Londyn

41 2 2
                                    

Na przerwie pokazałam list mojej przyjaciółce.

- Kim jest Jasmine? - spytała Abigail.

- Właśnie, tez bym chciała wiedzieć. - wzruszyłam ramionami. Podczas lekcji zdążyłam odetchnąć, ale wciąż byłam zdenerwowana czymś takim.

- Zapytaj ojca.

- Nie ma opcji, w życiu mi nie powie.

- Spróbuj. Co ci zaszkodzi? Już i tak to przeczytałaś. - powiedziała Abigail.

- Niby ta, ale.... dobra. Zróbmy zdjęcie tego listu, bo pewnie mi go zabierze, jak się dowie.

Zrobiłam dokładne zdjęcia listu na pogniecionym papierze.

- Nie bój się, może akurat się dowiesz.

- Nie wydaje mi się. Mój tata nigdy nie chciał bym interesowała się tym, czym on się zajmuje na codzień. Po prostu, mamy kasę i tyle. Mam wszystko czego chce, mam nie zadawać pytań.

- Nie sądzisz, że brzmi to trochę... - Abigail urwała widząc moją minę.

- Trochę co?!

- No jakby twój stary był... przestępcą? Może okrada biednych i banki tez?

Zaśmiałam się nerwowo. Oczywiście, kiedyś przeszło mi to przez myśl. Ale mój ojciec jest inteligentny i zaradny, na pewno nie mógłby zarabiać w taki sposób. Co więcej, zapewne gardzi takimi.

- Na pewno nie! I nie mów na niego „ mój stary "! - wrzasnęłam.

- Dobra, spokojnie. Tak tylko rzuciłam.

- To na przyszłość, nie rzucaj tak o.

***

Czas do kolacji dłużył mi się niemiłosiernie długo. Zdążyłam obmyślić osiem scenariuszy mojej rozmowy z ojcem. W każdym z nich zakończenie wyglądało następująco: mój ojciec dawał mi szlaban, a list mi zabiera i kończy dyskusje.

Siedziałam przy stole. Mój ojciec pierwszy raz w życiu się spóźniał.

Przyszedł po kwadransie.

- Przepraszam za spóźnienie, dziecko. Miałem więcej roboty niż zwykle. Cieszę się, że nie zaczęłaś beze mnie. - powiedział zasiadając i od razu nakładając sobie na talerz jedzenie przygotowane przez gosposię.

- Tato.... - zaczęłam niepewnie. Przez to, że kazał mi tak długo czekać, szybciej chciałam mieć to za sobą.

- Słucham, Beth?

Westchnęłam bezgłośnie.

- Bo ja... ktoś mi chyba podrzucił dziwny list. To znaczy, ten list jest do ciebie, ale podrzucono go mnie.

Mój ojciec zmarszczył brwi.

- Jaki list? Kto?

- Nie wiem. - podałam mi pogiętą kartkę.

Ojciec jeszcze bardziej zmarszczył brwi.

- Nie przejmuj się tym. - ojciec schował kartkę do kieszeni do spodni.

- Ale... tato, kim jest Jasmine? - spytałam.

- Czytałaś? - zdziwił się. Dlaczego się zdziwił? Kto by tego nie przeczytał?

- Tak. Przepraszam. - powiedziałam.

- To nic. Nie przejmuj się tym, to nie twoja sprawa.

- Ale tato, tam jest wzmianka o mnie. - upierałam się.

- To. Nie. Twoja. Sprawa. - powiedział twardo, po czym się do mnie uśmiechnął.

Otworzyłam usta, ale tata podniósł rękę.

Przeznaczona Mafiiजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें