1

583 26 2
                                    

Poczułam jedwabny materiał wślizgujący się na moją nagą skórę, suknia była w kolorze krwistej czerwieni oplatana czarnym skórzanym gorsetem natomiast włosy zostawiłam rozpuszczone. Szczęście miałam takie że nie były one prostymi cienkimi drutami, a pięknymi gęstymi i lekko falowanymi srebrnymi włosami.

- Wyglądasz pięknie Aeleno

Odwróciłam się i spojrzałam na twarz mojej służki w świetle świec w mojej komnacie, Rebekha miała oczy tak jasne jak niemal moje włosy, jej natomiast były rude. Jest ze mną od 2 lat z czego bardzo się cieszę ponieważ dotrzymuje mi towarzystwa gdy nie ma mojego ojca co zdarza się dość często.

- Dziękuję Rebekho - Posłałam jej lekki uśmiech i z powrotem odwróciłam się w kierunku lustra, co prawda to prawda wyglądałam przepięknie. Najbardziej podkreślało to rozcięcie sukni ukazując moje szczupłe nogi i mały dekolt który odsłaniał mało piersi lecz sprawiał przez to wrażenie że zdecydowanie chciało zobaczyć się jeszcze więcej. 

Gdy moja matka jeszcze żyła nauczyła mnie wielu rzeczy które każda kobieta powinna wiedzieć lecz niestety nie każda ma takie szczęście aby ktoś jej tę wiedzę przekazał. Zawsze mawiała mi że mniej znaczy więcej co można interpretować na wiele sposobów. Uczyła mnie kokieterii, jak zachowywać się w towarzystwie dam dworu, a przedewszytkim jak się gra.

Matka zmarła rok temu, pogrzeb odbył się w Casterly Rock, a żałoba trwała jakieś dwa miesiące, ja się otrząsnęłam po jakiś siedmiu w czym bardzo pomógł mi ojciec. Od jej śmierci bardzo zbliżyliśmy się do siebie nawet teraz jak o tym pomyślę to coś ciepłego rozlewa się w moim sercu. Pomimo tego że jest zimnym i bezwzględnym mężczyzną, kocham go i z łatwością oddałabym za niego życie

Właśnie taka była Sophia Lannister, można powiedzieć że świetnie się dobrali z moim ojcem czyli Daemonem Targaryenem. Podobno w aranżacji ich małżeństwa brał udział sam Viserys, a pomysł podrzuciła mu księżniczka Rhaenyra z niewiadomych mi celów choć jeśli wierzyć plotkom... niee wolę teraz nie zaprzątać sobie tym głowy.

Podeszłam w ciszy do szafki nocnej przy moim łóżku i wyciągnęłam z szuflady mały flakonik z perfumami który natychmiast delikatnie niczym łabędź nałożyłam na moją szyję, dekolt i nadgarstki. Zapach był bardzo intensywny i pociągający z nutą czarnej porzeczki, był niczym opium dla mężczyzn, wiem z własnego doświadczenia.

Właśnie w dzisiejszy wieczór szykowałam się do rodzinnej kolacji, gdzie moją rodzinkę zobaczę po raz pierwszy, faktem jest to że nigdy jeszcze nie byłam w królewskiej przystani, nigdy nikogo nie poznałam, zawsze znałam tylko Daemona i rodzinę od strony matki. Ojciec rzadko co wspominał o swoim bracie i siostrzenicy, a ja nie drążyłam bo jakoś zbytnio mnie ona nie interesowała. Dlaczego ja miałabym sie fatygować i zabiegać o ich aprobatę skoro oni tego nie robili przez 17 lat.

Teraz jednak czułam lekkie podniecenie, znowu uśmiechałam się lekko do swojego odbicia w lustrze robiąc ostatnie poprawki.

- Jak myślisz jacy oni są, na pewno wiesz więcej ode mnie - Zwróciłam się z westchnieniem do Rebekhi - Służba na pewno plotkuje to oczywiste, a w Westeros nic się nie ukryje

Wwiercałam swój wzrok w moją powierniczkę oczekując czegoś ciekawego. Ta jedynie się lekko zaśmiała i zamyśliła się na moment.

