7.Niewinna

26 2 2
                                    

- Dzień dobry śpiąca królewno- do mojego pokoju wszedł elf o blond włosach ze szczerym uśmiechem na swej bladej twarzy.
- Dzień dobry książę z bajki- zaśmiałam się, przeciągnęłam i powoli wstałam z wygodnego łóżka. - Za chwilę jest śniadanie. Ubierz się i czekaj na mnie tu po posiłku. Mam dla ciebie niespodziankę- mówiąc to Legolas szperał w mojej drewnianej szafie. Po chwili wyjął z niej piękną, długą, bordową sukienkę i wepchnął  ją prosto do moich rąk.  Popatrzyłam się na niego zdezorientowana.                                                                                                                                                                    - Będziesz w tym pięknie wyglądać- elf uśmiechnął się do mnie, a ja byłam zapatrzona w jego  szare oczy.  Te piękne, szare oczy przypominające chłodną stal. Oczy szare jak nieruchome, wieczne skały i jak  niebo pokryte  bezbarwnymi słowami. Lekko odetchnęłam gubiąc się  w otchłani szarości, krążąc po niezrozumiałych labiryntach.  Czując parzący ogień na policzkach zwinnie wyminęłam mężczyznę i weszłam do łazienki. Moja twarz  była bordowa ale co ja miałam poradzić. Te jego oczy, szczery uśmiech i zapach lasu. Stop! Jasna cholera. Ubieraj się  a nie rozmyślasz co by było gdyby...

Po chwili byłam już gotowa. Wzięłam kluczyki z szafki nocnej i skierowałam się  w stronę jadalni.  Przekroczyłam próg pomieszczenia i dostrzegłam siedzącego przy stole blondwłosego elfa.  Zajęłam miejsce koło księcia i nałożyłam na talerz owoce.

- Podejrzewałem, że będę mieć rację ale nie sądziłem, że będziesz wyglądać aż tak pięknie- Legolas uśmiechnął się i zlustrował mnie od stóp do głów.

- Przestań bo się zarumienię- odpowiedziałam mu żartobliwie, na co on tylko parsknął.

Oprócz nas przy stole siedziało jeszcze parę elfów ze straży.  Nie znałam tu dosłownie nikogo poza Legolasem we własnej osobie.  Od mojego pojawienia się w tym cudownym miejscu  minęło zaledwie 6 miesięcy co tłumaczyło moje częste gubienie się pośród licznych korytarzy magicznego królestwa Thranduila. Gdy skończyłam jedzenie wstałam od stołu i szybkim krokiem podążyłam wąską ścieżką do ogrodów. W prawdzie na elfa miałam czekać w komnacie ale przecież mnie znajdzie. Usiadłam na jednej z drewnianych ławeczek i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Zbliżało się lato, a każdy dzień był coraz to cieplejszy.  Przymknęłam oczy i pogrążyłam się we własnych myślach, a kąciki moich ust mimowolnie powędrowały ku górze. Nagle poczułam czyiś delikatny dotyk na mym ramieniu. Lekko podskoczyłam i z przyzwyczajenia wyciągnęłam z rękawa sztylet.
- Ale , że tak na mnie księżniczko?- No jasne. Legolas. Kogo ja się spodziewałam.
- Przepraszam. Nie chciałam- schowałam sztylet i popatrzyłam pytająco na elfa.
- Więc ? Chciałeś mi coś pokazać?- zapytałam jasnowłosego.
- Dokładnie- książę uśmiechnął się i podał mi rękę . Niepewnie chwyciłam jego dłoń. Była zimna jak lód.  Elf zaczął prowadzić mnie do bram Leśnego Królestwa.
- Poczekaj tu-  Legolas podszedł do boksu i wyprowadził z niego białego rumaka. Zamienił kilka słów z jednym ze strażników i  wsiadł na konia. 
- Gotowa? - Zapytał.
- Chyba- odpowiedziałam, a  mężczyzna pomógł mi się wdrapać na dwa razy wyższego ode mnie ogiera.  Złapałam elfa w talii tak, aby nie spaść  z kuca w trakcie jazdy. Poczułam bijące od niego ciepło. To było naprawdę przyjemne uczucie. Nie znałam dobrze tych stron, dlatego też nie wiedziałam gdzie Legolas planuje mnie zabrać. Do moich uszu dobiegł śpiew ptaków, kojący szum rzeki a także szelest tańczących z wiatrem liści. Wiatr.  Kochałam poczucie wolności, a podmuch wiatru rozwiewający moje długie blond włosy przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze. W końcu dotarliśmy do gęstszej części lasu. Stanęliśmy , a elf zwinnie zeskoczył z konia. Rozejrzał się po otoczeniu po czym pomógł mi zsiąść z konia , łapiąc mnie w talii. Legolas  chwycił w rękę lejce i powoli ruszył na przód. Drzewa były grube i niebywale wysokie. Promienie słońca przebijały się przez ich ogromne korony.
- Często tu przebywasz?- zapytałam szeptem, zachwycając się tym cudownym miejscem.
- Przebywałem. Przychodziłem tu z ojcem i matką . Spędzaliśmy w tej części lasu całe dnie.
Ale po... po...- Legolas urwał, a ja czułam jak ciężko mu przychodzi wypowiedzenie tego zdania.
- Po śmierci mojej matki, ojciec stał się-
- Oschły- przerwałam mu, doskonale wiedząc co ma na myśli.
- Nie potrafi okazywać uczuć, chociaż wiem, że gdzieś w nim kłębi się jeszcze jakaś miłość, współczucie i jego serce nie jest jeszcze twardą skałą. - Wiedziałam, że elfowi jest ciężko. Chciałam mu jakoś pomóc , tylko jak?
Nie byłam dobra w pocieszaniu.
- Legolas... strasznie mi przykro, że tak się stało. Wiedz, że możesz na mnie liczyć. Nie było mnie przez parę lat-
- Parę lat? - książę zaśmiał się pod nosem. Popatrzyłam się na mężczyznę piorunującym wzrokiem, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Zawsze dopisuje ci taki humorek?- zapytałam się łapiąc oddech.
- Odkąd ponownie pojawiłaś się w moim życiu, owszem- Legolas popatrzył się na mnie i uśmiechnął.
- Romantyk- rzuciłam sarkastycznie i odwzajemniłam uśmiech.
- Taki mój urok- elf szturchnął mnie w ramię.
- Jakiś ty skromny- zaśmiałam się nie odrywając wzroku od blondyna.
Patrząc na ilośc czasu jaki się wiedzieliśmy to  nasz kontakt był na prawdę dobry.
Nie czułam się przy nim niekomfortowo i obco. Absolutnie. Wręcz przeciwnie. Czułam się przy nim bezpiecznie, jak z rodziną, której przez ostatnie lata mi tak brakowało.

One last breath //middle~earthWhere stories live. Discover now