4

377 20 7
                                    


Aemond's POV

Wieczór zleciał mi niesamowicie szybko, dziś od razu po treningu udałem się do biblioteki aby przestudiować czwarty tom Największych Bitew Westeros i spędziłem tam cały dzień dopóki matka osobiście nie zabrała mnie na kolację.

Wiedziałem że mają zjawić się na niej nasza siostra wraz z jej bękarcimi synami oraz wuj i jego córka. Na wieść o tym że przylecą do Królewskiej Przystani wszyscy zaczęli plotkować, co prawda sam tym faktem byłem lekko zdziwiony.

Powodem tego było to iż 20 lat temu Król Viserys wygnał Daemona podobno ze względów schańbienia rodu, w jaki sposób? Tego akurat nikt nie wie i raczej się nie dowie. Dopiero dwa tygodnie temu ojciec kazał maestrowi wysłać kruka z zaproszeniem na rodzinną kolację na którą właśnie zmierzam z matką, ojcem, bratem który swoją drogą jest dziwnie pobudzony i czterema rycerzami którzy mieli nas chronić. Ja myślę że ojciec wziął ich ze sobą po to żeby pokazać siłę przed bratem której nie posiada i posiadać nie będzie.

O naszej kuzynce wiem jedynie to że ma na imię Aelena, jest młodsza odemnie o trzy lata i oswoiła Vermithora będąc młodsza gdy ja uczyniłem to samo z Vhagar. Może z lekka godne podziwu lecz z tym trzeba poczekać.

Jest mi ona jednak obojętna. Dziewczyna jak dziewczyna, może jak polubi naszą siostrę to się zaprzyjaźnią i będą sobie nawzajem zaplatać warkocze czekając aż ojcowie wydadzą je za mąż.

Ser Criston Cole i jakiś strażnik którego pierwszy raz widziałem na oczy otworzyli nam drzwi do komnaty w której miała odbyć się kolacja. Chciałem jak najszybciej tu wejść i jak najszybciej stąd wyjść, miałem ochotę położyć się w łóżku i odprężyć.

Wchodząc do sali jako ostatni wyprostowałem się zachowując kamienną minę i stanąłem na uboczu czekając aż goście się powitają.

Dlaczego muzyka nie grała?

coś się działo

Odepchnąłem te myśli na bok i przeskanowałem naszych gości. Daemon był ubrany cały na czarno mając sztylet u swego boku, stał pewny siebie z miną jakby znajdował się w paszczy lwa ale to on pociągał za sznurki.

Od dziecka go podziwiałem i robię to nadal, jest na pewno dla mnie lepszym wzorcem niż mój własny ojciec.

Nim zdążyłem przejść wzrokiem do kolejnej osoby przedemną stanął mój brat mając na twarzy ten swój słynny półuśmiech. Zmarsczyłem lekko brwi i spojrzałem na niego dokładniej. Biła od niego jakaś taka dziwna aura której nie potrafiłem odgadnąć. Odział się w świeży kaftan, nałożył sygnety i nawet zaczesał włosy do tyłu.

coś było nie tak

Jedynym śladem jego wczorajszej imprezy były wory pod oczami choć dodawały mu tylko one uroku.

Chwycił mnie ręką za jedno ramię podchodząc bliżej i nachylił się w moją stronę szepcząc coś do ucha podczas gdy reszta witała się z gośćmi.

- Chyba pierwszy raz nie będę się śmiertelnie zanudzać na rodzinnym spotkaniu.

Byłem z lekka zdegustowany. Chodziło mu o kolejne potyczki ze Strongami? Może o Aelene ale nie użył by dziś perfum dla jakiejś dziewczyny.

Momentalnie przymknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech gdy zrozumiałem jaki ma cel.

On chce ją przelecieć.

To jego jedyna okazja na spełnienie swojej kolejnej seksualnej fantazji. Nie ma innych kuzynek, a Healeny nigdy by nie tknął. Oczywiście.

Poczułem jak czyjaś dłoń wylądowała na tyle moich pleców, odwróciłem wzrok w kierunku owej osoby i zobaczyłem jak matka daje mi znać oczami abyśmy już zasiedli przy stole.
Odwróciłem wzrok w przeciwnym kierunku i akurat wszyscy podążali w kierunku stołu.

The Cruel Love   {A.T}Where stories live. Discover now