- Ooo tak, wiem dość dużo o rodzinie królewskiej, oczywiście jeżeli wierzyć plotkom - Wyciągnęła w moją stronę palec wskazujący uprzedzając mnie o tym że nie są to potwierdzone informacje

- No mów

- Wiem to że królowa ma trójkę dzieci, dwóch synów i jedną dziwaczną córkę, a księżniczka trójkę synów, bękartów.

- Tyle to ja też wiem, powiedz mi o czymś o czym nie wiem - Usiadłyśmy razem przy stoliku w koncie pokoju który był oświetlony tylko jedną długą czarną świecą - Czyje są te bękarty?

- Podobno Harwina Stronga ale bardziej prawdopodobne że Cristona Cola, gwardzisty którego za młodu księżniczka osobiście wybrała aby strzegł króla. Ludzie mówią że wzięła go tylko ze względu na jego mięśnie i dornijską urodę.

Wzięłam głęboki wdech i opadłam na oparcie krzesła, a więc dornijskie bękarty, ciekawie jak wyglądają. Powinni być teraz w moim wieku lub o rok młodsi.

- Dlaczego Rhaenyra puściła się z gwardzistą?

- Oficjalna wersja jest taka że jest kurwą i zdradziła męża bo miłość nie wybiera - Rebekha zrobiła cudzysłów w powietrzu przewracając oczami - Nieoficjalna jest taka że oboje się puszczali tylko że jej mąż z mężczyznami więc oboje są siebie warci, nie raz widziano jak w domu uciech obmacuje się z facetami.

No cóż nie wiedziałam że mam tak ciekawych krewnych, może będzie zabawniej niż myślałam. 

Pukanie do drzwi otrzeźwiło nas z plotek i natychmiast wstałam i otworzyłam zamaszyście drzwi co nie zdziwiło mojego strażnika który stał teraz w progu mojej komnaty.

- Lady, Książę Daemon czeka już na ciebie na dziedzińcu

Podziękowałam Ser Robertowi na co ten tylko ukłonił się i gdzieś oddalił. Zamknęłam drzwi i wyciągnęłam ze starej drewnianej szafy czarny długi skórzany płaszcz kierując się szybko w stronę wyjścia z komaty odwróciłam się i spojrzałam na siedzącą dziewczynę w mojej komnacie.

- Czy jest coś co jeszcze powinnam wiedzieć? 

Ponownie się zamyśliła, a po paru sekundach na jej twarzy rozłożył się szemrany uśmieszek symbolizujący święte grzechy. Położyła swą dłoń wysoko na swoim udzie które mocno ścisnęła biorąc głęboki oddech.

- Synowie Króla podobno są ostrzy w łóżku

Zaśmiałam się niesamowicie po czym tylko pożegnałam się ciepło z Rebekhą i udałam na dziedziniec.

***

Czułam jak wiatr rozwiewa moje włosy i suknię na różne strony ukazując przy tym moją bieliznę, matko czemu nie pomyślałam i nie założyłam spodni, a no tak chciałam wyglądać zajebiście. Całe szczęście że Daemon leci z przodu. Harmonogram był prosty, przylatujemy do Królewskiej Przystani, ojciec ma spotkanie z Królem i radą i wszyscy idziemy bawić się na kolację, bosko.

Myśli o dzisiejszej okazji strąciłam na bok napawając się obecnym widokiem, powoli już się ściemniało przez co niebo było fioletowo-granatowe, przede mną leciała Caraxes, smoczyca o długiej szyi i czerwonych łuskach, była znacznie mniejsza od mojego smoka ale za to o wiele szybsza. Ja dosiadałam Vermithora, drugiego największego smoka na świecie i jednego ze starszych miał on brązowo złotawe łuski, a gdzie nigdzie dziury na skrzydłach. Sama go odnalazłam i sama oswoiłam, jego poprzednikiem był Król przed obecnym, ojciec Niedoszłej Królowej. Zrobiłam to w wieku 10 lat ponieważ gdy ja się urodziłam nie było aktualnie żadnego wolnego smoczego jaja, więc sama musiałam zadbać sobie o smoka i tak oto padło na Vermithora, jak już brać to co najlepsze. 

Gdybym wtedy wiedziała że przestępując próg Czerwonej Twierdzy rzucam na siebie wyrok śmierci nigdy bym nie wsiadła tej nocy na Vermithora

The Cruel Love   {A.T}Where stories live. Discover now