Profesor Małolat 6

2.8K 364 226
                                    

Pozostałe dni krótkiej przerwy Odette spędziła mimo wszystko w domu, ponieważ pogoda nie dopisywała. Nie narzekała jednak na trochę odpoczynku w zaciszu domu; wiedziała, że psychicznie musi przygotować się na ten ostatni, najcięszy okres jej całej edukacji w Hogwarcie... Jendak było też coś, czego obawiała się nawet bardziej niż egzaminów.

Odette wróciła do szkoły niezwykle przygaszona i Doran to zauważył - przejawiało się to nawet na lekcjach, na których udzielała się znacznie mniej, zobaczył też, że w trakcie posiłków mało rozmawiała z przyjaciółkami. Chciał dowiedzieć się, co ją martwiło, ale zastanawiał się, czy to już naprawdę nie będzie przesada, poza tym sam miał ostatnio dużo pracy... Z drugiej strony, akurat do takiej sprawy mógł podejść czysto pedagogicznie. A może była chora? Może z jakiegoś powodu bała się pójść do skrzydła? Z tym mógł jej przecież pomóc, dlatego obiecał sobie, że w końcu do niej podejdzie.

Wszystko zmieniło się jednak pamiętnej sobotniej nocy, kiedy znalazł zalaną łzami Odette przed drzwiami swojego gabinetu, a właściwie uciekającą sprzed nich.

Już wtedy miał ochotę przekląć sam siebie. Czemu nie zareagował od razu? Czemu teraz nagle zaczął przejmować się zasadami, skoro ostatnio łamał je za każdym razem, gdy tylko na nią spojrzał?

- Odette? Co ty tu robisz o tej porze? - zapytał przerażony, naciągając czarną koszulkę, którą zaledwie przed momentem narzucił, by nie wyjść do nieznanego gościa z nagim torsem.

Dziewczynę sparaliżowało na jego widok.

- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - wydusiła, próbując pospiesznie otrzeć twarz.

- Mam rzucone zaklęcia, dają mi znać, gdy ktoś się zbliża, więc sprawdziłem.

Odette żałowała, że się tego nie domyśliła. Stojąc na schodach w ciemnej klasie od obrony, zupełnie nie wiedziała, co w nią wstąpiło, lecz miała ochotę stamtąd uciec.

- Przepraszam. Nie chciałam ci przeszkadzać.

- Powiedz mi lepiej, co się stało - powiedział Doran głośno i stanowczo, podchodząc do niej.

Drżała. Jeszcze nigdy nie widział jej takiej przestraszonej. Cholera, co się stało? Miał wrażenie, że zaraz odejdzie od zmysłów.

- Ja... Ja po prostu... Nie wiem, czemu tu przyszłam, ja potrzebowałam...

To była sytuacja kryzysowa, więc konwenanse musiał odstawić na bok. Jedną rękę położył na jej ramieniu, a drugą pod brodę, by na niego spojrzała i na pewno dobrze go zrozumiała.

- Spokojnie. Głęboki wdech. Oddychaj.

Zrobiła to, wciąż była jednak wstrząśnięta i wypaliła tylko:

- Ja... Ja nie chcę sprawiać ci kłopotu. Ja już pójdę.

- Przecież nigdzie cię nie puszczę w takim stanie - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, a następnie objął ją ramieniem, by na pewno nie mogła uciec. - Chodź, powoli. Zrobię ci herbaty.

Zaprowadził ją do swojego gabinetu, a tam odsunął krzesło, na którym zazwyczaj siedziała i zachęcił, by zajęła miejsce. Zamknął drzwi, a potem, nie zważając na to, że jego sypialnia była otwarta, kucnął przed nią i zapytał głośno:

- Odette, czy ktoś ci coś zrobił?

Poczuł nieopisywalną ulgę, gdy pokręciła głową, bo inaczej ktoś mógłby tamtej nocy ucierpieć.

- To co się dzieje?

- To głupie - wymamrotała.

- Żebym ja ci nie powiedział, co jest teraz głupie - powiedział tak stanowczo, że trochę ją to zdziwiło, ale wiedział, że taki musiał być, by jej pomóc. - Proszę, powiedz mi chociaż, co mogę zrobić, żebyś poczuła się lepiej.

Profesor MałolatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz