3. Bal mordu

19 1 0
                                    

- Mama...
Tysiące myśli przebiegało mi po głowie.
Legolas pomógł mi wstać i razem z moimi przyjaciółmi i mamą Boromira i Faramira pobiegliśmy do sali , w której jeszcze przed chwilą tańczyli nasi goście.
- MAMO!- usłyszałam krzyk brata ,który jako pierwszy wbiegł do pomieszczenia. Gdy ujrzałam co się wydarzyło pod naszą nieobecność omal nie osunęłam się na podłogę.
Moja mama leżała w ramionach ojca, cała we krwi. Aragorn natychmiast do nich podbiegł. Na sali znajdowali się również rodzice moich przyjaciół. Pierwsze co chciałam zrobić to podbiec tam i dowiedzieć się co właściwie się stało. Jednak kiedy ruszyłam biegiem w stronę rodziców i brata poczułam jak ktoś łapię mnie za nadgarstek. To był Thorin. Za nim stał Frerin i jego rodzice.
Byłam roztrzęsiona.
- Ri , spokojnie , jesteśmy tu. - Thorin przytulił mnie i głaskał po włosach.
- Nie rozumiem ! Co się stało!?- wyrwałam się Thorinowi i popatrzyłam błagalnie na Thraina.
Gdy ten już otwierał usta by coś powiedzieć usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos.
Głos który należał do demona zła.
Usłyszałam głos mojego wujka...
- I co teraz mój kochany braciszku? Odebrałem ci królestwo, teraz czas na żonę a za chwilę dzieci. Jak się z tym czujesz?- mój wuj wszedł do sali cały ubrudzony krwią. Był bardzo wysoki i dobrze zbudowany. Miał czarne jak węgiel włosy, a na sobie zbroję . Na  głowie hełm z rogami po obu stronach. W lewej ręce trzymał masywny łańcuch zakończony kwadratowym kamieniem pokrytym krwią. W drugiej ręce miał długi, ostry miecz.

- JAK SIĘ Z TYM CZUJESZ!?- po braku odpowiedzi od mego ojca , wuj podniósł ton.
- Jak mogłeś?- zrezygnowany ojciec tylko siedział nad moją krwawiącą matką.
Szybko podbiegłam do rodziców i chwyciłam mamę za rękę.
- No proszę ! Już wiem kto będzie kolejny...
Moja bratanica!- wuj zaśmiał się gorzko wskazując swoim mieczem na mnie.
- TYLKO TKNIJ MOJĄ CÓRKĘ A POŻAŁUJESZ TEGO , PRZYSIĘGAM!- Halbrand wstał podnosząc swój miecz.
Aragorn natychmiast przysunął mnie bliżej siebie.
- Opiekuj się siostrą ,synku- nasza matka odezwała się do nas zachrypniętym głosem.
- Obiecuje mamo- wyszeptał mój brat.
- Nie mamo, mamo proszę. Nie zostawiaj nas...- zapłakana próbowałam cokolwiek zdziałać.
- Przejdź na moją stronę bracie! Władaj najmocniejszym mocarstwem w Śródziemiu!- wuj był coraz bliżej mego ojca.
Królowa Afra  podbiegła do mojej matki i zaczęła wymawiać jakieś niezrozumiałe elfickie zaklęcia.
Przy naszej pomocy , królowa wstała i wszyscy zaczęliśmy uciekać do tylnego wyjścia.
Nagle Galraena zatrzymała się. Nie uciekała. Nie mogłam zrozumieć postępowania matki do  póki nie zobaczyłam przeszywającego jej ostrza.
- MATKO! - krzyknęłam i już miałam do niej podbiec , gdy poczułam jak ktoś łapie mnie w talii  i przyciąga do siebie.
Pomyślałam , że mam jakieś cholerne deja vu.
Zastanawiałam się jak mój wuj tak szybko mógł się przedostać i zranić matkę.
Ktoś mnie obrócił tak , żebym nie widziałam obrazu matki.  Zobaczyłam Aragorna. Był zapłakany. Położył dłoń na mym policzku.
- Aria! Natychmiast stąd uciekaj ! Rozumiesz mnie! Masz uciekać, na zewnątrz czeka wujek Elrond! UCIEKAJ ARIA!- popatrzyłam w oczy bratu.  Posłuchałam go i ruszyłam przed siebie. Gdy byłam przy wyjściu, Legolas złapał mnie w swoje ramiona i szczelnie objął. Na zewnątrz panowała rzeź. Wszyscy uciekali i panikowali. Mym oczom ukazali się moi przyjaciele i ich pełni współczucia rodzice. Nie mogłam pojąć dlaczego patrzyli się na mnie tak błagalnie. Zrozumiałam to dopiero gdy popatrzyłam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stałam z  bratem.
To co ujrzałam , będzie mnie dręczyć do końca życia. To wcale nie wuj przeszył klingą ciało mojej matki.
To był mój ojciec...

Nie przypominał go. Cały był pokryty metalem. Miał na sobie maskę wykończoną kolcami. W lewej ręce trzymał coś przypominającego stalowe berło. 
Nie zauważyłam nawet jak Aragorn przybiegł do nas razem z Thranduilem.
Wszystko było stłumione. Wrzaski dzieci. Panika wśród poddanych. Płomienie. Mój dom.
Usłyszałam jak król Thranduil woła swoją żonę. Pamiętam jeszcze tylko obraz matki Legolasa. 
Próbowała walczyć z mym ojcem, ale na marne.
Jasnowłosy elf wydał z siebie załamany krzyk.
Thranduil wziął swojego 16 letniego syna i przywołał sługi.
Nigdy nie widziałam wujka Thranduila w tak złym stanie. Nie wiedziałam co się stało. Nie chciałam wiedzieć.
Niebo było ciemniejsze i nabrało barw czerwieni.
Zamek stojący za  moim ojcem i wujem zaczął się walić. Dom w którym się urodziłam i spędziłam 14 lat właśnie przestał istnieć.
Czułam łzy spływające mi po policzkach. Byłam w tak dużym szoku , że przestałam cokolwiek rejestrować.
Ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Legolas, przepraszam cię. Tak strasznie cię przepraszam. - zapłakana uginałam się pod ukochanym.
-  Aria! To nie jest twoja wina rozumiesz! To wina tylko twojego ojca!
Kocham cię i zawsze będę cię kochać! Odnajdź mnie kiedyś , błagam cię Ri! Pamiętaj, kocham cię!- Legolas próbował do mnie dotrzeć. Pamiętam tylko jak mnie pocałował po raz ostatni po czym jego ojciec skutecznie go odciągnął. Widziałam tylko oddalającego się na koniu elfa , którego tak kochałam, a nie było mi dane tego pokazać...

One last breath //middle~earthWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu