Rozdział 28

9.9K 1K 150
                                    

Tego dnia River nie poszła do szkoły.

Logan odwiózł ją do domu, gdzie została z Isaakiem i Klapkiem, a sam pojechał do pracy. Klapek od razu wyczuł, że coś jest nie tak i wskoczył na kanapę, żeby przytulić się do ciała nastolatki i samemu zrobić za zabawkę. River nie wierzyła, że powiedzenie prawdy tak bardzo nią wstrząsnęło. Choć może nie o prawdę chodziło, a o jej konsekwencje.

Sally z ją znienawidzi.

Nie będzie ważne, że River robiła to, bo chciała dobrze dla swojej przyjaciółki. Jej dobre motywy nie będą miały żadnego znaczenia. Jeśli Sally się dowie, a dowie się na pewno, to przestanie odzywać się do River. I prawdopodobnie zrobi gorsze rzeczy. Takie o których River nie chciała teraz myśleć. Wtuliła się mocniej w Klapka i pociągnęła nosem. Czuła się naprawdę paskudnie. Była rozdarta na połowę. To była decyzja, która musiała zostać podjęta, a jednocześnie nie było żadnego dobrego wyboru. Jeśli dalej by milczała to z Sally mógłby dziać się gorsze rzeczy. Mówiąc Loganowi o sytuacji skazała się na złość Sally. Choć to może dobrze? Niech Sally się na nią złości. Niech ją nienawidzi. Ale niech nie cierpi. Niech już nie pozwala się krzywdzić.

River była w stanie przyjąć całą złość blondynki. Znieść jej krzyki, wyzwiska i gniew. Przyjmie to wszystko, jeśli dzięki temu Sally będzie już bezpieczna.

Zacisnęła usta w wąską linię, żeby nikt nie usłyszał jej szlochu. Widziała jak Logan i Isaak zatrzymują się w przedpokoju i cicho o czymś rozmawiają. Nie chciała niepokoić ich jeszcze bardziej. Pociągnęła znowu nosem, a Klapek przesunął nosem po jej policzku. Posłała mu delikatny uśmiech i pogłaskała po miękkiej sierści na grzbiecie. Wtuliła się w niego i próbowała powstrzymać płynące łzy. Wzięła nawet kilka uspokajających oddechów, ale jej serce znowu rzuciło się w dziki bieg, gdy usłyszała kroki.

— Logan mi powiedział.

Isaak podszedł bliżej, a River jeszcze głośniej zapłakała. Nie była zła, że Logan wytłumaczył sytuację Isaakowi. Była po prostu smutna. Tak bardzo smutna, bo wiedziała co ją teraz czeka.

Straci Sally.

— Postępujesz właściwie.

— Sama nie wiem — powiedziała cicho. Nie miała ochoty na rozmowy, ale chociaż miała czym zająć swoje myśli.

— Ratujesz przyjaciółki.

— Ona tego nie chciała.

— Czasem trzeba robić coś co nie spodoba się naszym przyjaciołom — powiedział. — Czasem trzeba mierzyć się z ich gniewem. Po to, żeby im pomóc.

— Próbuję sobie to wmówić, ale nie działa.

Jej głos załamał się przy ostatnim słowie, więc ponownie zacisnęła wargi w wąską linie i wzięła kilka głębokich oddechów przez nos.

W pokoju trwała cisza. Była bardzo ciężka, ale chyba żaden z nich nie miało odwagi jej przerwać. Do momentu, gdy Isaak przemówił.

— Opowiem ci jak trafiłem do poprawczaka.

— Nie musisz — wymamrotała, bo doskonale wiedziała, że ten temat jest dla Isaaka ciężki. Zawsze była ciekawa jak do tego doszło. Była jeszcze bardziej ciekawa, gdy dowiedziała się, że to ojciec chłopaka ze szkoły się do tego przyczynił.

— Ale chcę — powiedział i usiadł na ziemi, a plecami oparł się o kanapę. — Opowiem ci jak trafiłem do poprawczaka, by moi przyjaciele nie cierpieli.

River zamilkła i czekała.

A potem słowa z ust Isaaka wypłynęły jakby były czystym strumieniem. Wylały się jakby czekał na to latami. Żeby w końcu wyjawić historię, którą w sobie skrywał. Siedziały tak głęboki w nim, że musiał robić przerwy. Podczas tych przerw sięgał w swoje serce, grzebał w nim i wyciągał kolejną część historii.

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz