III

141 32 33
                                    


Hej! 
Ja tylko wpadam z rozdziałem i informacją, że IV część pojawi się dopiero w środę, a V i zarazem ostatnia dopiero w czwartek. Za zwłokę przepraszam, ale nie będę miała jutro za dużo czasu, więc mam nadzieję, że wytrzymacie do tego czasu ;) 


Zapraszam na moje sm:

IG; agaflorczak_autorka

Grupa na FB: Klub romansów kostiumowych Agi F.

Tellonym: necco93 - można anonimowo zadawać mi pytania.


***


Grace szykowała się właśnie do snu, gdy mąż wszedł do jej sypialni, wciąż jeszcze ubrany.

– Dostałem kolejne wieści... – zaczął. Kobieta zamarła, wpatrując się w męża z przerażeniem. – Jest coraz więcej psów. Ludzie jeszcze się nie orientują, ale bezdomni i żebracy giną w męczarniach.

– A co z baronem?

– Sprawą zajęła się policja. Ogłosili, że to napad rabunkowy. Chciałbym, żebyś wyjechała na wieś na jakiś czas. Jeśli tak dalej pójdzie to nie chcę, żebyś tu była, kiedy zrobi się jeszcze gorzej.

– A co z tobą? Pojedziesz ze mną? – zapytała wściekła, że mąż próbuje jej rozkazywać.

– Nie, zostanę. Muszę załatwić kilka spraw, dołączę do ciebie później.

– Nie. Nie wyjadę na wieś. Myślę... Myślę, że pomogę Ogdenowi przy tym leku na wściekłe psy. – Myśl, że mogłaby brać w sprawie czynny udział, sprawiła, że zapaliła się do tego pomysłu i zrozumiała, że właśnie czekała na tę chwilę całe życie. W końcu zrobi coś, z czego będzie dumna i zadowolona. Co z tego, że będzie tylko pomagała, ale i tak zrobi więcej niż dotychczas.

– Zwariowałaś? Nikomu nie będziesz pomagała! Zabraniam – syknął wściekły, na co Grace zareagowała w taki sam sposób.

– Nie jestem twoją niewolnicą! Nie będziesz mi mówił, co mam robić! – krzyknęła, nie zważając na słowa. Miała dość bycia potulną i posłuszną żoną. – Jeśli tak ci zależy, możesz wywieźć z miasta kochankę, ale ja zostaję.

– Co ty wygadujesz?! – Książę dopadł do niej i złapał mocno za ramiona. Ścisnął boleśnie, ale Grace się nie wyrwała. Przez materiał sukni czuła natarczywe ciepło jego palców, aż dreszcz przeszedł jej wzdłuż kręgosłupa. Zapatrzyła się w jego ciemne oczy, szukając jakiegokolwiek potwierdzenia, choć cienia sympatii. – Nie wiem, skąd ci się wzięło, że mam kochankę, ale dla twojej wiadomości nie mam. Nie spotykam się ani z hrabiną Cardigan, ani z żadną inną kobietą. Kto ci to powiedział?

Milczała, bo nie wiedziała, jak to ubrać w słowa. William wyglądał na wściekłego i zaczynała wierzyć, że wcale nie romansował na boku. Ale nie znała męża aż tak dobrze, więc skąd mogła wiedzieć czy nie udawał? Może za bardzo czepiała się tej lichej nadziei, że mimo ich białego małżeństwa książę jednak był wierny? Naprawdę chciała w to wierzyć.

– Słyszałam plotki i...

– I uwierzyłaś. Rozumiem, że możesz mieć wątpliwości, ale ślubowanie traktuje poważnie, to sprawa honoru, więc nie chcę więcej słyszeć takich oskarżeń. I pojutrze wyjeżdżasz do Norfolk, bo masz być bezpieczna.

Grace niemal zazgrzytała zębami, ale nic nie powiedziała, przekonana, że zostanie w domu i zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby pomóc naukowcowi.

Dlatego właśnie zakradła się wieczorem do jego sypialni i poprosiła o adres magazynu, w którym będzie prowadził badania.

Czynnik psi✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora