Rozdział 3 cz. 3

4.6K 225 10
                                    

Rozdział 3 cz. 3

Uniosła brew. Aynur w odpowiedzi wskazał ruchem głowy na sukienkę.

— Wyglądasz nieodpowiednio.

Isra prawie prychnęła, chociaż poczuła w sercu ukłucie. Zawsze bardzo dbała o wygląd, bo jako księżniczka musiała się dobrze prezentować. Tylko że gdy się obudziła, nie myślała o tym. Zauważyła krew, ale priorytetem było znalezienie wyjścia. W tym nędznym wydaniu widziała ją dyplomatka Yanny, co za wstyd.

Panujące milczenie przerwał mężczyzna, który ściągnął płaszcz i okrył nim dziewczynę. Z powodu różnicy wzrostu, ubranie sięgało Isrze do połowy uda. Bliskość wywołała dreszcze, a w powietrzu wydawało się coś wisieć. Siedemnastolatka skuliła się, nie wiedząc, czy dotyk obcego materiału bardziej cieszy, czy sprowadza udrękę. Nigdy tak na nic nie reagowała.

— Co mi zrobiłeś? — spytała szeptem, unosząc wzrok na jego oczy.

Aynur uniósł rękę i położył ją na platynowych włosach.

— Jedynie cię odnalazłem — skomentował zagadkowo.

Słowa zawisły w powietrzu, a Isra westchnęła.

— Skończ z tymi bzdurami — mruknęła pod nosem, wzrokiem wodząc po przystojnej twarzy. — Ściągnij to. I odsuń się ode mnie.

Spokój został przerwany, a ręka z głowy przesunięta na okryte białym płaszczem ramię. Aynur przyciągnął bliżej Isrę.

— Musisz przywyknąć, że teraz będziesz jedynie bliżej i bliżej mnie, Isro.

Wydawał się tak samo chłodny, jak wcześniej, a jednak w niebieskich oczach czaiła się groźba. Isra zacisnęła usta, zaciskając dłonie w pięści. Powtarzała sobie, że musi być spokojna, ale czuła się, jakby ktoś zamykał właśnie drzwi do jej klatki. Nie mogła dopuścić, by się zamknęły. Musiała uciekać.

— Jesteś niczym dziecko, które niczego nie rozumie.

Słowa przekroczyły pewną granicę. Isra uniosła ręce i próbowała odepchnąć oprawcę, ale w już po chwili od nagłego zrywu, jej dłonie spoczywały w tych o wiele większych.

— Kto by rozumiał?! — uniosła głos, nawet tego nie spostrzegając. — Mówisz mi tyle strasznych rzeczy, a ja nie wiem nawet, kim jesteś. Nie rozumiem, co się stało, gdy miałam zostać poświęcona. Nie rozumiem, dlaczego tak mnie traktujesz. Jeśli nie chcesz bym była niczym dziecko, to może na upadek niebios, coś mi wytłumaczysz? — atakowała.

Im dłużej przebywała z obcym, tym bardziej nabierała przekonania, że ten człowiek był obojętny wobec wszystkiego. Czy na niego krzyczała, czy zmuszał ją do pocałunku, zawsze miał taki sam albo podobny wyraz twarzy. Był straszniejszy od Keona, który również ukrywał własne emocje. Czynów osoby przed nią nie potrafiła przewidzieć.

— Isro, na wszystko musi nadejść czas. Niewiedza bywa dobrodziejstwem, chociaż owszem, na dłuższą metę sprawia problemy. Dowiesz się wszystkiego, ale nie pomogę ci zrozumieć — tłumaczył, palcem gładząc smukłą dłoń. — Prosiłbym, abyś panowała nad sobą. Musisz wiedzieć, że im bardziej będziesz się unosić, tym mniej się dowiesz. To moje ostatnie ostrzeżenie.

Traktował ją jak dziecko, które należało wychować. Tak właśnie myślała. Ciągle tylko gadał, ale nic w tym nie było pożytecznego! Z natury była osobą ciekawską, chciała odpowiedzi jak najprędzej, a tutaj nie chodziło o zwykłe zaspokojenie potrzeby wiedzy. Tu chodziło o informacje, które mogły przynieść wolność. Mogła za nie zapłacić na różne sposoby, chociaż nie wszystkim. Odrobina własnej dumy była jednak akceptowalna.

— Powiedz mi po prostu cokolwiek — powiedziała, próbując powoli zabrać rękę spod jego dotyku. — Nie wiem, co się dzieje. — Przełknęła ślinę, w duchu czując się słabsza niż zwykle. — Proszę.

Prosiła oprawcę o choćby kilka słów. Niczym żebrak, błagający katującego go szlachcica. Czuła wstyd i złość, ale trzymała to w sobie. Pokazywała siłę, ale i tak uważała się za słabą.

