31. Potwór

148 10 0
                                    

Zdolność do zadawania bólu to największa siła miłości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Marzec 2017

– Podać wam coś jeszcze? – Niski głos Benny'ego przebija się ponad panującym gwarem.

Wpatruję się w dno pustą szklankę, myśląc nad kolejnym zamówieniem. Nagle gdzieś obok pusta butelka po piwie głośno szczęka o blat.

– Jeszcze raz to samo.

Zerkam na Ledgera. Już dość sporo wypił, następna kolejka to kiepski pomysł i chyba powinnam go od niego odwieść. Na pewno powinnam to zrobić, ale nie zamierzam.

Już nieraz próbowałam i zawsze finał był taki sam. Zresztą nadal zostały mi siniaki z naszej ostatniej dyskusji na ten temat. Dyskusji. Trochę śmiesznie to brzmi, gdy zna się prawdę

– Dla mnie też.

Jeśli znajdzie dziś coś, o co postanowi mnie obwinić, to lepiej, żebym nie była trzeźwa.

– O nie! Tobie już wystarczy – wtrąca Ledger, obrzucając mnie wzgardliwym spojrzeniem.

Moje ciało spina się, gdy tak nagle podnosi głos.

– Nie ciebie pytałem. – Miły ton Benny'ego znika w ciągu ułamka sekundy.

– Nie zamierzam jej potem stąd wynosić.

– Wypiła dwa razy mniej od ciebie. Więc nie wiem, czy to ją trzeba będzie wynosić. W zasadzie to całą mną porządnie telepie.

Boże, Benny, coś ty narobił...

Mój mózg zaczyna tworzyć czarne scenariusze. Jest w nich mnóstwo krwi, mnóstwo bólu i cierpienia. A także złość, różne rodzaje złości – ta uzasadniona wynikająca między innymi ze strachu, a także ta, której nie sposób wytłumaczyć, ponieważ wzięła się tak naprawdę znikąd.

Mam nadzieję, że przy tak słabym świetle nie widać, jak bardzo drżą mi dłonie.

– Powiedziałem, że jej wystarczy. Zresztą to ja płacę.

– Ja tu siedzę – odzywam się w końcu, tracąc cierpliwość. – I jestem w stanie sama za siebie zapłacić, jeśli aż tak cię boli ten wydatek.

Charlotte, ty skończona kretynko! Chyba koniecznie chcesz dziś oberwać.

– Nie będzie takiej potrzeby. – Wyjmuje z portfela kilka banknotów i rzuca je na ladę, po czym wstaje. – Idziemy.

To rozkaz, a zarazem groźba. Jestem na przegranej pozycji – jeśli z nim pójdę, wyładuje na mnie złość, gdy tylko zostaniemy sami, a jeżeli tego nie zrobię, tylko bardziej go zdenerwuję. Do domu wrócić nie mogę, bo czuć ode mnie alkohol na kilometr, zresztą wtedy nabierze podejrzeń. Do Blaise'a też nie pójdę, po naszej ostatniej rozmowie nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy.

Ze wszystkich złych opcji najlepsza jest zawsze ta, którą on by wybrał.

– Tak chyba będzie lepiej. – Podnoszę się z miejsca i ubieram kurtkę. – Muszę jeszcze iść do łazienki. Będziesz tu czy...

– Zaczekam na zewnątrz. – Nie pozwala mi nawet dokończyć zdania. – Tylko się pospiesz.

Nie czeka na odpowiedź. Po prostu odwraca się i wychodzi.

Skłamałam z tą łazienką. Potrzebowałam po prostu chwili na uspokojenie, jeśli mam z nim rozmawiać, musi ujść ze mnie cała odczuwana frustracja. Nie chcę pod wpływem impulsu powiedzieć czegoś, czego nie powinnam mówić na głos.

WINA [ZAKOŃCZONE]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن