Deja vi

25 2 0
                                    

Huk. Wchodząc do komnaty, z impetem zatrzasnęłam za sobą drzwi. Przepełniał mnie gniew. Nie rozumiałam jak tak łatwo mu przyszło ocenić moją osobę , w ogóle mnie nie znając. Siadłam bezradnie na łóżku. Chciałam krzyczeć, chciałam płakać a jednocześnie miałam ochotę spalić to pieprzone królestwo włącznie z tym  zadufanym w sobie  błaznem  w środku.             

- Ri, spokojnie. Nie ma prawa Cię oceniać. Jak dalej będzie traktować Cię w tak sposób, to długo tu nie pobędziemy- elf usiadł koło mnie gładząc mnie po włosach.                                                         - My?                                                                                                                                                                         - My. Nie stracę Cię po raz drugi. Tam gdzie ty, tam i ja - Legolas zamknął mnie w szczelnym uścisku. Uspokajał mnie. Przy nim wszystko stawało się łatwiejsze. Siedzieliśmy tylko we dwoje, bez miary czasu ani samotności. Wokół nas ciemność, my jesteśmy światłem. Ja i on. On  ja. Istoty związane miłością poradzą sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu, byleby  razem. Do końca razem.

***

                                                                                        Noc była cicha, ja jednak nie mogłam choćby zmrużyć oka. Książę spał obok mnie jak zabity. Miałam wrażenie, że gdyby orkowie plądrowali jego królestwo, a jego ojciec piszczałby jak mała dziewczynka, Legolas spałby w najlepsze, jak gdyby nigdy nic. Wstałam powoli z łóżka, ubrałam czarny płaszcz i po cichu wyszłam z komnaty. Leśne królestwo było naprawdę piękne, a już  w szczególności nocą. Usiadłam na ławce koło ogromnego drzewa, które oświetlone przez księżyc sprawiając wrażenie srebrnego drzewa.
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w szum łagodnego wiatru.

- Rujnujesz mu życie- zza pleców usłyszałam zgorzkniały głos. Odwróciłam się, a mym oczom ukazał się nie kto inny jak blond włosy baran we własnej osobie.
- Ma prawo wybrać kogo kocha. Nie wiem jakim cudem ale padło na mnie, a tak się składa, że ja tą miłość odwzajemniam- powiedziałam stanowczo w głębi prosząc Valarów o to by cudowny Pan Thranduil w końcu zrozumiał, że kocham jego syna i nie zamierzam z tego uczucia rezygnować.
- Co ty możesz wiedzieć o miłości
- Tyle samo co zarozumiały blondyn, myślący tylko o swoich 4 literach i tylko o własnym królestwie, który jest nie wrażliwy na cudzą krzywdę- przez moment zapomniałam jak się oddycha. Czułam tylko bicie własnego serca, czekając na furię króla. Nic takiego się jednak nie wydarzyło.
- Skoro tak uważasz...
Osłupiałam. Już myślałam że zmądrzał, dopóki nie zrozumiałam o co mu chodzi.
Czysta manipulacja doprowadzona do perfekcji
- Jeżeli naprawdę go kochasz, musisz odejść.
-Że co, proszę?
- Chcę pomóc synowi
- Jak ma mu pomoc odejście ukochanej osoby?
- Na pewno nie pomoże mu małżeństwo z czymś takim- elf wskazał palcem na moją osobę. Pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach.
- Zrozum, Legolas musi ożenić się z elfką królewskiego pochodzenia,tak aby zjednoczyć Leśne Królestwo z innym mocarstwem. Założy rodzinę i będzie panował jako godny i sprawiedliwy król. Twoja obecność go tylko rozprasza.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem ale pan blondi chyba tym razem miał rację. Moje serce roztrzaskało się na tysiące kawałków. Pozostało mi się poddać. Wstałam z ławki i z opuszczoną głową niechętnie pomaszerowałam do komnaty. Zacisnęłam gardło by nie wydać z siebie piśnięcia i po cichu weszłam do pokoju. Przebrałam się w strój treningowy , narzuciłam czarną pelerynę, a do podręcznej torby spakowałam kilka potrzebnych rzeczy. Po raz ostatni spojrzałam na śpiącego elfa , którego tak kochałam i znowu niebyło mi dane z tą miłością żyć. Cholerne deja vi sprzed 13 lat. Wzięłam torbę, ucałowałam księcia w czoło i wyszłam z pokoju, cicho zatrzaskując za sobą drzwi. Nie mogłam powstrzymać gorzkiego płaczu. Łzy leciały z moich czerwonych oczu. Podążając długimi korytarzami zahaczyłam o kuchnię i wsadziłam do torby kilka jabłek i lembasów. Wyprowadziłam z boksu klacz o czarnym umaszczeniu , którą kilka dni temu pokazał mi Legolas. Przetarłam dłonią twarz i wsiadłam na konia. Ostatnie spojrzenie. Thranduil z dumą zamknął bramy do Leśnego Królestwa. Zwróciłam wzrok ku czarnemu lasowi. Wyglądał przerażająco, wywołując u mnie niepokój. Nie zostało mi nic innego jak jechać przed siebie. Noc była dość mroźna, a ja wciąż nie mogłam zapanować nad słonymi łzami spływającymi po moich policzkach.
Wrócić do Rivendell. Muszę wrócić do Rivendell. Muszę wrócić do domu...
***
Mijał dzień za dniem, noc za nocą, ja byłam już coraz bliżej Imladris. Byłam przemęczona i przemoczona. Miałam dość. Jak na moje oko do doliny pozostał mi jakiś tydzień.
- Dairen, stój! - zatrzymałam klacz, zsiadłam i ledwo stojąc na kruchych jak kreda nogach zdjęłam torbę z Dairen i usiadłam na trawie. Wyjęłam z torby mapę i przyjrzałam się dokładnie okolicy, w której się znajduję.
Moje powieki mimowolnie opadały w dół. Zero wart nocnych to zero bezpieczeństwa. Okolica nie wydawała się zbyt przyjazna. Nie za bardzo mam jakieś wyjście. Położyłam się w wysokiej trawie koło klaczy , tak aby jak najbardziej zmniejszyć naszą widoczność na polu. Zasnęłam tak szybko jak jeszcze nigdy.
***
Ciemność. Po środku mała dziewczynka ubrana w białą suknię. Sama jak palec.
- Aria! Aria!- rozległy się krzyki.
Ciemnowłosy mężczyzna podbiegł do dziewczynki i objął ją najmocniej jak się tylko da.
- To ja, tata.
- Córeczko, pamiętaj kochamy Cię.
- Mama ? Tata?
- Obudź się słoneczko. Gdy nadejdzie świt, czarna chmara zasłoni blask. Nie możesz tu zostać.
Obraz zaczął się rozmazywać, a postacie powoli znikały.
- Nie, nie opuszczajcie mnie, błagam!
- Zawsze jesteśmy przy tobie Aria, zawsze...

