Rozdział 3 cz. 1

4.7K 231 5
                                    

Rozdział 3 cz. 1

Sen odszedł równie nagle, co się pojawił. Isra gwałtownie usiadła, rozglądając się po pomieszczeniu. Nic się w nim nie zmieniło, wszystko stało dokładnie tak, jak to zapamiętała. Nie było tylko mężczyzny. Zamknęła oczy, dotykając dłońmi piersi. Po razy pierwszy w życiu była tak bardzo świadoma po wstaniu. Wstała prędko, widząc, że z jej ciałem wszystko w porządku. Żadnego osłabienia, żadnego śladu. Dowodem wydarzeń był pierścień na palcu oraz ślady krwi na materiale sukni. W tym stroju na pewno nie zdołałaby uciec, nie wiedziała też, co takiego zrobił jej obcy. Pierścionek mógł pomóc ją zlokalizować, a nawet skrzywdzić w momencie ucieczki. Krew natomiast mogła służyć do wszystkiego i Isra nie chciał o tym dłużej myśleć. Nie wyszłoby to jej na zdrowie.

Korzystając z okazji, że jest sama, rozejrzała się po pokoju. Najpierw padło na biurko, przy którym wcześniej siedział niebieskooki. Na blacie stały poukładane koperty. Niektóre były otwarte, a inne zamknięte. Isra rozejrzała się, czując dreszcze przechodzące po plecach. Lekko wzniosła dłoń, unosząc jeden z listów z pomocą swojej mocy. Wiedziała, że to nietaktowne, ale musiała rozeznać się w ogólnej sytuacji. Głupie szturmowanie na obcego nic nie da. Dlatego musiała zachować spokój, nawet jeśli raz czy dwa się potknie, to musiała popełniać jak najmniej błędów. Rozsądek podpowiadał, że powinna zatuszować wszelkie ze swoich działań. Najwygodniejsze byłoby trzymać list, ale ona uparcie używała do wszystkiego mocy. W końcu dowiedziała się z tego listu, że osoba, z którą zmuszona jest przebywać, musi służyć Panu Głębin. Listy od dyplomacji, wyjaśnienia różnych sytuacji, polityczny i gospodarczy bałagan, któremu Isra przyglądała się zawsze z boku. Jako dziecko czasami podkradała listy ojca, a te z biurka obok napisano w tym samym tonie. Im większą władzę miał wróg, tym trudniejsza stawała się sytuacja Isry.

Odsunęła się od biurka, porządkując mocą i zbliżyła się do obrazu. Był piękny. W całym swoim niezadowoleniu, krzywdzie i złości, Isra potrafiła całą sobą powiedzieć, że obraz przed nią był przepiękny. Zahipnotyzowana uniosła rękę, chcąc dotknąć płótna. Wtedy napotkała opór i z paniką odsunęła się do tyłu. Zastanawiała się, kto taki namalował dzieło i jak udało mu się uzyskać efekt.

— To zdecydowanie nie najlepsza pora na podziwianie sztuki... — mruknęła sama do siebie.

W pokoju było wiele możliwości ukrycia czegoś. Problem w tym, że Isrę gonił nieco czas. Nie znała nawyków i planu dnia obcego. Problemem byłoby, gdyby nakrył ją na myszkowaniu. Dlatego porzuciła pomysł przeglądania reszty miejsc i niepewnie wyszła na balkon. Ten był nad ogrodem kwiatowym i placem, który już widziała. To tam stali wcześniej niewolnicy. Teraz tamten widok wydawał się jedynie wytworem wyobraźni. Wychyliła się, zastanawiając się, czy wyjście poza pokój będzie dobrym pomysłem. Nie mogło to do końca przeszkadzać obcemu, bo nie odciął dostępu do balkonu. Nie sprawdziła po prawdzie, czy drzwi są zamknięte, ale nie czuła potrzeby. Miała swoją wymówkę, gdyby był zły. Nie obchodziły ją wyobrażenia i zasady mężczyzny, co postanowiła stawiać kroki tak, by nie podciąć sobie samej skrzydeł.

— Muszę opanować swój temperament — mruknęła pod nosem.

Isra z pomocą mocy, zeszła na grunt cała i zdrowa. Od razu rozejrzała się nieco nerwowo. Na razie nikogo nie dostrzegała. Odetchnęła ciężko, spoglądając niezadowolona na własny strój. Do najwygodniejszych nie należał. Jedynie barwa ratowała kwestię plam krwi, chociaż tylko po części. Nie wyglądała za dobrze.

— Zraniłaś się?

Isra zamarła, a serce w piersi zaczęło jej bić szybciej. Ktoś tu był. Nie widziała tej osoby. Po głosie mogła jedynie założyć, że była to kobieta. Z włosami stojącego dęba i napiętym ciałem, odwróciła się w stronę źródła. Pierwszym, co dostrzegła, były ciemnobrązowe włosy i smukła sylwetka. Faktycznie, stała przed nią kobieta w stroju dyplomaty i naszywką herbu Yanny. Informacja o pochodzeniu obcej wywołała jeszcze więcej niepokoju. Orinia i Yanna wiele lat toczyły wojnę, dopiero ciężka praca Keona zaowocowała pokojem. Niestety, spór zabrał ze sobą wiele istnień.

— Panienko? Wszystko dobrze?

Padały kolejne pytania, a ciemnozielone oczy nie opuszczały bladej jak ściana Isry.

— Nie zbliżaj się — powiedziała ostrzej Księżniczka Wichrów, widząc ruch.

Wysłanniczka uniosła dłonie ku górze, uśmiechając się.

— Nie ma potrzeby się denerwować, panienko. Przybyłam w celach dyplomatycznych — tłumaczyła delikatnie. — Nie wyglądasz najlepiej. Czy w pobliżu są twoi rodzice? Odprowadzę cię do nich — zaproponowała.

~ CDN ~

Oj, Isro, tylko nie pogryź xD Nie no, żartuję oczywiście, ale tak. Pierwsze zetknięcie z kimś innym niż Aynur i co z tego wyjdzie? Kicam w cień, bo nie mogę jeszcze zdradzić.

Data pierwszej publikacji: 08.02.2023

Pan Głębin | ZOSTANIE WYDANEOnde histórias criam vida. Descubra agora