List Jasmine

75 5 0
                                    

Zawsze chciałam, by mój ojciec był ze mnie dumny. Była to jedyna zasada, jakiej ode mnie oczekiwał. Jedyne posiłki jakie razem jedliśmy to kolacje, oraz raz w tygodniu w soboty wychodziliśmy wspólnie na miasto. Mój tata był strasznie bogaty, od zawsze. Nie wiem czym się zajmował, nie chciał abym zadawała takie pytania. Na pozór, starałam się wiec być dobrą córką. Dokładnie, tylko na pozór.

- Córko, jak dziś w szkole? - spytał mnie mój tata podczas naszej kolacji.

- Dobrze. Dostałam dobrą ocenę z biologii. Za sprawdzian. - pochwaliłam się dojadając obiad.

- To cudownie, Beth. - skinął głową tata.

Dokończyłam kolacje i czekałam aż tata zje. Tak ode mnie oczekiwał. Chociaż tak naprawdę gapiłam się w talerz i myślałam, co będę robić jutro w szkole i po szkole.

- Kochanie... - zaczął mój tata.

- Tak, tato? - spytałam.

Tata odchrząknął.

- W przyszłym miesiącu wyjeżdżam. Do Londynu.

Nie była to nowość. Tata często wyjeżdżał za granicę, w celach biznesowych.

- Okej.

- Jedziesz ze mną. - powiedział dopijając sok.

Teraz mnie zdziwił. Nigdy nie prosił, abym to ja z nim jechała w takie wyjazdy. Zawsze wtedy zostawałam z ochroną.

- Dlaczego? - spytałam.

- Myślałem, że chciałaś zwiedzić Londyn.

- Oczywiście. Tak, tak. Ale dlaczego?

Tata uśmiechnął się kącikiem ust. Kochałam ten jego uśmiech.

- Bo tak sobie życzę, córko. - mrugnął do mnie.

Uśmiechnęłam się. Kocham go i kocham Londyn, który nigdy nie widziałam.

- Cieszę się, tato. - powiedziałam.

Mój ojciec odsunął lekko swoje krzesło i powili rozłożył szeroko ramiona.

Szybko wstałam i podbiegłam, by się do niego przytulić. Tak wyrażałam mu swoją wdzięczność.

Pocałowałam go jeszcze w policzek i pożegnaliśmy się.

***

Uwielbiałam swoją szkołę. Mój ojciec był na tyle bogaty i „ sławny " w Nowym Jorku, że nawet nauczyciele bali się mnie bardziej niż ja ich. Poza jednym wyjątkiem, ale zawsze są jakieś wyjątki.

Siedziałam właśnie w ławce z moją przyjaciółką Abigail na najgorszym przedmiocie w tej szkole dla mnie - na historii.

Obgadywałyśmy z Abigail moją wycieczkę do Londynu. Moja przyjaciółka była mocno podekscytowana, tak, jak ja.

- Panno Morgan. - zwrócił się do mnie profesor.

- Tak? - oderwałam się niechętnie od Abigail.

- Historia to bardzo ważny przedmiot. Zdajesz sobie z tego sprawę?

- Mhm. - mruknęłam.

- Dlaczego wiec nigdy nie jesteś w stanie tych kilkudziesięciu minut uważać na moich zajęciach? - spytał mnie poirytowany profesor Jones.

Westchnęłam głęboko.

- Przecież nie przeszkadzam panu. - przewróciłam oczami.

Czułam jak Abigail wstrzymuje oddech obok mnie.

- Ale nie uważasz. - zauważył.

Spojrzałam na niego z pogardą. Nie ukrywam swoich uczuć, nawet jeśli chodzi o nauczycieli. Tylko jeśli chodzi o ojca, oczywiście zazwyczaj.

- No i?

- No i dużo, panno Morgan! Historię możesz zdawać na egzaminach końcowych.

- Ale raczej nie będę. - odpyskowałam.

- Uważaj sobie, młoda damo. - pogroził mi palcem.

- Oceny mam dobre, jakoś sobie poradzę. Proszę się o mnie nie martwić. - mrugnęłam do niego. Jones chciał dalej podskakiwać, ale uratował mnie szkolny dzwonek.

Wyszłam z klasy jako pierwsza. Abigail zaraz za mną.

- Czemu on się ciebie tak czepia?

- Właśnie nie wiem, o co mu chodzi. - wzruszyłam ramionami.

- Co masz następne? - spytała Abigail.

- Hiszpański, a ty?

- Ja mam wiedzę o kulturze. - marudziła Abigail.

- Będzie dobrze. Ważne, ze dziś już po historii. - uśmiechnęłam się do niej.

Gdy wyszłyśmy zza zakrętu wpadł na mnie jakiś chłopak i wyleciały mi książki z historii, których nie schowałam do torby.

- Ojej... bardzo przepraszam. - powiedział chłopak z bardzo dziwnym, brytyjskim akcentem i zanim się obejrzałam pozbierał moje książki i szybko mi je podał.

- Uważaj jak łazisz! - wrzasnęłam na niego i pociągnęłam Abigail za sobą.

- Czemu zawsze tak na wszystkich krzyczysz? - spytała moja przyjaciółka.

Ja zerknęłam na zegarek. Za minutę zaczynała się następna lekcja.

- Lecę na hiszpański, adiós mi amiga. - pożegnałam się i ruszyłam na lekcje.

***

Na hiszpański się spóźniłam, ale oczywiście nauczycielka bojąc się mojego ojca, nic nie mówiła. Szybko odszukałam w torbie zeszyt i przypadkiem z torby wyleciała mi jakaś pogięta kartka. Podniosłam ją szybko i zdziwiłam się, bo nie przypominałam sobie czegoś takiego w mojej torbie. Zawsze wszystkie śmieci raczej wyrzucałam na bieżąco.

Zasłoniłam się piórnikiem i rozwinęłam kartkę. To był list. Najwyraźniej skierowany do mojego ojca.

Drogi Louisie,
Przepraszam, że cię tym niepokoję. Zdaję sobie sprawę, że nie chciałeś o tym więcej słyszeć, jednak spróbuje i tym razem.
Dalej uważam, że nasza mała Elizabeth powinna o tym wszystkim wiedzieć. Rozumiem, że nie uważasz wieku 13 lat za odpowiedni, ale powiedziałeś, że ona nigdy nie będzie gotowa. Elizabeth ma prawo wiedzieć, czym zajmuje się jej ojciec. Może ją to trochę przytłoczyć, wtedy zawsze może się do mnie zwrócić. Pomogę jej, bo ją kocham. Chce, aby ona również o tym wiedziała. Nie chce, by myślała, że nie żyje. Nie chce, by mnie nie znała całe swoje życie. Ja również mam do niej prawo.
Byłeś mi drogi, jednak zostawiłeś mnie. Nie potrafię tego zrozumieć. Kochałam cię. Bardzo cię kochałam, a ty mnie tak potraktowałeś. Zawsze będę cię kochać i będę na ciebie czekać, gdybys zmienił zdanie.
Proszę, przemyśl sprawę z Elizabeth. Zależy mi na niej najbardziej na świecie.
Twoja na zawsze,
Jasmine.

Kim u diabła była Jasmine?!

————

Jeśli spodoba wam się historia, byłabym wdzięczna, gdybyście polecili ją dalej 🥰

Przeznaczona MafiiWhere stories live. Discover now