XLV

395 42 5
                                    

Szukanie miejsca, które nie było oklepane, trwało długo. Black przeprowadził wywiad z połową szkoły, Remusa zastępując teoretyczną dziewczyną. Właśnie wtedy większość ludzi pomyślała, że znalazł sobie partnerkę. Strzałem w dziesiątkę było zapytanie Altona, który bardzo często spacerował i lubił ciekawe miejsca, więc zdecydowanie mógł Syriuszowi coś podsunąć. W końcu żadne z tajnych, znanych przez nich przejść nie było wystarczająco ciekawe.

- Jeśli o mnie chodzi, zabrałbym tę osobę do pokoju życzeń - rzucił, po czym zatrzymał się na chwilę i spojrzał na rozmówcę. - Ale to też zależy, kogo zabierasz. Bardzo mnie to ciekawi.

Black pokręcił głową.

- Nie, nie, nie - zaprzeczył. - Nie wyciągniesz tego ze mnie. Dowiesz się w swoim czasie.

- Dobrze, ale gdybyś czegoś potrzebował, to jestem pod ręką.

Łapa spojrzał na niego i chciał rzucić 'dosłownie' patrząc na jego wzrost, ale się powstrzymał. Miał silną wolę, tak mu się przynajmniej wydawało.

Alton jednak wiedział, że postawi na swoim, bo Remus na pewno mu powie, o ile wie. Znalazł go po lekcji zielarstwa.

- Podobno Syriusz na randkę idzie. Prawda?

- N-nie wiem - zająknął się nieśmiało Lupin. Nikt wcześniej nie nazwał tego randką, to znaczy, nie na poważnie. Dodatkowo nie miał pojęcia, że inni wiedzieli. Zaczął się wtedy robić bardzo czerwony.

- Ooo, myślałem, że ci mówił? Pytał mnie o ciekawe miejsce. Ale skoro ci nie wspominał, to może to miała być tajemnica? A wiesz może, kogo zabiera?

Lunatyk pokręcił głową. Nie był gotowy mówić o takich rzeczach.

Niezbyt wiedział, dlaczego Syriusz pytał kogoś o ciekawe miejsce. W zasadzie, mieli to wszystko ustalać wspólnie, więc było to dla niego bardzo zastanawiające.

A Syriusz... Syriusz odbywał wtedy rozmowę z osobą, przed którą całe jego otoczenie go zazwyczaj ostrzegało. Z jedyną osobą ze swojej rodziny, którą kochał bez względu na wszystko, choć różnili się w większości względów. On i Regulus stali opierając się o barierki na wieży astronomicznej. Dawno nie rozmawiali.

Syriusz nie wiedział, jak wiele powinien mu powiedzieć, wiedząc jednak, że jego brat zrozumie zapewne wszystko. Raczej go nie oceni, ewentualnie chwilę się pośmieje, ale nie będzie próbował mu wmawiać, że 'to tylko faza' i że 'przejdzie mu'. Młodszy Black miał w zwyczaju być z reguły ciekawy świata, więc nierozumiane przez siebie tematy zgłębiał. Poza tym, był człowiekiem wiedzy, więc zdawał sobie sprawę z tego, że to nie choroba czy zaburzenie. Z jednej strony śmiał się z ludzi, którzy tak uważali, a z drugiej było mu ich trochę żal - już prawdopodobnie nigdy nie będą inteligentni.

Cisza była dla nich kojąca w pewien sposób, z pewnością preferowali ją od krzyków w domu rodzinnym, na które Regulus wciąż był narażony, gdy wracał na Grimmauld Place. I nie mogło tu być mowy o przyzwyczajeniu - do takich rzeczy nie dało się przyzwyczaić, były po prostu powtarzającym się koszmarem. Był to jeden z powodów ucieczki starszego Blacka. Nie chciał dawać sobą pomiatać i bać się każdego dnia. Nie chciał więcej łez spowodowanych przez rodzinę. To nie było dla niego.

- To co się stało? - zapytał ślizgon, na co brat posłał mu zdezorientowane spojrzenie. - Zazwyczaj raczej nie rozmawiamy, bo nie chcesz, to zgaduję, że coś się stało.

Syriusz odsunął się od barierki i odwrócił w stronę swojego rozmówcy.

- Oczywiście, że chcę.

Zatrzymał się na chwilę i zapatrzył na góry. Faktycznie, nie odzywał się do Regulusa przez długi czas, ale wcale nie dlatego, że nie chciał z nim rozmawiać. Była to kwestia całkowitego odcięcia od rodziny, próby odratowania swojej psychiki. Bo koniec końców ta rodzina sprawiała, że oboje czasami czuli się dokładnie tak, jak Remus. Syriusz uważał, że jego brat nie jest złym człowiekiem - wciąż bardzo go kochał i postanowił, że zrobi wszystko, by naprawić z nim relację. Piątoroczny tylko westchnął.

- To co się stało?

- Chciałbym cię... Poprosić o radę. Chyba.

- Syriusz, błagam, do sedna - rzucił już zirytowany ślizgon, w którego głosie było słychać też zmęczenie i jakiś dziwny smutek. Prawda była taka, że ostatnio jedyne tematy, na jakie rozmawiał z ludźmi, były poważne i przygnębiające. Na dodatek przestał ufać większości społeczeństwa.

- Idę na spotkanie w sobotę. Nie, na randkę. Mam już plan co do miejsca, ale jak już dobrze wiesz, mam talent do rujnowania planów, więc chciałem zapytać, czy mógłbyś pomóc mi to wszystko przygotować? A głównie to przygotować siebie?

Tym razem to młodszy Black zapatrzył się na krajobraz. Czy by chciał? Czy to było prawdziwe pytanie, czy może takie sobie wymyślił, a zostało zadane tylko w jego głowie?

- Prosisz mnie o pomoc w przygotowaniu się na randkę, tak? I w przygotowaniu samej randki?

- Tak, ale nie obrażę się jeśli nie chcesz albo nie możesz...

Regulus prychnął. Czy jego brat naprawdę myślał, że się nie zgodzi?

- Trochę to takie... Zabawne, wiesz? Tak strasznie żałośnie wyglądasz. Trochę mi ciebie żal. - Na te słowa Łapa gwałtownie odwrócił głowę i zmarszczył brwi. Drugi Black przewrócił oczami. - Merlinie, oczywiście, że ci pomogę, idioto.

Nie zdążył nic więcej dodać, bo brat rzucił mu się na szyję, o mało go nie przewracając. Jeszcze tego samego dnia obmyślili szczegółowy plan, a Regulus dowiedział się, że jego brat ma zamiar przyprawić rodziców o zawał i zacząć umawiać się z chłopakiem półkrwi, który (o czym ślizgon jeszcze nie wiedział) był w dodatku wilkołakiem.

Twój Zapach Mnie Leczy ¦ 𝚆𝚘𝚕𝚏𝚜𝚝𝚊𝚛Où les histoires vivent. Découvrez maintenant