— W porządku — skomentował. — Nazywam się Aynur i jestem panem tego miejsca. Musiałaś się domyślić, że to ja wywołałem chaos w trakcie poświęcenia.

Przesunął lewą dłoń na policzek Isry. Dziewczyna na moment straciła kontakt. Imię odbijało się w jej głowie. Mówił o nim drugi raz, a ona tak reagowała. Wyszeptała je cicho w odruchu, po czym odwróciła wzrok, zawstydzona, że została na tym przyłapana. Odchrząknęła, gdy chłodny palec pogładził jej policzek.

— Nie było to do końca właściwe, ale nie istniał żaden inny sposób. Nie chciałem, byś przeszła bez ochrony i została narażona na spotkanie ze strażnikami bramy. Nie należą do najmilszych i najdelikatniejszych — kontynuował.

Notowała nabyte informacje. Ofiara przynosiła owoce. Isra miała dowód, że jeśli czasami uda potulną, to Aynur otworzy usta. Pytanie, czy mówił prawdę. Musiała to wszystko zweryfikować. Słuchała, ale również była rozpraszana. Dotyk na policzku wywoływał dreszcze. Nie rozumiała, dlaczego pomimo wcześniejszej wściekłości, ugięcia kolan przed oprawcą, nie czuła tak wielkiej złości. Zamiast tego zaczynał na nią spływać coraz większy spokój.

— Dlaczego uchroniłeś mnie przed tym? — spytała, nie tracąc chwili. Musiała kuć żelazo póki było gorące!

— Jesteś moja, Isro. I nie mówię tego w kontekście niewolniczym. Zdobyłem cię zgodnie z obyczajem, odnajdując. Nie byłbym twoim partnerem, gdybym nie zdecydował cię chronić. — Widząc całkowity brak zrozumienia na twarzy księżniczki, Aynur kontynuował spokojnie. — Isro, nie wiesz, czym są smoczy oblubieńcy?

Słowa padły i powinny przynieść falę zrozumienia. Tylko że tak się nie stało. Isra słyszała ten zwrot. Tym byli dla siebie jej rodzice. Miała względne pojęcie, ale opierało się ono na plotkach i pomówieniach. Oczywiście, że kiedyś były lekcje na ten temat, ale właśnie on najmniej ją interesował. W rezultacie ominęła albo ignorowała zajęcia. Miała przecież na to czas. Z powodu swojej długowieczności, większość smoków odnajdywała oblubieńców będąc około czterdziestki. Trzynastolatka wolała pobawić się, a nie wysłuchiwać o czymś, co uważała za niepotrzebne. Później lekcje się nie powtórzyły, a Isra zapomniała o tym zagadnieniu.

Odchrząknęła nerwowo.

— Chciałabym się przebrać.

Nie chciała kontynuować rozmowy, nie posiadając podstawowej wiedzy. Mógł nią łatwo manipulować. Zwłaszcza że w Głębinach wszystko było nowe. Zła była na siebie, że w latach młodości tak wybrzydzała na tę wiedzę.

Aynur nie uśmiechał się, ale Isra mogłaby przysiąc, że wyczuwała od niego rozbawienie. Odwróciła spojrzenie, starając się pozbyć dłoni. Nim jednak się obejrzała, ponownie stała w sypialni. Od razu się napięła, pamiętając, że ostatnio Aynur ją tu pocałował. Smok jednak odsunął się spokojnie.

— Niedługo przyjdzie służąca — poinformował. — Możesz prosić ją o cokolwiek. Pomoże.

Aynur ruszył do drzwi.

— Wychodzisz? — spytała zdziwiona Isra.

Skinął głową.

— Nie kłamałem. Jestem panem tego miejsca, a w rezultacie mam sporo pracy. Spotkamy się na kolacji, Isro. Przyjdź.

Isra skrzywiła się. To nie była prośba. Nakazywał jej to zrobić, a w słowach podszyte było ostrzeżenie. Zostając sama, opadła na łóżko, wzdychając. Miała ochotę płakać, wszystko ją przytłaczało. Nawet nie wiedziała, czy Aynur nie skrzywdził kogoś jej bliskiego. Mogła być zła na rodzinę, ale były tam osoby, które kochała. Tyle niewiadomych i tak niewiele źródeł informacji. 

~ CDN ~

I witam w niedzielę! Jak samopoczucie? Ja obecnie zaczynam ferie, więc w sumie jutro też wolne. Ach, troszkę oddechu od szkoły i straszenia, że matura za rok i takie tam. Aynur manifestuje roszczenia względem Isry, ale na swój własny sposób. No cóż... Latek to on nieco ma i inne pomysły w głowie też. 

Data pierwszej publikacji: 12.02.2023

Pan Głębin | ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now