Rozdział 2: Nikt Nie Powiedział, że Trenowanie Psa Będzie Łatwe

1.1K 121 31
                                    

W sumie, myślę, że Petunia świetnie poradziła sobie z przyprowadzeniem Phantoma do domu.

- CO TO COŚ ROBI W MOIM DOMU?!

Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że będą mi krwawić uszy.

Stałem u stóp schodów, spokojnie czekając, aż ciotka wyrzuci z siebie całą parę i da upust swoim - choć uzasadnionym - obawom. A co jeśli pies jest chory? Zrobi bałagan w domu? Ugryzie jedno z nich? Przecież zamierzasz go wytresować, żeby atakował mojego Dudleya, prawda? Pytania ciągnęły się w nieskończoność, do tego stopnia, że miałem ochotę zaparzyć jej herbatę na gardło.

Kiedy Petunia przestała łapać oddech, w końcu przemówiłem.

- Skończyłaś już? - Zapytałem pustym tonem i z uniesioną brwią. - Czy chcesz, żebym zrobił ci herbatę na gardło, ciociu Petunio? Możemy o tym porozmawiać, jeśli skończysz na mnie krzyczeć.

- J-ja... nie traktujesz tego poważnie! - Krzyknęła z ostrym trzaskiem, żyły na jej szyi były wydatne z powodu tego, jak bardzo była chuda.

- Ciociu Petunio. - zacząłem z westchnieniem, odchylając się na bok, żeby podrapać masywne uszy Phantoma. Takie miękkie klapy dźwiękowe, absolutnie je uwielbiałem. - Phantom nie jest chory, zabrałem go do salonu i był też sprawdzany przez weterynarza. Planuję go szkolić tak jak szkolona jest moja sowa i zamierzam go szkolić na psa stróżującego, a nie atakującego. Owczarki niemieckie i tak najlepiej sprawdzają się jako rasy stróżujące.

- To coś wygląda jak wilk!

Sięgnąłem za Phantoma i odpiąłem mu smycz. Petunia zaczęła krzyczeć, co spowodowało, że Dudley w końcu przemknął, żeby zobaczyć, z czego dochodzi hałas. Vernona jeszcze nie było w domu, ale zakładałem, że jest przetrzymywany w swojej firmie.

Phantom nie opuścił swojego miejsca. Właściwie to przycisnął się do mojej nogi i spojrzał na mnie z miną "Jak sobie z tym radzisz?" w oczach.

- Widzisz, ciociu Petunio? Dobrze wychowany, nie szczekał, ani nie próbował się na ciebie rzucić. Dlaczego Marge wolno przyprowadzać swojego... "psa", skoro wszędzie robi bałagan?

- To co innego!

- Jak? To nie ja będę podawać psu brandy z kolacją i nie będę sprzątać, jeśli zrobi kupę w domu. - Oczy Petunii rozszerzyły się z przerażeniem na tę myśl. - Phantom zostaje. Będę w domu moich przyjaciół przez resztę lata niedługo po przyjeździe Marge. Będę sprzątać bałagan Phantoma i będziemy głównie trenować na dworze... - Odchyliłem się do tyłu, żeby wyjrzeć przez pobliskie okno. Pani Poole ostrożnie zbliżała się do naszego ogrodzenia. - Może zechcesz wyjaśnić sąsiadce, dlaczego tak bardzo krzyczałaś.

Twarz Petunii zbladła i pospiesznie wyszła za drzwi, żeby upewnić się, że nikt nie wezwał policji. Dudley pokręcił się i próbował pogłaskać Phantoma, który przez czysty instynkt przetrwania schował się za moimi nogami.

- Dlaczego dostałeś psa? Ja chcę mieć psa!

- Bo wiem, jak wydawać pieniądze? - Teoretyzowałem sarkastycznie. - Jeśli chcesz mieć psa, będziesz musiał przekonać mamę i tatę, że potrafisz się nim zaopiekować. Chodź psiaku. - Poklepałem się po biodrze, patrząc na Phantoma, pędzącego po schodach, który radośnie gonił za mną. Dudley próbował krzyczeć coś o Phantomie, ale byłem już w swoim pokoju, zanim myśl o tym, że próbuje ukraść mojego psa nawet przeszła mi przez głowę. Och dobrze, teraz czas zadomowić ojca chrzestnego w pokoju.

W moim... bardzo zabałaganionym pokoju.

- Co do... Nie mogę przeklinać. - Prawe oko nie przestawało drgać. Wszystko było chaotycznie rozrzucone po pokoju, nawet moje przybory szkolne. Chociaż Petunia miała na tyle rozsądku, żeby trzymać te groźnie wyglądające rzeczy na moim łóżku. Na podłodze leżały ubrania, które nie były czyszczone przez całe lato, a niektóre z nich rozpoznałem z mojego kosza na pranie, większość kieszeni była wywrócona na lewą stronę. Książki leżały wysoko przy mojej półce, niektóre z grubszych powieści były otwarte, grzbietem do góry i przysięgam, że niektóre strony były pogięte.

(3) Harry Potter and the Best Doggo || tłumaczenieWo Geschichten leben. Entdecke jetzt