Dialog dziesiąty

5.7K 884 260
                                    

— Trzeba było wcześniej o niej pomyśleć. Teraz możesz mnie ugryźć w tyłek.

— Nie chcę cię nigdzie gryźć, otwórz drzwi i natychmiast oddaj mi torebkę.

— Nie otworzę, bo znowu wejdziesz, a potem nie będziesz chciała wyjść. Już za długo znosiłem twoje towarzystwo. Idź szukać pocieszenia gdzie indziej.

— Oddaj mi torebkę! Bo... bo... bo... Argh!

— Bo co? Wybacz, trudno cię usłyszeć przez zamknięte drzwi.

— Bo je wyważę! Przysięgam, na miecz Gryffindora, wyważę te cholerne drzwi, choćbym miała tutaj stać do bladego świtu!

— Jest dokładnie osiemnasta dwanaście, życzę powodzenia, Granger.

Bombarda!

— Zabezpieczenia antywłamaniowe coś ci mówią?

— Bombarda Maxima!

— A ulepszone zabezpieczenia antywłamaniowe?

Confringo...

— A niby do trzech razy sztuka.

...Alohomora?

— Naprawdę, Granger, naprawdę?

Portaberto!

— Przestań się już kompromitować.

Sezamie, otwórz się!

— Aż boję się pomyśleć, co będzie dalej. Spróbujesz zaklęć niewybaczalnych na moich biednych drzwiach?

Abrakadabra, do jasnej cholery!

— Hmm, okej, tego się akurat nie spodziewałem.

— Liczę do dziesięciu, jeśli nie wpuścisz mnie do środka, to gorzko pożałujesz.

— Włamiesz się i siłą włożysz mi rajtuzy? Drżę ze strachu...

Raz, dwa, trzy.

Albo zapiszesz mnie na balet!

— Cztery, pięć, sześć.

— Już wiem! Odegrasz kolejną scenkę jak ta przed toaletą.

— Dziesięć, troglodyto!

— Gdzieś ci się pozostałe liczby zapodziały, Granger.

— ...

— Postanowiłaś położyć się na wycieraczce i udawać martwą? Wybacz, na to akurat się nie nabiorę.

— ...

— Naprawdę, widzę cię przez ten zmyślny wizjer, czemu trzymasz to coś... ten mugolski wynalazek przy głowie?

— Ronaldzie Weasley, zrób coś...! Jak to nie wiesz, o co chodzi? Malfoy nie chce mnie wpuścić do środka! 

— Czuję déjà vu. 

— Co ja robię u Malfoya?! Przecież mówiłam ci dziesięć razy, że idę z nim porozmawiać, bo pobito Hugona! Jak to kto?! Scorpius Malfoy! Ten mały bandyta... 

— Ja to wszystko słyszę...

— Nie wrócę do domu bez torebki! „To ją weź"?! To ma być twoja złota rada! Powiedz mi, geniuszu, jak ją mam wziąć, skoro została w salonie Malfoya?!

— A mogłem jej nie częstować alkoholem... Mogłem jej w ogóle nie zapraszać do środka...

— Skąd tam się wzięła"?! Czemu zadajesz takie idiotyczne pytania?! Bo ją tam zostawiłam...! Nie teleportowała się magicznie do środka.

— ...mogłem udawać, że nie ma mnie w domu...

— Przecież mówię ci, idioto, że już tam nie jestem! Wyszłam, bo chciałam iść do domu. Czemu nie idę do domu? BO NIE MAM TOREBKI, kretynie! 

—Déjà vu, pieprzone déjà vu.

— Czy ty jesteś ograniczony? Czy twój mózg nie potrafi zrozumieć aktualnej sytuacji?! Stoję przed drzwiami do mieszkania Malfoya, bo wyszłam. Wcześniej zostawiłam w jego salonie torebkę, bo byłam w środku, ale postanowiłam opuścić mieszkanie z uwagi na bezcelowość tamtej dyskusji, a teraz Malfoy nie chce mnie wpuścić, żebym mogła odebrać moją własność. Malfoy!

— Czego, Granger?

— Ronald mówi, że masz mnie natychmiast wpuścić do mieszkania, bo on również złoży ci wizytę.

— ...

— ...?

— Właź. 

Sztuka rodzicielstwa ⚡ HPWhere stories live. Discover now