Rozdział dwudziesty piąty. Nowa twarz.

151 28 240
                                    


Dwaj włóczędzy,

Wyruszający, by zobaczyć świat.

Tak wiele jest świata do ujrzenia

Jesteśmy za tym samym końcem tęczy,

Czekając za łukiem.

Mój oddany przyjaciel

Księżycowa..

Rzeka...

...i ja...

Audrey Hepburn ,,Moon River"


Anna poczuła, jak ogarnia ją coś potężnego i porywającego. Nie budziło bólu ani strachu, nie było też czymś słodkim i spokojnym. Przypominało to, czego doznawała w towarzystwie Króla Bełdan, ogarniało ją całą, wywoływało dreszcze i zawroty głowy, ale jednocześnie jakąś dziwną błogość.

Zamknęła oczy, bo unosiła się nad nią aura światła, która aż raziła w oczy. Całe jej ciało mrowiło, przejmowało ją otępienie, jakby nagle znalazła się poza ciałem, ale nie mogła nic zobaczyć.

W końcu wszystko uspokoiło się i ta chmara uczuć ją opuściła. Otworzyła oczy, przyzwyczajając się do normalnego widoku. Świeta przetrzymała jej ramię.

— Udało się? — spytała niepewnie Anna.

— Tak, wyglądasz dobrze — odpowiedziała rusałka.

,,Chyba nigdy tego nie słyszałam" uświadomiła sobie Anna. ,,Byłam albo ohydna albo idealna, olśniewająca".

Pozostałe czarodziejki zrobiły jej miejsce, aby mogła podejść do wysokiego, otoczonego czarną ramą lustra. Anna ze strachem w nie zerknęła. Jej sylwetka się nie zmieniła, na ramiona wciąż opadały jasne włosy. Odważyła się zajrzeć całkowicie.

Cera nadal była bardzo blada, ale przynajmniej nie pokrywały jej już żadne plamy i znamiona. Nos się wyprostował, nie szpeciły go żadne brodawki. To, co najbardziej przykuwało wzrok, to bardzo szczupłe i wyraźne kości policzkowe, różniące się od idealnie symetrycznej, owalnej twarzy ,,pięknej Anny".

— To naprawdę ja? — wydusiła dziewczyna.

— Tak. — Uśmiechnęła się Marzanna. — Klątwa przestała działać. — Podeszła do niej i położyła jej rękę na ramieniu. — Nie wiem, jak ci się podoba twój nowy wygląd, ale musisz wiedzieć, że to twarz wolnej kobiety.

Anna skinęła głową, chociaż właściwie nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić teraz, gdy nie była ani brzydka ani piękna, gdy jej wygląd nie wyróżniał się na tyle, by ją charakteryzować.

,,Może dobrze, że mam tak chudą twarz" pomyślała. ,,To cokolwiek dziwnego i innego".

Nene podeszła do niej i objęła ją ramieniem.

— Teraz czas iść do domu i pochwalić się Irence.

            — Teraz czas iść do domu i pochwalić się Irence

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Czarownica znad BełdanWhere stories live. Discover now