Epilog

9.9K 1K 347
                                    

kilka miesięcy później, sierpień.

Bieganie zawsze było orzeźwiające. River była tylko z samą sobą. Mogła biec i nie przejmować się tym, gdzie zabiorą ją nogi. Mogła biec i biec, aż straci czucie w stopach. Mogła pomyśleć i oderwać się od wszystkiego co tak ją dołowało. Dlatego tak bardzo lubiła biegać sama. A po ostatnich wydarzeniach jeszcze bardziej doceniła samotność. Czasem była przytłoczona tłumem ludzi dookoła niej.

Większość z nich kochała, ale wciąż potrzebowała chwili sama ze sobą.

Pobliski park idealnie nadawał się do tej czynności.

Jej oddech stał się ciężki, a kolka dała o sobie znać po lewej stronie jej brzucha. Przystanęła w parku i minęła ją para innych biegaczy. Odsunęła się na bok, żeby nie zagradzać nikomu drogi i zgięła się w pół. Potrzebowała kilku chwil odpoczynku i zaraz będzie mogła ruszyć w drogę powrotną do domu. Logan powiedział, że dziś na obiad robi swój specjał, który tak naprawdę smakował tylko Isaakowi i Klapkowi. I Charliemu. Ale ta trójka pochłonie wszystko co znajdzie się na ich talerzu.

Wzięła głęboki wdech przez nos, gdy usłyszała swoje imię.

— River.

— Śledzisz mnie? — dziewczyna powiedziała, gdy tylko rozpoznała głos, który ją wołał. Po ostatnich wydarzeniach naprawdę nie miała ochoty na kolejne rozmowy. — Miałaś dać mi spokój.

— Nie mogę.

Nie mogę?

W głowie nastolatki zapaliła się czerwona lampka. Wzięła głęboki oddech, żeby uspokoić swoje bijące serce. Nie wiedziała czy biło tak, bo przebiegła długi dystans czy dlatego, że jej matka kolejny raz pojawia się i brzmi zagadkowo.

— Nie możesz? — zapytała. — Z jakiego powodu?

— Możemy usiąść?

Dopiero teraz River zauważyła z jakim trudem kobieta stoi. Jej ramiona były zgarbione, a ubrania wydawały się jeszcze większe niż ostatnio. Chudła bardzo mocno, niezdrowo. Wyglądała o wiele gorzej niż podczas ich ostatniego spotkania, a już wtedy River sądziła, że wygląda bardzo źle.

— Dobrze — pokiwała głową i podeszła do najbliższej ławki. Kobieta ruszyła za nią i od razu usiadła. — Dobrze się czujesz?

— Tak, tak — kobieta zapewniła. — A jak ty się masz?

— Dobrze.

— Skończyłaś pierwszą klasę — odparła.

— Tak — River pokiwała głową, bo czuła się bardzo niezręcznie. Nie potrafiła wydusić z siebie nic więcej. Kilka miesięcy temu skończyła pierwszą klasę i teraz rozkoszowała się ostatnimi dniami wakacji przed drugim rokiem.

— Na pewno z bardzo dobrymi wynikami.

— Tak, tak sądzę.

Czuła, że powinna powiedzieć coś więcej. Zaangażować się w rozmowę. Spróbować porozmawiać z kobietą jak z kimś kogo zna. Ale przecież jej nie znała, prawda? Abby była dla niej obcą kobietą. Zostawiła ją w domu dziecka i zjawiła się po kilkunastu latach. Widziały się zaledwie kilka razy i żadna z rozmów nie trwała dłużej niż dziesięć minut.

Więc dlaczego miała się zmuszać do rozmowy? Czuła się w jakimś dziwnym obowiązku, który nie powinien istnieć.

— Wiesz na jakie studia pójdziesz po szkole?

— Nie myślałam o tym — wymamrotała.

Zaczęła bawić się frotką na swoim nadgarstku.

— Masz ją.

— Tak — pokiwała głową. — Mam z nią dobre wspomnienia.

