/13 •Nie zapomnę•

164 8 6
                                    

Wpatrywałam się na Mikey'ego który nagle przestał się uśmiechać. Wiedziałam.. że pod tym uśmiechem skrywała się złość. Przez chwilę się nie odzywał wpatrzony w Tajiu, aż w końcu usłyszałam jego głos

- Black Dragon - Przytulałam do siebie swojego brata wpatrując się na szefa Tomanu. Był zły.. było po nim to widać

- Mikey.. - Zaczął Mitsuya, spojrzałam się na niego i się ukłonił - Wybacz - Za co przepraszasz? - To moja wina - Mitsuya..

- Taka! - Odwrócił się Hakkai. Ja delikatnie oparłam Takemichi'ego o siedzenie wstając po woli z podłogi, lecz poczułam jak mój brat łapie mnie za dłoń, zatrzymałam się

- Rozejm, który sam stworzyłem... został bezmyślnie przeze mnie zerwany - Co on plecie? Bronił Yuzuhy.. bronił Hakkai'a. To nie była jego wina. Spojrzałam się na swojego brata który próbował wstać. Westchnęłam pomagając mu przy tym. Nie zmuszę go do siedzenie, niestety - Jak widzisz, walczymy z Black Dragon

Mikey się nie odzywał, wpatrywał się na chłopaka a po chwili uśmiechnął się delikatnie podnosząc głowę

- Mój brat usłyszał dźwięk twojego Impulsa - Mistuya przestał się kłaniać. Podniosłam delikatnie brew - Potem Baji powiedział.. - Moje serce przyspieszyło słysząc imię chłopaka.. mojego przyjaciela - "Tylko motocykl Mitsuyi wydaje z siebie taki słodki ryk!"

Wpatrywałam się na swojego szefa nic nie mówiąc. Wiedziałam, że Manjiro przeżywa tak samo śmierć Baji'ego jak ja, jak każdy z Toman

- Ta dwójka mnie tu zaprowadziła - otworzyłam delikatnie oczy słysząc jego słowa..

- Mikey. O czym ty mówisz? - Mój wzrok powędrował do Mitsuyi który zadał pytanie zdziwiony

- Ci tutaj to pewnie wasi przeciwnicy - Przetarłam dłonią krew ze swojej twarzy. Nie odpowiedział na pytanie Takashie'go

- A więc to ty jesteś ten nietykalny Mikey, co? - Znowu się odezwał ten chuj wielkolud. Japierdole, czy nie mógł jeszcze zamknąć swojego pyska? Mikey patrzył się na niego bez emocji

- Czemu stoisz na drodze?

- Że co? - Spojrzałam się na Tajiu trzymając przy sobie Takemichi'ego cały czas

- Po prostu chce znów jeździć razem z moimi ziomkami - Po tych słowach nikt się nie odzywał, gdy znowu to Sano zrobił - Jak Mitsuya umrze, to mój brat i Baji będą bardzo smutni - Jego wzrok zrobił się dość przerażający. Jak by chciał zabić wzrokiem Tajiu

Gdy usłyszałam jego słowa zacisnęłam zęby. Baji.. kurwa! Tyle czasu minęło a ja nadal nie mogę sobie wybaczyć, że nic nie mogłam zrobić żeby go uratować! Każdy mi mówił, że to nie moja wina.. ale poczucie winy i tak nie znikało..

- Mikey, czy ty... - Nie dokończył Mitsuya. Wszyscy patrzyliśmy się na szefa Tomanu spoglądając na Takemichi'ego który się nie odzywał. Po chwili Tajiu uderzył Mikey'ego.. uderzył go tak, że kurwa upadł na podłogę!

Otworzyłam gwałtownie oczy nie tylko ze zdziwienia ale także, ze zdenerwowania. Po chwili usłyszałam zegar,

- MIKEY! - Wydarłam się na cały kościół ze zdenerwowania ale także z przerażenia. Nie mogłam to kurwa uwierzyć! Nie tylko ja krzyknęłam, wszyscy z Tomanu. Usłyszałam śmiech Tajiu

- Nawet świąteczne dzwony błogosławią moje zwycięstwo! Nietykalny Mikey został pokonany! - Te słowa mnie zabolały.. Sano pokonany? Nie wierzę w to po prostu! On wstanie! On.. musi wstać

- Niemożliwe! To był jeden cios! - Spojrzałam się na brata a po chwili na Tajiu zaciskając pięść

- Ty kurwo!! - Krzyknęłam zaczynając biec w stronę najgorszego rodzeństwa Shiba. Nie odpuszczę mu kurwa! Nie odpuszczę!

ENEMIES | Tokyo Revengers √ Kokonoi x OCWhere stories live. Discover now