Obudziłam się łykając powietrze jakbym miała się zaraz udusić i złapałam się za gardło. Rozejrzałam się dookoła, jednak było jeszcze ciemno. Moje myśli mimowolnie wróciły do dziwnego snu. Powoli przeanalizowałam słowa wypowiedziane przez... no właśnie ojcem go nazwać nie można. Jedyne co z niego zostało to tyran pod dowództwem wuja. Czadowa rodzinka. Czarna chmara, zasłoni blask. Ziemia zaczęła się trząść. Do moich uszu dotarł dźwięk uderzania stali o stal. Orkowie... Co ja mam z głową? Naprawdę nie wpadłam na to wcześniej? Szybko się zerwałam, wzięłam torbę i wsiadłam na Dairen. Przede mną rozciągał się ogromny las. Zanim jednak przekroczyłam granicę lasu spojrzałam po raz ostatni za siebie. Wszystko nabrało sensu. Około 10 tysięcy orków uzbrojonych po zęby w czarnych jak węgiel zbrojach. -Czarna chmara- pomyślałam. Zza licznych pagórków zaczęło wyłaniać się pierwsze światło dnia. Czas się zatrzymał. Słońce powoli kierowało się ku górze topiąc w świetle horyzont. Morze nienawiści walczyło z blaskiem tworząc mroczny cień. Letni wiatr wplótł się w moje długie blond włosy. Z armii wyłonili się postawni i jakże obrzydliwi orkowie. Pogoniłam klacz wjeżdżając w labirynt drzew. Gonili mnie. Oczywiście cudownym złudzeniem byłaby myśl, że jeździec z łatwością ucieknie pieszemu orszakowi plugawych bestii. Jak włączą jakieś cholerne turbo przyśpieszenie to z ucieczką mogę się pożegnać. Wyszkolone barany. Stres przyszywał moje ciało i wywoływał nieprzyjemne ukłucia w brzuchu. Byli coraz bliżej mnie. Strzała za strzałą. Wrzask i głucha cisza. -Dairen! Po chwili przywitałam się z twardą i chłodną ziemią. Klacz spłoszyła się i uciekła w dal. Wstałam i z całych sił zaczęłam biec przed siebie. Za późno zdałam sobie sprawę, że to po prostu koniec. Opadłam z sił. Pomimo buzującej adrenaliny wiedziałam, że nie dam rady. Ból. Przeszywający mnie ból. Upadłam na kolana. Łza spłynęła po mym policzku. W moich plecach tkwiła strzała. Znowu to samo. Mrok i ciemność. Myślami przeleciałam całe moje marne życie. Aragorn. Mój kochany braciszek. Legolas, Thorin, Elrond, Arwena, mama. Mama... Może w końcu będzie dane mi ją spotkać. Letni wiatr. Beztrosko latające ptaki. Śmierć trzymała mnie w swych chłodnych ramionach, a ja się tylko uśmiechałam. Byłam szczęśliwa. Spokojnie zamknęłam oczy i po raz ostatni zaczerpnęłam leśnego powietrza. Uwolniłam ostatnie myśli. Cholerne Deja Vi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 31, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One last breath //middle~earthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz