Rozdział trzydziesty trzeci

246 27 2
                                    

Trzeci stycznia 1254 rok

Para unosząca się ponad bezbarwną taflę wody już dawno straciła swą intensywność, wraz z nieubłagalnie ubywającym ciepłem wanny. Wooyoung pozostał w niej jednak, nieczuły już na chłód, który szczypał natarczywie jego ciało... czuł się dziwnie osowiałym, choć nie potrafił wyjaśnić dlaczego.

Od rana czuł się dość dziwnie. Nawet nie dlatego, iż zbudził się w ciepłych ramionach Alfy... pomimo jego niewyobrażalnego pobudzenia, nawet nie dla tego, iż mężczyzna - jego partner - wykazał mu tak wiele troski... o wiele więcej, niżeli mógł sobie nawet wyobrazić. Było to przyjemnym, czuć to poczucie bycia potrzebnym dla kogoś, kto pieści cię i rozpieszcza, jakbyś był jedyną istotną rzeczą..., nie, osobą, na tym świecie.

Chciał, aby to trwało w nieskończoność, chciał pozostać w tym śnie, po prostu dając się rozpuszczać. Lecz wiedział, już z własnego doświadczenia, iż kubeł wody zostanie wylany na niego dość gwałtownie.

Nie spodziewał się jednak, iż tak brutalnie.

Oczekiwał, iż Alfa powie mu, iż nie jest już ważny, kiedy tylko spłodzi mu godnego dziedzica - albo jakiekolwiek potomstwo, nie zależenie, czy zostanie ono zaakceptowane, czy zabite z powodu swej płci. Był też pewien, iż pomimo iż odda się tej kolejnej nocy Sanowi, zbudzi się w tym razem zimnym łóżku, zupełnie osamotniony... Tylko jeden dzień, nieprawdaż? Dostał tylko jeden dzień, aby być rozpieszczanym...

Było to jednak zbyt wiele, aby mógł marzyć, aby było prawdziwym, a potwierdzenie tych słów dostrzegł na żywe, własne oczy już w chwili, kiedy opuścił lodowatą kąpiel, nawet nie odziewając się w żaden ze stroi. Nie wiedział, czy było mu wolno, a więc zbliżył się do okien zanim Alfa wróci. Chciał tylko zerknąć. Zamknięty w komnacie od licznych godzin nie wiedział nawet, jaka jest pora dnia.

Samotna łza słono spłynęła po jego bladym policzku, gdy dostrzegł mężczyznę otoczonego śnieżnymi stogami dawnych kwiatów, który obejmował swymi ramionami szczupłe ciało pięknej kobiety o ostro ognistych włosach. Oboje wydawali się czerpać radość ze swej obecności, unosząc miecz wspólnie, aby zatopić go w nieruchomej ofierze... A Wooyoung czuł ból rosnący okrutnie z każdą kolejna chwilą.

Obserwował jednak ich dalej, pomimo łez, które wysychały na jego bladych policzkach. Obserwował, choć ich pocałunek złamał mu serce. Wiedział bowiem, iż San nigdy nie darzył do niego uczuć. Był tylko głupią omega, która nie zasługiwała na coś tak pięknego, ale... ale miał nadzieję, iż pomimo wszystko Alfa uszanuje jego prośbę ofiarowując mu chociaż dzień tego nieszczerego pragnienia.

Stał nieruchomo, drżąc gwałtownie... zupełnie sam.

Nagle usłyszał, jak drzwi do pomieszczenia otwierają się za nim i spiesznie chwycił jakiekolwiek okrycie, aby zasłonić się przed spojrzeniem tego, który w tej chwili wtargnął go nie swych komnat. Jego dłonie były niezdarne, gdy niemal upuścił okrycie ze swego nagiego ciała, kiedy spostrzegł, kto wkroczył przez drzwi...

-P-Panie? - Szybko opuścił swą skroń, aby nie urazić władcy, który wkroczył spiesznie do komnaty. Mężczyzna nie odpowiedział jednak w pierwszej chwili, wyraźnie starając się ignorować obecność omegi, która desperacko, po raz kolejny w swym marnym życiu, starała się skutecznie nakryć swoje zupełnie nagie ciało, przed innym Alfą, niżeli jego partner.

