Kim są Morganowie w Londynie?

22 1 0
                                    

Otworzyłam oczy, bardzo niechętnie. Byłam zmęczona wczorajszym ciężkim dniem. Patrzyłam przez chwilę w sufit. Moja pierwsza myśl każdego dnia była jedna „ nie mogę się doczekać, aż znowu nastanie noc i będę mogła z powrotem zasnąć ". Powoli usiadłam na kanapie i omal nie dostałam zawału serca, gdy okazało się, że na rogu mojej kanapy ktoś siedział. Nie ktoś - Liam.

- Co ty tutaj robisz?! - wrzasnęłam zeskakując z kanapy odruchowo.

Liam uśmiechnął się tym swoim denerwująco pewnym uśmieszkiem.

- Mówiłem, że się spotkamy. Mnie jest łatwiej przechytrzyć twoich ochroniarzy, niż tobie. Lepiej jest się spotkać tu, gdy oni myślą, że śpisz niż na mieście. - powiedział.

Trochę bałam się zostać z nim sam na sam w pokoju, wiedząc, że nikt tu nie przyjdzie.

- Jak przechytrzyłeś ochronę? - spytałam. Jeszcze nikomu się to nie udało. Ochrona mojego ojca ( i moja ) była naprawdę dobra, ponoć najlepsza.

- Nic łatwiejszego jeszcze w życiu nie robiłem. - Liam machnął ręką.

Zdziwiła mnie jego reakcje. Jak on mnie denerwował. Przewróciłam tylko oczami i przeszłam do kuchni w moim pokoju hotelowym. Liam udał się za mną. To było nie fair, że on był przygotowany na nasze spotkanie, był nawet ubrany! A ja ledwo wstałam i byłam w piżamie w rozczochranych włosach.

- Rozmawiajmy. - powiedział Liam siadając przy stole.

Ja wyciągałam rzeczy z lodówki, by zrobić sobie jedzenie.

- Czym zajmuje się mój ojciec? - spytałam smarując kromkę chleba masłem.

- Niczym dobrym. Jeśli chcesz być dobrą dziewczynką, zostawisz ten temat. - powiedział.

- Skoro mój ojciec nie zajmuje się niczym dobrym, to ja nie muszę być dobrą dziewczynką. - powiedziałam nakładając szynkę i ser na kanapkę.

Liam uśmiechnął się szyderczo. Po czym zaśmiał się tym swoim drażniącym śmiechem. Nagle poczułam chęć wbicia mu noża, którym smarowałam kromkę chleba, w ramię. Albo w rękę, która leżała na stole tuż obok solniczki. Szybko zamrugałam i skarciłam się w myślach.

- Masz rację, Elizabeth. - powiedział Liam.

- Mówiłeś, że wiesz wszystko. Po prostu mi powiedz, nie bawmy się w podchody. - powiedziałam kończąc swoje kanapki.

Liam uśmiechnął się.

- Wiem wszystko o tobie, i o twoim ojcu. O twojej matce tylko trochę, ale dążę do tego, aby wiedzieć wszystko. To są niezwykle istotne informacje dla mnie.

- Dlaczego dla ciebie?

- By mieć coś na Louisa. Nie wiesz, kim on jest w naszej... branży.

- Zajmujesz się tym samym, co on? - spytałam zdziwiona.

- Ależ oczywiście. Zgadnij kto jest gorszy. - mrugnął do mnie. Nawet nie chciał mi powiedzieć czym się zajmowali.

- Chcesz mi pomóc dowiedzieć się wszystkiego o mojej mamie, ponieważ ty również potrzebujesz tych informacji? Tak? - podsumowałam.

- Tak. Ale najpierw przedstawię ci wszystko, co wiem o Elizabeth White. Potem zdecydujesz, czy chcesz ze mną współpracować.

- Nie chcę z tobą współpracować. Mój ojciec i ty się nie lubicie, prawda? Nie wydajesz się dobrym partnerem.

- Lepszy taki niż żaden. Zastanów się, Elizabeth. Nie natrafi się taka okazja już nigdy więcej. - powiedział wzruszając ramionami.

Przełknęłam ślinę. Abigail kiedyś mi opowiadała, jak czytała książkę, gdzie dwóch nienawidzących się razem współpracowali. Nie muszę go wcale lubić, ani uważać za dobrego by z nim współpracować. A był on jedyną szansą by dotrzeć do matki!

Przeznaczona MafiiWhere stories live. Discover now