— Ale nie związane ze mną.

— Już nie — przyznała. — Kiedyś faktycznie tak było. Całymi dniami i nocami przyglądałam się tej frotce i zastanawiałam się, gdzie jesteś. I czy o mnie myślisz. Zawsze wmawiałam sobie, że musiałaś mnie oddać. Że nigdy nie chciałaś tego zrobić. I, że mnie znajdziesz. Wyobrażałam sobie ciebie. Zastanawiałam się czy masz taki kolor włosów jak ja i czy często nosiłaś tę frotkę. Jest taka kolorowa i wesoła. Zastanawiałam się czy ty taka jesteś. Te myśli czasem było przyjemne.

Nie wiedziała, dlaczego nagle stała się tak wylewna.

— River.

— Tak?

Uniosła spojrzenie na kobietę.

— Ta frotka nigdy do mnie nie należała — kobieta przyznała, a serce River nagle roztrzaskało się na miliony kawałeczków. — Nie wiem, dlaczego ci tak powiedzieli. I nie wiem kto jest jej właścicielem.

— To...— ledwo udało jej się złapać oddech. — To nic. Nie ma to już znaczenia.

Miała ochotę się rozpłakać. Jedyna rzecz, która miała należeć do jej matki, nie była jej własnością. Mogła należeć do każdego. Albo River mogła być jej pierwszym właścicielem. Ta myśl była okrutna.

Pomyślała, że wolała nie wiedzieć.

Abby mogła nic nie mówić.

Jednak kobieta nigdy nie zwracała uwagi na to czy jej słowa lub czyny mogą sprawić River przykrość. Taka już była. Chłodna, zimna.

Nie miała czasu, żeby długo o tym rozmyślać, bo usłyszała bolesny syk dobiegający ust Abby. Wbiła w nią spojrzenie i zobaczyła jej bladą twarz. Wyglądała jakby bardzo cierpiała. Jedną dłoń trzymała na głowie, a drugą na brzuchu.

— Wszystko w porządku?

— Tak — kobieta odparła, ale jej głos nie stwierdzał tego samego. Był słaby, ledwo słyszalny. Trochę zachrypnięty i brzmiało to tak jakby Abby musiała włożyć wiele wysiłku w wypowiedzenie pojedynczego słowa.

— Co się stało? — zapytała.

— To nic.

— Chyba nie potrzebujemy kolejnych kłamstw w naszej relacji — zauważyła, a Abby uniosła na nią spojrzenie.

Jej twarz nagle spoważniała, a na ustach pojawił się ten sam sztuczny uśmiech, który River zobaczyła przy ich pierwszym spotkaniu.

— Potrzebuje cię, River — powiedziała słabym głosem. — Potrzebuje mojej córki.

***

River weszła do mieszkania i poczuła jak wszystkie jej tamy puszczają. Zalała się strumieniem łez, który nie był do opanowania. Łzy były lodowate i dziewczyna miała wrażenie, że kaleczą jej policzki. Pociągnęła za rękaw swetra i potarła o swój policzek. Jej ramiona opadły, a ona wpatrywała się przed siebie. Nie widziała nic poza mgłą. Nie mogła złapać oddechu, a stanie wydawało się bardzo trudnym zadaniem.

Ubrania zaczęły gryźć jej skórę, było jej niewygodnie. Buty zdawały się skurczyć i ściskać jej stopy. Ciało stało się chłodne, a chłód wypływał z jej serca. Było jej tak potwornie zimno. Jakby została zamknięta w górze lodowej. Jakby sama nią była.

Wzięła kilka kolejnych wdechów, które nie pomogły. Zaszlochała i nagle poczuła ciepło, które przeszło od jej palców u stóp, aż po czubek głowy.

Znalazła się w bezpiecznych ramionach Logana.

— Moja mama umiera — wyszeptała. — I potrzebuje mnie, żeby przeżyć.

KONIEC TOMU II

jbovska. 

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz