Rozdział 14: Najlepsze Święta?

1K 109 40
                                    

Kiedy nadeszła przerwa świąteczna, byłem w pociągu z rodzeństwem Weasleyów, aby udać się do Nory na święta. Molly poprosiła, żebym dołączył do jej dzieci, ponieważ jeszcze nie spędziłem z nimi świąt i oczywiście nie zamierzałem odmówić! Chciałem też upewnić się, że z Arturem wszystko w porządku. Lupin powiedział mi, że wiadomość o Pettigrew przyjął raczej... słabo, delikatnie mówiąc.

Nie mogłem go winić. Gdybym był rodzicem, udusiłbym Pettigrew, magia czy nie magia.

Dotarliśmy do Nory bez problemów, na szczęście Molly była tą, która nas odebrała.

- Harry kochany, zostajesz w pokoju Rona, dobrze? - Molly powiedziała z uprzejmym uśmiechem, choć posłała swoim synom bliźniakom ostre spojrzenie, gdy ci jęknęli zgodnie. - Wy dwaj sprawiacie wystarczająco dużo kłopotów jak na razie, nie chcę wiedzieć, co by się stało, gdybym pozwoliła waszej trójce na wspólny pokój! Już wystarczająco dużo słyszę z listów Ginny!

- Może zostać w moim pokoju, mamo. - Ginny powiedziała, pozwalając Sansie pogładzić swoje włosy, co wywołało u dziewczyny chichot. - Ron chrapie i nie będzie mi przeszkadzał.

Mrugnąłem.

- Zaraz-hę? Ginny, nie, jestem chłopcem, to byłoby niestosowne. - Pokręciłem głową, by spojrzeć na Molly- dlaczego ona wyglądała na zupełnie spokojną!

- Hm...? - Molly nagle zamrugała, lekko kaszląc i dopasowała fartuch. - O tak, masz całkowitą rację, Harry. Ginny? Harry nie może przebywać w twoim pokoju, nawet gdybyście nagle zaczęli się umawiać...

Wspólnie z Ginny zademonstrowaliśmy odruchy wymiotne, u niej jednak bardziej wokalny.

- Nie bądź niegrzeczna. Tak czy inaczej, chłopcy zostają z chłopcami, a dziewczyny z dziewczynami. Poza tym na święta zostaje z nami Hermiona i nie sądzę, żeby czuła się komfortowo dzieląc pokój z chłopakiem.

- Wątpię, żeby Hermionie zależało... Dlaczego tego bronię? Chodź, Ron. - Złapałem teraz parskającego Weasleya za kołnierz i wciągnąłem go po schodach do miejsca, gdzie pamiętam, że był jego pokój. - Nie wiedziałem, że Hermiona zostaje na święta.

- Gdybyś siedział z nami podczas śniadań, usłyszałbyś o tym, ale myślę, że Hermiona chciała, żeby to była niespodzianka.

- Cóż, jestem zaskoczony. Czy jej rodzice nie będą zawiedzeni, że nie spędza świąt z nimi? - Wyciągnąłem z torby moje prezenty świąteczne -zamówione w sklepach Hogsmeade- i ustawiłem je w pustym kufrze u stóp mojego łóżka.

Ron klapnął na swoje łóżko, buty na nogach i w ogóle.

- Jej rodzice wyjeżdżają na święta do Francji z jakimiś krewnymi. Będą tu wszyscy w Wigilię na kolacji, a potem... Jak mugole podróżują do innych miejsc? Nie mają mioteł ani świstoklików.

Czy... jesteśmy aż tak daleko na wsi?

- Używają samolotów. - Ron uniósł brwi do linii włosów. - Są jak wielkie metalowe rury ze skrzydłami, spalają paliwo, żeby latać i ważą więcej niż słoń.

- Jak oni je wznoszą w powietrze? - Usta Rona zawisły otwarte w zdumieniu, gdy przetoczył się na brzuch, by w pełni na mnie spojrzeć. - Słyszałem, jak tata wspominał wcześniej o samolotach, ale... To w ogóle nie ma sensu.

- Nie wiem. - Wzruszyłem ramionami, przekładając kucyk przez ramię, żeby nie szarpać skóry głowy, gdy leżałem na łóżku. - To nie tak, że w Hogwarcie uczą mugolskiej nauki. I nie, Ron. - Przekręciłem szyję, żeby móc spojrzeć na niego, jego usta były otwarte, jakby chciał coś powiedzieć. - Mugoloznawstwo nie zagłębia się w fizykę samolotów, chodzi raczej o mugolską kulturę.

(3) Harry Potter and the Best Doggo || tłumaczenieWhere stories live. Discover now