Rozdział 1

11.2K 971 368
                                    

dwa miesiące później, luty

— Będziesz w końcu musiała z nimi porozmawiać.

— Nie, raczej nie — powiedziała dłubiąc w swoim makronie.

— To wykracza poza normalne zachowanie.

— A wcześniejsze było jakkolwiek normalne? — uniosła spojrzenie na Raya. Mężczyzna westchnął ciężko i potarł skronie palcami. River rozumiała w jak ciężkiej sytuacji teraz się znalazł. Był pomiędzy nią, a pozostałą trójką. Starał się nie obierać żadnej ze stron i jakoś ich pogodzić, ale nie było to łatwe zadanie. — Robić śmieszną rozprawę, bo mam chłopaka?

— Nie odpuścisz im, prawda?

— A oni mi odpuścili?

— River — Ray kolejny raz użył tego tonu. — Jest wiele rzeczy, których nie rozumiesz i...

Mężczyzna zamilkł jakby sam nie wiedział co należy powiedzieć.

River nie chciała dłużeć grać w tę grę, która trwała już od ponad dwóch miesięcy. Był luty, a ona wciąż nie przeprowadziła żadnej normalnej rozmowy z Vincentem, Loganem czy Isaakiem. Trzymali się na dystans i to samo ona. Była zmęczona tym zachowaniem, ale nie potrafiła przestać. Zapętliła się w swojej złości do nich i nie wiedziała, jak miałaby skończyć. Nie widziała tez żadnego gestu, który sugerowałby, że pozostała trójka również chcę zakończyć ich cichą wojnę.

Ich rozmowy ograniczały się do krótkiego przekazu informacji. Zazwyczaj były to komunikaty na temat tego o której River kończy zajęcia, gdzie idzie i na jak długo. Czasem się witali lub życzyli sobie dobrej nocy. Nic więcej. Tęskniła za nimi bardziej niż spodziewała się, że będzie tęsknić.

To ich zachowanie było komiczne, ale i bardzo przykre. Znów chciała mieć ich wszystkich razem, spędzać wieczory przed telewizorem i wysłuchiwać ich przekomarzania się. Brakowało jej wszystkiego co robili razem. Czuła się pokonana, wcale nie jak wygrana, a przecież w pewien sposób wygrała.

Wciąż miała przyjaciół, którzy nie zrazili się rozprawą. Wciąż miała Russella, który wcale nie zamierzał z niej rezygnować. A jej ojcowie w milczeniu przyglądali się temu jak River wychodzi na spotkanie z nim. Zrozumiała, że dali jej ciche przyzwolenie, choć w żaden sposób nie byli z tego zadowoleni. Zakładała, że to zasługa Raya, który przemówił im do rozsądku lub zmusił ich do takiego zachowania. Dużo też mogło dać zachowanie Russella, który wszedł prosto w paszcze lwa i wyszedł z niej cało. Mogła się tylko domyślać co było prawdziwym powodem tej zmiany. Wciąż była bardzo pilnowana na każdym kroku, ale teraz wiedziała, dlaczego. Jej matka wróciła i groziła Loganowi. Groziła całej czwórce.

River nie czuła się zagrożona w żaden sposób. Chciała konfrontacji. Chciała spotkać kobietę, która kilkanaście lat temu ją zostawiła. Porozmawiać z nią, poznać powód tej rozłąki. Chciała tylko odrobiny prawdy, żeby mogła zrozumieć całe to zamieszanie. I przede wszystkim chciała wiedzieć, dlaczego kobieta wróciła i dlaczego groziła jej ojcom. Dlaczego nagle chciała odnowić z nią kontakt i dlaczego używała tak brutalnych środków? Miała do niej wiele pytań i łudziła się, że dostanie odpowiedź choć na kilka.

Ale przez dwa miesiące nie spotkała osoby, która ją urodziła. Czasami wychodząc ze szkoły rozglądała się dookoła i zastanawiała czy gdzieś pomiędzy ludźmi stoi jej matka. Tak samo robiła idąc ulicą czy będąc w sklepie. Wyobrażała sobie jak wygląda i pisała w głowie scenariusze ich pierwszego spotkania. Chciała być przygotowana, a z drugiej strony nie chciała jej spotkać. Miała czterech wspaniałych opiekunów, choć nie rozmawiała z trójką z nich. Była zła i smutna i czasem było jej przykro, ale to nie zmieniło faktu, że wciąż ich kochała.

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz