I

228 41 29
                                    


Hej! No więc jestem z pierwszym rozdziałem. To krótka część, więc jutro pojawi się dwójeczka. Mam nadzieję, że początek Was nie zniechęci, bo to jednak tekst sprzed dwóch lat, więc znajdą się w nim pewne wątki, które pewnie będziecie kojarzyli, ale to nie jest taki typowy romans, więc niewiele będę poświęcała mu miejsca. 
Bawcie się dobrze!

Na koniec zapraszam Was na moje sm:
Instagram: agaflorczak_autorka
Grupa FB: Klub romansów kostiumowych Agi F. (zachęcam, by tam zajrzeć, bo czasami wrzucam fragmenty różnych historii)
Tellonym: necco93 - anonimowo możecie zadawać mi pytania.


***


Wiosna, Londyn, 1835 rok

Powóz kołysał się i trząsł, a głośny stukot podkutych koni niósł się po cichej i pustej ulicy.

Grace pragnęła jak najszybciej uciec, wyjść w noc i skryć się w jakiejś dziurze, byleby tylko nie być z nim w ciasnym powozie. Serce ją bolało, gdy patrzyła na jego pociągłą twarz, czarne włosy, które lekko kręciły się nad czołem, i próbowała bronić się przed uczuciem, którym go obdarzyła na długo przed ślubem. Dobrze jednak wiedziała, że nie ożenił się z nią dla jej wątpliwej urody, ale dla posagu i koneksji, jakie zapewnić mu mogła jej rodzina.

– Mogę cię o coś zapytać, Wasza Książęca Mość? – odezwała się w końcu, bo cisza zaczynała być nieznośna i krępująca. Kiedy William zwrócił na nią spojrzenie, przełknęła ślinę i zaczęła nerwowo zaplatać palce. Nie lubiła tego, ale nic nie mogła poradzić, że ten człowiek wzbudzał w niej tyle sprzecznych i silnych emocji. Zwłaszcza dziś, gdy widziała, jak flirtował z jedną z dam. Plotki, jakie do niej dochodziły, również pozbawiły ją złudzeń co do wierności męża.

– Grace, prosiłem, żebyś mówiła mi po imieniu. Nie znoszę, kiedy się odzywasz w ten sposób.

– Przepraszam, ciągle o tym zapominam – odezwała się, a w myślach dodała, że przecież rzadko rozmawiają.

– No więc? O co chciałaś zapytać?

– Odpowiesz szczerze? Bez względu na prawdę?

– Oczywiście, moja droga. Nie będę cię okłamywał.

– Masz romans z hrabiną Cardigan? – wypaliła, nim mąż zdążył odpowiedzieć. Wbiła w niego wyczekujące spojrzenie. Żałowała, że w powozie światło było tak nikłe, bo mogłaby chociaż popatrzeć na jego twarz i szukać w niej oznak kłamstwa.

– Skąd ci to przyszło do głowy? – odezwał się po chwili milczenia.

Grace miała zamiar odpowiedzieć, ale w tym samym czasie powóz szarpnął gwałtownie, aż przechylił się na bok, a stangret krzyknął na coś wściekle. Kobieta upadła w ramiona męża i przez chwilę nie oddychała. Była pewna, że się przewrócili, ale potem William ją odsunął.

– Wszystko w porządku? Coś cię boli? – Kilka razy przesunął dłonią po jej ramionach i żebrach.

– Nic mi nie jest – powiedziała.

– Zaczekaj tutaj, muszę sprawdzić, co się dzieje.

William wyszedł w mglistą noc, a Grace zadrżała z niepokoju. Cokolwiek się stało, wyglądało groźnie, ale liczyła, że to nic poważnego. Płonne były jednak jej nadzieje, bo po kilku minutach do powozu zajrzał książę.

– Kit prawie przejechał człowieka – odpowiedział, a Grace aż jęknęła. – Ma rozbitą głowę i jest nieprzytomny. Zabierzemy go do powozu i wezwiemy medyka.

Czynnik psi✓Where stories live. Discover now