-Nie ma tu mego syna... - Mruknął król wydając się zniesmaczony tym faktem, zanim zbliżył się w kierunku chłopca, tak blisko, iż przy opuszczonej skroni Wooyoung dostrzegał czubki jego dokładnie wypolerowanych butów - Ty mi wystarczysz - Prychnął jednak po chwili, sprawiając tak skutecznie, iż serce malca zabiło gwałtownie w strachu - Odwróć się - Silne, szorstkie szarpnięcie za jego szczupłe ramię, sprawiło, iż omega miał ochotę zapłakać na ten gest. 

Nie uniósł jednak żadnej dłoni, aby wyswobodzić się od cierpienia. Zamiast tego posłusznie odwrócił się tyłem do mężczyzny, nie próbując już nawet zakryć swych nagich pleców, czy reszty...

Nie musiał, gdyż dłoń władcy stanowczo podążyła w górę i w dół jego bladego kręgosłupa, zmuszając go do porywczej walki z bezwzględnym dreszczem, który obiegł jego plecy. Nie mógł się jednak cofnąć... choć San mu kazał odejść od każdego innego Alfy, nie miał na myśli przecież samego Króla, swego ojca, nieprawdaż?

-Spójrz - Kolejne szarpnięcie tym razem uchwyciło jego podbródek, zmuszając, aby uniósł skroń, nakierowując swe spojrzenie szybko, do ściskającej się pary, a obserwowanie było boleśniejszym, niżeli nawet półksiężyce paznokci, które wbijały się w jego blade policzki - Możesz oficjalnie być jego wybrankiem, jednak tak naprawdę on nigdy nie będzie cię kochał. Wybrał ją, a ty jesteś jedynie naczyniem, które da mu dobrego szczeniaka, prawda?

-T-tak... - Jęknął chłopiec, powstrzymując się od łez, gdy mężczyzna nachylił się nad jego ramieniem, drażniąc swymi zębami wciąż świeżą ranę na jego zagięciu szyi. Naprawdę chciał odwrócić spojrzenie. Zamknąć oczy i udawać, iż ta tortura się nie dzieje... że nie jest tak bezużyteczny i bezwartościowy, jak mówią. Nie mógł jednak tego uczynić, a jego nieposłuszny rozum jedynie zabijał jego chęci istnienia.

-Słucham? - Warknął groźnie władca, szybko lustrując malca w błędzie.

-T-tak, Alfa - Wydusił z siebie, choć całe jego ciało zostało sparaliżowane przez strach. Naprawdę nie chciał umrzeć tej nocy.

-Tak, lepiej. Głupia omega ma znać swoje miejsce, rozumiesz? - Warknął, ostro puszczając słaby podbródek malca, który jednak nie poruszył się, obawiając się nawet oddychać - Odziej się ładnie. Nie zakładaj jednak za dużo. Idziesz w gości.

To były ostatnie słowa, jakie wypowiedział Alfa, zanim wyszedł zupełnie niewzruszony tą iście Dantejską sceną, pozostawiając malca zupełnie samego, na pograniczu załamania. Wooyoung wiedział, iż nie może się jednak użalać nad sobą. Taki był jego los, a dzielenie rzeczywistych uczuć i trosk, tak, jak robiły to Alfy, było zaledwie głęboko w strefie jego marzeń.

Ubrał się więc szybko, nie szczędząc czasu, kiedy naciągnął na siebie biała koszulę, żółtawy frak i spodnie, które nieco zbyt duże zwisały z jego szczupłych bioder. Otarł jeszcze łzy, które ostały bezbarwnie na jego policzkach, choć nie był do końca ich świadom, nim wychylił się lekko na korytarz...

Nie zobaczył tam jednak jego władcy, a innego mężczyznę, odzianego w strój wojenny, o węglowych włosach i nieprzyjemnym spojrzeniu, który śledził go swym wzrokiem, tak, jakby był zaledwie smakowitym kąskiem na królewskim stole. Wooyoung przełknął ślinę, opuszczając skroń w oddaniu szacunku, drżąc lekko, gdy Alfa znów zbliżył się do niego nieubłaganie, kładąc swą dłoń na złączeniu górnej części fraka.

-To nie będzie ci potrzebne - Warknął przeraźliwie niskim głosem, zanim zdarł materiał z młodej piersi, naruszając kilka wątłych guzików białek koszuli, które posypały się w dół, ujawniając kawałki białej piersi omegi - Teraz wyglądasz znacznie lepiej.

Wooyoungowi zaś pozostało pozwolić na wszystko, co tylko chcieli z nim uczynić.

ℭ𝔬𝔩𝔡 𝔥𝔢𝔞𝔯𝔱 // WooSanWhere stories live. Discover now