ale żadna zasada tego nie zabrania, ponieważ małżonkowie stają się jednym ciałem.

,,Nie wiem, czy moje małżeństwo jest tak święte i zespolone, jak w waszych wyobrażeniach" pomyślała z nagłym smutkiem Nene, ale odpowiedziała:

Czarownica znad BełdanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz