Dialog trzeci

7.7K 939 208
                                    

— Proszę, Granger. Na zdrowie.

Na pewno nie na twoje.

— Czarująca jak sklątka o poranku. Gdybym nie znał Weasleya, zapytałbym, co on w tobie widzi.

Gdybym nie znała Astorii, zapytałabym, co ona widzi w tobie.

— Raczej: widziała. Rozwodzimy się.

Gratulacje, podejrzewam, że to ona zakończyła wasz związek.

— Ze skromności nie zaprzeczę. A wracając do tematu...

Czyżbym rozdrapywała świeżą ranę?

Gdybym wiedział, że po jednym kieliszku staniesz się taka rozochocona, to zaproponowałbym piwo kremowe albo sok pomarańczowy.

Mugolski sok pomarańczowy, Malfoy, co się z tobą dzieje?

— Zaczynam żałować, że nie dosypałem trucizny do tego wina.

Dobrze już, dobrze. Naprawdę wracając do meritum, czy Rose ze Scorpiusem, czy oni się... hm...

Spotykają? Kochają? Uprawiają seks?

Mocniej przyjaźnią.

— ...

Nie wiem, co w tym śmiesznego.

Wszystko. A w odpowiedzi na twoje pytanie: Nie, Granger. Oni się nawet nie lubią, sprawa jest dość skomplikowana.

To ją rozjaśnij.

— Widzisz, twoja córka mocniej przyjaźni się z synem Anthony'ego Goldsteina. Tak się właśnie składa, że Vin jest również dobrym znajomym Scorpiusa.

— To czarujący chłopak, w zeszłym roku odwiedzał Rose w wakacje...

— Scorpius przyjaźni się z Vinem, dlatego w ramach przyjacielskiej przysługi wyraził przyjacielską uwagę na temat tego związku.

— I...?

— Nie poganiaj mnie. Wiem, co mam mówić.

— Właśnie zauważyłam.

— Granger.

— Dobrze, dobrze, kontynuuj.

— Scorpius wyraził swoje obawy wobec ich związku...

— Mocniejszej przyjaźni.

— Związku.

— Dalej nie widzę powiązania Rose z tą bójką.

— No cóż, Scorpius mógł wyrazić się dość dosadnie.

To znaczy?

— Mógł przez przypadek, w przypływie gniewu, nazwać kogoś, niekoniecznie Rose, szlamą.

Niezbyt zaskakujące.

— Później ktoś mógł to usłyszeć.

— Hugo?

— Taaak. I zastosować karę niewspółmierną do zbrodni.

— Czyli?

Granger, układam historię w logiczną całość. Od punktu do punktu, przestań się wcinać w każdą kwestię.

— Doskonale ci idzie.

— Nie będę zrażał się twoimi uwagami, próbuję po prostu dobrać odpowiednie słowa, żeby nie było nieporozumień.

— Cała ta rozmowa to jedno wielkie nieporozumienie. Skoro tutaj przybyłam, powiedz mi, cóż tak okropnego zrobił Hugo, że twój syn go zaatakował.

Uderzył.

— Niech ci będzie: uderzył.

Hugo dał jasno do zrozumienia, przy wszystkich zebranych w Wielkiej Sali, iż mój syn jest inny.

— Jaka w tym zbrodnia?

— Użyłem eufemizmu, bo ta okropna, odrażająca i uwłaczająca mugolska nazwa nie przejdzie przez moje gardło.

— Nie rozumiem. Inny czyli że...?

— Oszczerczo oskarżył Scorpiusa o posiadanie odmiennej preferencji.

— Preferencji?

— Nawyków.

— Jakich?

— TYCH nawyków.

— To znaczy których?

— Do czorta, Granger, domyśl się!

— Twój syn jest...?

— Nie kończ.

— Homoseksualistą?




Sztuka rodzicielstwa ⚡ HPWhere stories live. Discover now